Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

W Licheniu bohaterką była dynia

Data publikacji 05.11.2019r.

Licheń Stary po raz dziewiąty stał się miejscem kulturalnej wymiany i kulinarnych zmagań kół gospodyń i innych organizacji kobiecych z terenów wiejskich. Kolorowo było na stołach, w garnkach i brytfannach, ale i na scenie, która przez chwilę stała się wybiegiem. Jedno jest pewne – kobiety do Lichenia zjeżdżają coraz chętniej i coraz liczniej, a poziom tego festiwalu rośnie z roku na rok.

Jarmark kulturowy w Licheniu odbywający się pierwszego dnia zjazdu zgromadził tłumy. Kolorowe od wstążek, tasiemek, koronek i sutaszowych aplikacji. Wszędzie też pachniało dynią.

r e k l a m a


Bohaterką była dynia
Pomarańczowe warzywo stało się bohaterem tegorocznego konkursu na najlepszą potrawę. Królowało w dziesiątkach postaci. Gospodynie piekły, gotowały i smażyły nie tylko z dyni zwyczajnej, ale też z coraz modniejszej i popularniejszej w polskich kuchniach dyni „Hokkaido” czy makaronowej.

– Na konkurs mamy roladki z dyni. Jeszcze jest do nich sos. Roladka jest owijana w wafel, w środku ma farsz dyniowy – z dyniowego musu. W środku jest dosłownie „oczko” z mięsa wieprzowego – zachwalały gospodynie z koła z Przybysławic w gminie Garbów. Na stoisku miały jeszcze lubelskie podpłomyki.

r e k l a m a

– Mąka, woda i wiele ziół – czarnuszka, kminek. To bardzo stary przepis, robiły je jeszcze nasze prababcie. Zarejestrowałyśmy, że u was (w Wielkopolsce – przyp. red.) robi się grubsze – opowiadały przybysławiczanki.

Przygotowały również pasztet z królika i pierogi ze słomy targanej, czyli z tartych surowych ziemniaków – tak się bowiem na nie mówi pod Lublinem.

Zobacz także

KGW z Książenic było prawdziwą ozdobą swojego stoiska. W bufiastych bluzkach w kolorze kawy z mlekiem i czarnych spódnicach jego członkinie wyglądały dostojnie, choć dowiedziałam się, że to jedynie „chłopskie stroje”. Na konkurs przywiozły sernik z musem z dyni i zapiekankę z dynią z mięsem wieprzowym i sosem beszamelowym.

– Dynia? Hokkaido! Ona się najlepiej nadaje na zapiekanki. Jest też najbardziej pożywna i aromatyczna. Jest również lekarstwem i ponoć afrodyzjakiem – zachwalały warzywo książeniczanki i zapewniały, że smażą też doskonałe kreple, czyli pączki.

Panie z Czuchowa w gminie Czerwionka-Leszczyny na Śląsku pierwszy raz były gośćmi zjazdu. A komisje postanowiły czarować zupą z dyni – najpierw duszonej z czosnkiem i cebulą, a potem łączonej z gotowanymi warzywami.


Jak ta babcia gotowała?
W konkursie kulinarnym oceniano potrawę z dyni oraz ciasto z wykorzystaniem warzywa. Nie było łatwo. Każda z komisji miała do oceny ponad trzydzieści potraw. Czasem zgłaszały ją pojedyncze koła, czasem kilka lub kilkanaście kół, które występowały jako reprezentacja gminy. Tak było z Wągrowcem. Komisję zaskoczyła zwłaszcza zupa z kluseczkami dyniowymi przygotowana przez Teresę Jóźwiak z Toniszewa. Zupa jest próbą odtworzenia smaków sprzed kilkudziesięciu lat.

– Taką robiła moja babcia. Jadłam ją często jako dziecko. Ale nie zdążyłam zapytać babci, jak ją robi! I teraz całe dorosłe życie próbuję mozolnie odtworzyć jej smak. Już mi się to udało w 85 procentach! I nie ustanę w poszukiwaniu pozostałych 15! – zapewniała pani Teresa.

„Jak zrobiłyście ten farsz?”. „Ten brzoskwiniowo smakujący dżem to wyłącznie dynia?”, „Keczup z dyni? To niemożliwe!” – dało się słyszeć z ust jednej z komisji.

Było im bardzo trudno, bo potrawy są coraz bardziej wyszukane. Zaskakiwało nas połączenie składników i bogactwo wykorzystanych przypraw. Nikt już nie przyprawia gotowymi mieszankami, za to w przepisach widniały: kozieradka, estragon, imbir, gałka muszkatołowa, cynamon czy kardamon. Ostatecznie na pierwsze miejsce zasłużyła sobie niezwykła zupa dyniowa na zakwasie z ogórków z piżokami, czyli „włosatymi” kluskami z surowych ziemniaków, przygotowana przez KGW Mniszki. Najlepszym ciastem okazał się sernik z dyni koła z Kaliszan.

