r e k l a m a
Skąd pomysł na uprawę konopi? Od kilku lat jeździły po terenie Warmii i Mazur firmy, które namawiały rolników do kontraktowania konkretnych areałów obsiewanych konopiami. Firmy dostarczały nasiona, odbierały plon i płaciły ustaloną wcześniej kwotę, w przypadku pana Krzysztofa, za każdy hektar takiej uprawy. Na początku zainteresowanie rolników było bardzo duże, ale z czasem lęk przed nieznanym i niepewność zwyciężyły a rolnicy wycofywali się. Pan Krzysztof zdecydował się spróbować.
r e k l a m a
Nie należy zbyt wcześnie siać konopi, niskie temperatury i niekorzystny rozkład opadów lub w ostatnich latach ich brak, powoduje, że konopie długo i nierównomiernie wschodzą. Rolnik w swoim gospodarstwie sieje konopie na początku maja, zwykłym siewnikiem zbożowym, od 15 do 25 kg nasion na hektar. Pewnym hamulcem jest cena materiału siewnego. Konopi nie można siać własnym materiałem, a ziarno jest dość drogie, bo koszt na hektar w zależności od odmiany waha się od 800 zł do 1500 zł.
– W praktyce wygląda to tak, że firma, z którą współpracuję przekazuje mi nasiona konkretnej odmiany, w tym roku nasiona sprowadzone były z Francji – wyjaśnia właściciel gospodarstwa. – Rok temu siałem odmianę bardziej na nasiona, była to niska odmiana Finola, a w tym roku mam odmianę typowo włóknistą wysoką, późno dojrzewającą Futura 75. Dopiero po 15 sierpnia zaczęła zawiązywać nasiona i później kwitła. Myślę, że zbiór rozpocznie się po 15 września i trochę potrwa, bo jest to przecież 100 ha. Mam tylko nadzieję, że będzie sprzyjająca jesień i uda się spokojnie zebrać. Pan Krzysztof na części areału po wcześniej zebranej konopi planuje zasiać jeszcze we wrześniu pszenicę, a na pozostałym areale zasieje wiosną kukurydzę.
Miejscami potrzebowały pomocy
Konopie dobrze reagują na nawożenie obornikiem, można nawozić bezpośrednio pod orkę zimową lub pod przedplon.
– Firma, z którą podpisałem umowę nie chciała stosować ani nawożenia organicznego, ani mineralnego przedsiewnego, przedstawiciel firmy przekonywał, że konopie nie mają zbyt dużych wymagań nawozowych, a to będą zbędne wydatki. Ale nie obyło się bez problemów, bo jak rośliny konopi miały około 80 cm na dwóch polach o słabszych glebach zaczęły bardzo przysychać. Nie było wyjścia trzeba było działać – dodaje plantator.
Rolnik po rozmowach z doradcą agronomicznym Katarzyną Nalewajko, zdecydował się zastosować mieszankę biostymulantów i nawozów płynnych po 1,5 l/ha Fertiactyl Starter i Fertileader Vital – 954, firmy Timac Agro Polska.
– Chodziło o to, żeby nie tylko dokarmić uprawę mikro- i makroelementami, ale żeby składniki te były jak najszybciej i w pełni dostępne dla roślin. Poza tym chciałem podnieść odporność roślin na stresy termiczne i brak wody, żeby przetrwały ten trudny czas. I udało się, plantacja wyrównała się pod względem wysokości i nabrała intensywnie zielonej barwy. Gdybym stosował nawożenie przedsiewne, plon byłby z pewnością dużo wyższy, ale podpisana umowa wykluczała takie nawożenie, więc muszę trzymać się zasad współpracy. Ale mimo wszystko po ostatnich dwóch latach mogę śmiało powiedzieć, że jest to uprawa dość odporna na suszę, doskonale radzi sobie z chwastami, a choroby takie jak szara pleśń, czy zgnilizna twardzikowa są bardzo rzadkim zjawiskiem – wylicza plantator.
Dwuetapowy zbiór
O ile sama uprawa konopi nie jest skomplikowana, to już zbiór stanowi duży problem. Rolnik kosi konopie kombajnem zbożowym. Przy areale 100 ha będzie to spore wyzwanie.
