Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Trzeci w krasnostawskim powiecie

Data publikacji 27.09.2019r.

Minął rok od kiedy Renata i Henryk Borysowie przepisali gospodarstwo synowi. Jednak nadal bardzo czynnie pomagają następcy w jego prowadzeniu. I trudno się dziwić, bo szereg inwestycji, w które włożyli ogrom pracy, a także szczególne zamiłowanie seniora do bydła mlecznego sprawiają, że w ich życiu praktycznie nic się nie zmieniło. W oborze spędzają większość czasu.

Mleczny rozwój gospodarstwa rozpoczął się tutaj wraz z oddaniem do użytkowania – w 2004 roku – nowej obory. Renata i Henryk Borysowie zdecydowali wówczas, że będzie to już obiekt bezuwięziowy, w którym będą utrzymywać zwierzęta na słomianej ściółce, która wymieniana jest co około 2 tygodnie, codziennie zaś dościelana.

r e k l a m a

Sławomir Borys

– Zależało nam, by w nowym budynku zwierzęta czuły się jak najbardziej komfortowo, stąd też taki, a nie inny system utrzymania – poinformowała nas pani Renata. – Po kilkunastu latach użytkowania obory, z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że rozwiązanie to się sprawdza. Zwierzęta czują się tu dobrze, praktycznie nie mają problemów z nogami i racicami, są zdrowe. Jedyną wadą systemu jest bardzo duże zapotrzebowanie na słomę.

r e k l a m a

Łukowa hala

– Każdego roku hodowcy muszą zadbać o to, by w gospodarstwie było około 3000 balotów. Obiekt podzielony jest korytarzem paszowym na dwie części. Po jednej jego stronie przebywają sztuki dojne, po drugiej, zasuszone i młodzież. Dojarnię wyposażono w halę typu rybia ość 2 x 4 stanowiska, a dój zajmuje gospodarzom (wraz ze sprzątaniem) około 2 godzin.

Zobacz także

Kiedy w czerwcu br. odwiedziliśmy gospodarstwo, dojonych było 60 krów (przy całkowitej obsadzie 100 sztuk bydła), których średnia wydajność za 2018 rok wyniosła 9729 kg mleka od sztuki. Z wynikiem tym gospodarstwo państwa Borysów uplasowało się na trzecim miejscu w powiecie krasnostawskim.

Przejazdowa, o drewnianej konstrukcji dachu obora

Z ubolewaniem hodowcy opowiadali nam o spadku – prawie o 1/3 – dziennej ilości mleka, spowodowanym letnimi upałami.

– Nie pomagały ani zamontowane w oborze mechaniczne wentylatory, ani częste wywożenie obornika. Wysokie temperatury i tak zrobiły swoje. A o tym jak trudno jest odbudować straty w produkcji mleka przekonał się zapewne niejeden hodowca bydła – stwierdziła pani Renata. Gospodyni zapytana czy syn Sławomir planuje dalszy rozwój gospodarstwa wyjaśniła, iż w miarę finansowych możliwości zwiększa areał dokupując kolejne hektary, ale o zwiększaniu pogłowia krów raczej nie myśli. To bowiem wiązałoby się z koniecznością budowy jałownika.

– Dopóki mam siły, by doić krowy, dopóty będą w gospodarstwie, co będzie dalej? Czas pokaże

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a