r e k l a m a
W Bio Food 95% warzyw i owoców niezbędnych do produkcji pochodzi z Polski, z czego 80% z Kujaw i Pomorza. W tym regionie działają czołowi producenci ekologiczni w kraju. Są gospodarstwa, które w produkcji eko specjalizują się od lat 80. ubiegłego wieku.
r e k l a m a
Surowce, które nie są uprawiane w Polsce, importują. Są to między innymi certyfikowane banany i mango, z których wykonywany jest przecier oraz soki.
Zobacz także
W kraju i za granicą
Przez 25 lat działalności firma zbudowała własną siatkę sprawdzonych dostawców. Rolnicy ekologiczni z regionu mają gdzie dostarczać wytwarzany przez siebie surowiec. W wymianie handlowej nie istnieją rozbudowane struktury pośredników. Większa część marży handlowej może zostać w kieszeniach rolników ekologicznych. Bio Food zatrudnia 20 pracowników. Roczny obrót firmy to około 6 mln zł. W ciągu kilku ostatnich lat odnotowano w niej wzrost przychodów ze sprzedaży na poziomie 10–20%. Bio Food stara się zwiększać gamę oferowanych wyrobów i reaguje na zmieniające się upodobania i potrzeby konsumentów. Nie oczekują oni bowiem wyłącznie produktu ekologicznego. Ma być on tak przygotowany, aby był od razu gotowy do spożycia oraz miał odpowiednio długi termin ważności.
Ciechociński producent jest obecny na rynku krajowym, ale także eksportuje, m.in. do Francji, Czech, na Słowację oraz do Kanady. Prowadzone są rozmowy z Chinami oraz Japonią. Ten ostatni kraj docenia wartość produktu kiszonego. Japończycy świetnie zdają sobie sprawę, że kiszonki są wpisane w kulinarną historię Polski.
– W naszym kraju produkty Bio Food można kupić w kilku większych sieciach handlowych. Cały czas prowadzimy z nimi rozmowy. Sieci jednak wolą, abyśmy dostarczali im produkty oznaczane ich markami, a nie naszą. Nie chcemy się na to godzić. Wiele produktów z symbolem „bio” przyjeżdża do Polski z zagranicy. Zachęcamy konsumentów do sprawdzania kupowanych wyrobów. Ten sprowadzany, pomimo że ekologiczny, produkowany jest z surowca nie najwyższej jakości. Jest więc tani, ale niekoniecznie smaczny – wyjaśnia Emil Świniarski.
Restrykcyjne wymogi
– Surowiec ekologiczny jest droższy od konwencjonalnego zwykle o 30–50%. Uprawa w reżimie ekologicznym jest specyficzna. Wymaga większych nakładów ludzkiej pracy. Nie jest prawdą, że plantacje ekologiczne dają niższy plon. Przykłady i wyniki uzyskiwane przez naszych dostawców wskazują, że wydajności mogą być podobne jak w gospodarstwach tradycyjnych. W jednym z gospodarstw, z którym współpracujemy, plon buraczków wyniósł 100 ton/ha. Było to możliwe dzięki zastosowaniu dobrego nawożenia organicznego, płodozmianu oraz dobrej i wydajnej odmiany – twierdzi Roman Świniarski.
Producenta ekologicznych soków, dżemów oraz musów obowiązują identyczne przepisy sanitarne jak każdą inną przetwórnię żywności. Dodatkowe wyzwanie stanowią liczne kontrole, które sprawdzają, czy działalność odbywa się zgodnie z ekologicznym reżimem. Instytucja wydająca certyfikat kontroluje, czy w zakładzie wykorzystywane są wyłącznie surowce niezawierające śladów użycia pestycydów. Kontrola ogólna jest wykonywana raz w roku. Dodatkowe 2–3 przeprowadzane są bez zapowiedzi. Przetwórnia zleca także wyrywkowe kontrole warzyw kupowanych od rolników. W gospodarstwach, z którymi współpraca zostaje nawiązana po raz pierwszy, kontrole są wykonywane przez 5 lat co roku. Dla producentów żywności ekologicznej ma to znaczenie strategiczne. Gdyby któraś z kontroli wykazała użycie warzyw konwencjonalnych, oznaczałoby to praktycznie koniec istnienia takiej firmy.
Rodzina Świniarskich gościła na początku października dziennikarzy z ogólnopolskich redakcji w ramach wyjazdu studyjnego zorganizowanego przez biuro prasowe resortu rolnictwa.
Tomasz Ślęzak