r e k l a m a
– Chcemy w przyszłym roku zakupić wóz paszowy o pojemności około 8 m3. Odejdzie nam jedno zadawanie pasz objętościowych dziennie, co będzie dla nas dużym ułatwieniem. Wszystkie komponenty miksu będą dobrze wymieszane, co zapewne wpłynie na lepsze pobranie paszy i wzrost produkcji mleka. Wprawdzie do starej części obory paszowóz się nie zmieści, ale nawet jak rozwieziemy w niej miks taczką, to znacznie skróci się czas obrządku – mówi Roman Wołynek.
r e k l a m a
– Obecne urządzenie to zbiornik samomyjący firmy Yapy. Automatyczne mycie zbiornika poskutkowało zmniejszeniem ilości drobnoustrojów w mleku. Maksymalną ilością bakterii w mleku jest teraz 40 tys. w 1 ml – mówi hodowca.
Zobacz także
Stado objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego wydajność wynosi 9000 kg mleka od sztuki. Bez wyników z tabulogramów hodowcy nie wyobrażają sobie prowadzenia hodowli.
– Swego czasu mieliśmy problem w stadzie, który wynikał z nieodpowiedniej jakości zielonki. Dzięki wynikom z oceny dowiedzieliśmy się, że z krowami dzieje się coś nie tak, zanim problem się pogłębił. Nie mając żadnych danych szukanie przyczyny powstania problemu odbywa się po omacku – wyjaśniają hodowcy.
Tegoroczna susza w gospodarstwie państwa Wołynków poważnie zredukowała plon zielonki.
– Zasiałem 4 ha mieszanki gorzowskiej, gdyż w tym roku nie wystarczy nam sianokiszonki. Drugi pokos zielonki był słaby, a trzeci tragiczny. Dzięki tej mieszance chcemy częściowo uzupełnić niedobory paszy objętościowej. Rozważamy także w przyszłości wysiew lucerny w siewie czystym, która ma głęboki system korzeniowy i lepiej radzi sobie podczas suszy niż mieszanki traw. Kukurydza w tym roku nie jest zła, ale to głównie zasługa odpowiedniego nawożenia. Na 2 rzędach nie zastosowałem dolistnego nawożenia i mam dzięki temu porównanie, jaką różnicę robią odżywki. Gdybym ich nie zastosował, to nie miałbym z czego robić kiszonki – wyjaśnia Roman Wołynek.
Sianokiszonka w gospodarstwie sporządzana jest w balotach. W tym roku hodowcy postanowili zmienić system zakiszania, ale pogoda pokrzyżowała plany.
– Zakiszanie w balotach jest metodą droższą i bardziej czasochłonną niż w pryzmach. Najważniejszą zaś zaletą pryzm jest uzyskanie jednolitej paszy. W związku z tym, w tym roku planowaliśmy zakisić zielonkę w pryzmach, ale maj był u nas zimny i mokry i nie dało się zrealizować tych planów. Po skoszeniu traw dwa razy przeszła ulewa i trudno byłoby wjechać na łąki ciężkim sprzętem. Dlatego przy sporządzaniu pryzmy przyczepa zapadałaby się w błocie. W związku z tym zrezygnowałem z zakiszania w pryzmach i zakisiliśmy zielonkę w balotach – mówi Roman Wołynek.
Józef Nuckowski