– Najpierw ścinam górę 20– 30 cm, ziarno idzie do zbiornika, a susz jest łapany z tyłu w plandekę, czyli takie zbudowane specjalnie w tym celu urządzenie. Suche ziarno ma wilgotność na poziomie 8–9%, jeżeli jest mokre, trzeba je wysuszyć. Zebrany susz trafia do skrzyniopalet. W drugim etapie konopie pokosówką ścinamy na pokos i belujemy belarką do słomy. Słomy firma, dla której sieję konopie nie zabiera, słoma jest dla mnie. Firma, z którą współpracuję zabiera ziarno, rozliczamy się za zasiany hektar, a nie za wielkość plonu. W tym roku za każdy zasiany, a następnie zebrany według umowy hektar otrzymam 8 tys. złotych – dodaje Borkowski.
Słoma jest magazynowana i czeka na korzystny rynek zbytu w Polsce. Nie ma problemu ze zbytem w Holandii, ale muszą być konkretne duże partie jednolitego materiału, a takich ilości gospodarstwo w Kobylinie jeszcze nie posiada. Jak mówi rolnik – w Niemczech, czy w Holandii są specjalne urządzenia przeznaczone do zbioru, ale są bardzo drogie. Wykonuje się nimi za jednym przejazdem oddzielny zbiór nasion, suszu i włóknistych. Tylko jest jeden mały problem – maszyna kosztuje prawie 3 miliony złotych, a trudno zainwestować, nie wiedząc, w którym kierunku pójdzie uprawa konopi w Polsce.
Przyszły sezon z konopiami?
– Czy w kolejnym roku zdecyduję się na konopie? Oczywiście, że tak, ale nie będę ich siał na tak dużym areale, myślę, że 50 ha wystarczy – analizuje właściciel gospodarstwa. Jest to dość wdzięczna roślina, bo wiele nie potrzebuje, a jednak dość dobrze rośnie.
Ale w nadchodzącym 2020 roku rolnik chce działać sam, na własnych zasadach, bez umów z firmami na odbiór surowca.
– Będę chciał pozyskiwać nasiona, łuskać je i wprowadzać na rynek. Poza tym myślę o oleju konopnym tłoczonym na zimno. Mogę robić sam takie rzeczy będąc rolnikiem i posiadając gospodarstwo rolne. Kupiłem łuskarkę, testuję ją, ale trzeba popracować nad zbytem, a do tej pory niezbyt miałem czas, żeby zająć się sprzedażą detaliczną. Kupiłem też tłocznię do oleju, remontuję ją i zobaczymy co z tego wyjdzie, bo jest dużo niepewności w uprawie konopi. Nie wiadomo jak będzie w kolejnym roku i m.in. dlatego firmy podpisują z rolnikami umowę tylko na rok – wyjaśnia Krzysztof Borkowski.
Uprawa pod ścisłą kontrolą
Warto przypomnieć, że uprawa konopi w Polsce wymaga specjalnego pozwolenia. Rolnik powinien złożyć jesienią do gminy wniosek o wydanie pozwolenia na uprawę konopi włóknistych. Gmina składa zapotrzebowanie do Urzędu Marszałkowskiego, gdzie przydzielana jest na poszczególne gminy określona powierzchnia uprawy.
Wiosną weryfikuje się ile rolnik deklarował, a ile rzeczywiście ma materiału i na jakim areale wysieje. Wówczas spisuje się już konkretne działki, bo jest to bardzo restrykcyjnie pilnowane. Trzeba podać odmianę, powycinać etykiety z worków. Na etykiecie jest certyfikat, każdy worek ma inną numerację, jest tu ścisłe zarachowanie i wszystko musi grać. Konopi nie da się zasiać własnym zebranym materiałem. W 2018 roku stawka dopłat bezpośrednich do konopi włóknistych wynosiła 235,26 zł/ha, jakie będą stawki za rok 2019 dowiemy się już pod koniec września.
Na kontrole plantacji przyjeżdżają przedstawiciele Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z Warszawy. Pobierając próby 10 roślin z hektara, badają na zawartość CBD (cannabidiol), tego typu konopie oraz preparaty z nich takie jak oleje, czy pasty są legalne, gdyż zawierają jedynie śladową ilość 0,2% THC, więc zostały dopuszczone do obrotu w krajach Unii Europejskiej. Są fazy rozwojowe, kiedy ta wartość ma prawo być przekroczona np. przed kwitnieniem, ale w kolejnych fazach rozwojowych wartość THC obniża się. Właściciel gospodarstwa w Kobylinie, czekał właśnie na zapowiedzianą kontrolę, tym razem w fazie kwitnienia.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz