r e k l a m a
r e k l a m a
Kilka procent robi różnicę
– Testowaliśmy kilka ciągników. W naszym przypadku nie ma problemu, żeby porównać zużycie paliwa przy orce. To nie są testy jednodniowe, tylko długodystansowe i te wyniki są bardzo czytelne – dodaje Tomasz Sieroń.
Jak przyznaje, choć może to nie są ogromne różnice, to jednak nawet o kilka procent niższe zużycie paliwa, co przy skali areału tylko kilkaset czy kilka tysięcy hektarów robi już dużą różnicę ekonomiczną. Wpływ na to ma także nawigacja, dzięki której nie ma żadnych niepotrzebnych nakładek podczas uprawy czy siewu.
– Przy dużych areałach liczą się nawet te najmniejsze koszty związane z obsługą codzienną maszyn – przekonuje Tomasz Sieroń.
W gospodarstwie w Ptaszkowie oprócz John Deere’a jest kilka innych ciągników o dużej mocy innych producentów, w tym Challanger czy Claas. Co ciekawe, to właśnie w tym gospodarstwie był przeprowadzany test zorganizowany przez Claas Polska pod nadzorem TÜV Nord Polska, w którym porównywano ciągniki flagowe dwóch producentów: Claas Axion 960 oraz John Deere 8400R. Więcej o tym porównaniu napisaliśmy w nr. 27 na str. 37–38.
– Nie można wykluczać żadnej marki, bo każda z nich ma swoe plusy i minusy. W pewnych warunkach lepiej sprawdza się jeden ciągnik, a w innych druga maszyna. W przypadku John Deere’a bardzo ważna była dla nas moc, która niemal w 100% jest wykorzystywana. Istotna była także nawigacja, która przekłada się na konkretny pieniądz, co przy coraz niższych zyskach z pola ma ogromne znaczenie. Ważne jest też dobre oświetlenie, bo często pracujemy w systemie trójzmianowym – dodał Tomasz Sieroń.
Kilka razy podkreślał konieczność korzystania z nawigacji podczas pracy ciągnika. Ma ona ogromne znaczenie, ponieważ pozwala precyzyjnie prowadzić maszynę i dzięki temu uniknąć niepotrzebnych nakładek, co wpływa zarówno na mniejsze zużycie paliwa, jak i materiału siewnego czy skrócenie czasu pracy operatora.
– Co do kwestii serwisowych, to ceny wymiany oleju czy filtrów są podobne u większości producentów, ale zauważamy, że w naszym gospodarstwie awarie w maszynach John Deere’a występują rzadziej niż w przypadku innych ciągników. Przy czym ta sama maszyna jest eksploatowana przez kilku operatorów – zauważa Tomasz Sieroń.
8400R – największy John Deere
Po części to zaważyło na zakupie do gospodarstwa w Ptaszkowie ciągnika John Deere 8400R, gdyż jest on wyposażony w pełny systemh AutoDrive, czyli system automatycznego prowadzenia. Ten konkretny model jest też wyposażony w JD Link, czyli system pozwalający na stałe monitorowanie pracy ciągnika przez kierownika czy właściciela gospodarstwa.
John Deere 8400R jest wyposażony w silnik 9-litrowy z dwiema turbosprężarkami – jedna o stałej, a druga o zmiennej geometrii łopatek. Dzięki temu traktorzysta ma dostępny moment obrotowy od niskich obrotów silnika aż po wysokie. W katalogu ciągnik ma moc 400 KM.
– Bardziej istotne jest jednak, jaka jest rzeczywista wydajność maszyny, która według niezależnych testów DLG, została określona na poziomie 374 KM, co oznacza w praktyce, że ciągnik potrafi wykorzystać do 94% swojej mocy pociągowej. Jest to rekord w tej klasie – przekonuje Tomasz Kozicki, product manager Kuhn, autoryzowanego dealera John Deere. Różnica wynika jedynie ze strat w trakcji.