Moda z worka i nakrętek
Podczas jarmarku oceniano też stoiska i rękodzieło. Nagroda za najpiękniejszą twórczość artystyczną przypadła kółku hafciarskiemu KGW z Chwaszczyna. Panie nie tylko zjawiskowo wyglądały w kaszubskich aksamitnych czółkach wyszywanych złotą nicią, ale też okazały się najlepszymi uczennicami Polihymnii – ich zespół „Kaszubki” zajął pierwsze miejsce na podium w konkursie twórczości muzycznej. Nie ma się co dziwić, kiedy ze sceny dobiegały najczystsze dźwięki tradycyjnych pieśni i głos rzępiela – starodawnego instrumentu przypominającego bas.

Organizatorzy rozpisali też konkurs na projekt stroju pod hasłem „W zgodzie z naturą”. Kobiece zespoły prześcigały się w stylizacjach z materiałów biodegradowalnych i naturalnych albo też trudno poddających się recyklingowi, ale zyskujących drugie życie nie w górze śmieci, lecz w częściach garderoby. Oglądaliśmy więc kapelusze z plastikowych nakrętek, torebki z wytłaczanek na jajka, foliowe przeźroczyste peleryny i sukienki ze starych kolorowych zdjęć. Zdaniem komisji na miano najlepszego zasłużyły ex aequo stroje zaprezentowane przez panie z KGW Orchowo oraz koło z Czuchowa. Pierwszy ujął prostotą i komfortowością kroju – prosta suknia z juty przewiązana była sznurkiem do snopowiązałki, a kapelusz powstał z papierowej wikliny. Podobnie powstały naszyjnik i kolczyki. Co najważniejsze – strój nadawał się do natychmiastowego zastosowania z okazji wesela albo innej uroczystości. Strój czuchowianek urzekał natomiast tekturowym pawim ogonem zdobionym workami po kartoflach, kłosami i kwiatami rosnącymi na wyrobiskach po stuletniej kopalni.


Opowieść warta nagrody
Osobne nagrody postanowił przyznać też „Tygodnik Poradnik Rolniczy”. Ufundowaliśmy trzy 500-złotowe czeki, którymi uhonorowaliśmy nieco bardziej nieuchwytne jakości. Jako medium zależy nam na kształtowaniu postaw, które przyczyniają się do rozwoju lokalnych społeczności i reprezentujących ich organizacji.

Pierwszy z czeków powędrował w ręce koła gospodyń z Mniszek. Czyż można lepiej coś zaprezentować niż jako figurę występującą na tle? Chyba nie. Panie z Mniszek postanowiły promować to, co najbardziej lokalne, tradycyjne i polskie, czyli swoją zupę dyniową na zakwasie z ogórków, na tle europejskiego dziedzictwa kulinarnego.

– To nasze stare regionalne danie. Jesteśmy częścią Europy, więc pomyślałyśmy, że można też czerpać z innych tradycji kulinarnych i na ich tle lepiej, wyraźniej widzieć to, co nasze. Pojawiły się tu potrawy z ośmiu, poza Polską, krajów – powiedziała Renata Kubacka z Mniszek, podnosząc pokrywki z napisami „Niemcy”, „Francja” „Włochy”.

Drugi z czeków otrzymała Teresa Jóźwiak za postawę „upartego poszukiwania zaginionego smaku”. Jej próby odtworzenia smaku zupy sprzed dziesiątek, a może nawet setek lat były dla nas wzorem lokalnego i regionalnego myślenia o polskim dziedzictwie kulinarnym.

A co z trzecią nagrodą? Jako dziennikarze z ogromną radością dokumentujemy wasze sukcesy. Ale widzimy też, że często boicie się nimi chwalić. Czasem uważacie to nawet za dowód braku skromności. Tymczasem tylko opowiedziany sukces ma szansę zmieniać nie tylko was, ale i służyć innym. Dlatego w tym roku nagrodziliśmy też koło, które najlepiej i najchętniej opowiadało o sobie, swojej aktywności i atutach miejsca, z którego pochodzi. O swoim gotowaniu, eksperymentach kulinarnych, ale również perłach geograficznych i architektonicznych regionu najbardziej przekonująco opowiadały panie z kół występujących pod wspólnym szyldem „Gmina Wągrowiec”.

Jak co roku, do gospodyń list wysłała też pierwsza dama. Zebrani usłyszeli, że „...Wieś polska prężnie się rozwija i jest coraz bardziej nowoczesna, a równocześnie nie zapomina o swoim dziedzictwie kulturowym i obyczajach przekazywanych następcom...”.

Pierwszy dzień zakończył się koncertem „Kaszubek”, a w niedzielę, jak co roku, gospodynie w barwnym korowodzie przeszły na uroczystą mszę świętą w bazylice licheńskiej.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a