Rolnicy utrzymujący bydło mięsne są na skraju załamania – ceny żywca spadają na łeb, na szyję. Kiedy wstawiali bydło do obór lub rodziły im się cielęta, nikomu do głowy nie przyszło, że teraz będą oddawać zwierzęta za bezcen, a cena za żywą wagę nie będzie odbiegała od cen tuczników. Ten rynek był bowiem od lat w miarę stabilny. Obecnie prawie nikt już nie liczy zysków, ale trapi się, ile straci na każdej sztuce.