Po tak ogromnych ciągnikach właściciele gospodarstw oczekują przede wszystkim mocy oraz przeniesienia jej na podłoże, a za to odpowiadają właściwe koła oraz skrzynia biegów. W ciągniku John Deere 8400R producent zdecydował się na zamontowanie mechanicznej skrzyni, która została zautomatyzowana, czyli skrzyni e23.
– Jest ona rozwinięciem skrzyni Power- Shift, która od wielu lat jest stosowana w ciągnikach John Deere’a. Ta skrzynia biegów zapewnia bardzo małe straty w przeniesieniu mocy na podłoże. Może pracować zarówno w trybie automatycznym, jak i manualnym, albo także w trybie zindywidualizowanym pod operatora – mówił Tomasz Kozicki.
Zapewnia ona 23 biegi do przodu i 11 biegów do tyłu. Przy prędkości od 5 do 16 km/h w pracy polowej mamy do dyspozycji aż 10 przełożeń, co pozwala na najlepsze wykorzystanie mocy ciągnika.
Za odpowiedni kontakt z podłożem w tym traktorze odpowiadają koła o szerokości 900 mm.
Ciągniki John Deere’a seria 8 zostały wyposażone w przednią niezależnie amortyzowaną oś, co sprzyja odpowiedniej przyczepności ciągnika z podłożem. Maszyna została zbilansowana na zasadzie 55% masy na przód i 45% na tył, co również pomaga w uzyskaniu odpowiedniej siły uciągu.
– Mamy tu różne opcje balastowania. Z przodu są to talary i monoblok, a na tylnych kołach mamy możliwość dociążenia w warunkach polowych o kolejne 900 kg – podkreśla Bartosz Białas, Branch Tactical Marketing Manager w John Deere Polska.
Nominalna masa ciągnika to około 13 ton, jednak przy odpowiednim balastowaniu można go dociążyć do 15 ton.
Ciągniki serii 8 mają dostępną dodatkową moc w momencie, kiedy pracuje WOM i jest on obciążony, czyli tzw. IPM. Z kolei podczas transportu, kiedy ciągnik przekroczy prędkości 15 km/h również IPM jest do dyspozycji.
Ważny komfort traktorzysty
Na komfort pracy operatora ma wpływ m.in. fotel, który odchyla się o ok. 40%. Ciągnik jest wyposażony w duży 10-calowy ekran dotykowy oraz fotel z podłokietnikiem, do którego jest zamocowany wyświetlacz. Dodatkowo ma joystick, który można indywidualnie zaprogramować i dopasować odpowiednie przyciski do danej funkcji, w tym obsługi hydrauliki.
Dodatkowo ciągnik serii 8R może być wyposażony w układ zmieniający. Wraz ze wzrostem prędkości zmieniają się przełożenia układu kierowniczego. W praktyce działa to w ten sposób, że w warunkach polowych kierowca może wykonać do 3 obrotów kierownicą z pozycji skrajnie lewej do skrajnie prawej (lock to lock), a w trybie transportowym jest to 5 obrotów, co poprawia płynność ruchów ciągnika na jezdni.
– Czuje się, że jest to maszyna wysokiej klasy. Ciągnik sam dobiera obroty silnika do danej prędkości lub podłoża, gdyby było na przykład bardziej grząskie, ale jednocześnie nie przekroczy określonych parametrów, w tym przypadku 1800 obr./min. jak ma ustawione. Jest też wygoda w tej maszynie. Wszystkie potrzebne funkcje są dostępne w jednym pulpicie, co znacznie ułatwia pracę. Dokładność nawigacji na poziomie 2 centymetrów również świadczy o tej maszynie – mówi Grzegorz Szwed, operator, który na co dzień pracuje na ciągniku John Deere 8400R. Jak do tej pory ta maszyna przepracowała 600 mth.
O tym, że komfort ma znaczenie mówi fakt, że często operator pracuje po 8, a nawet po 12 godzin na dobę. Ważny jest też łatwy dostęp do filtru powietrza oraz łatwego przesmarowania ważniejszych podzespołów. – Rano przygotowanie go do pracy zajmuje od 30 do 60 minut, ale później zrobi swoje – podsumowuje Grzegorz Szwed.
Paweł Mikos