Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Stało się! ASF w Lubuskiem!

Data publikacji 26.11.2019r.

To prawdziwy cios dla branży trzody chlewnej. Potwierdziły się najczarniejsze scenariusze. W powiatach wschowskim i nowosolskim afrykański pomór świń stwierdzono aż u 22 dzików. Nie wiadomo, w jaki sposób ASF przemieścił się o 300 km na zachód i czy jesteśmy jeszcze w stanie zapanować nad sytuacją. Wydaje się, że jest to coraz mniej prawdopodobne.

Główny Lekarz Weterynarii poinformował, że 14 listopada na podstawie wyników badań przeprowadzonych w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach potwierdzono wystąpienie pierwszego przypadku afrykańskiego pomoru świń u dzika w województwie lubuskim, w powiecie wschowskim. Dodatni wynik w kierunku ASF uzyskano w próbkach pobranych od padłej samicy znalezionej 4 listopada w pobliżu drogi nr 325 łączącej miejscowości Sława i Nowa Sól. Z informacji zawartych w dokumencie dochodzenia epizootycznego wynika, że dzik pochodził z wypadku komunikacyjnego.

r e k l a m a

17 listopada potwierdzono drugi przypadek u padłego dzika znalezionego na terenie sąsiedniego powiatu nowosolskiego. Szczątki zainfekowanego zwierzęcia znajdowały się na obszarze, który zgodnie z rozporządzeniem wojewody lubuskiego znalazł się w strefie skażonej ASF. Teren ten był, w związku z występowaniem wirusa, przeszukiwany pod kątem znalezienia ewentualnych kolejnych padłych dzików. Dwa dni później w ciągu dalszych przeszukiwań wykryto wirusa u kolejnych osiemnastu dzików, które znaleziono w dziewięciu lokalizacjach w obszarze skażonym oraz wyznaczonej na podstawie analizy ryzyka strefie buforowej.


Jak informuje Inspekcja Weterynaryjna, obszar skażony o obwodzie około 36 km jest od 18 listopada całkowicie ogrodzony. Planowana jest także budowa drugiego zewnętrznego ogrodzenia, ale póki co analizowana jest sytuacja epizootyczna, która zdecyduje o obszarze, na jakim ten płot zostanie postawiony. Jednocześnie cały czas trwa intensywne przeszukiwanie, również z udziałem wojska, obszaru skażonego oraz obszarów z nim sąsiadujących pod kątem padłych dzików.

r e k l a m a

Przypadki ASF w województwie lubuskim są oddalone ponad 300 km od miejsc występowania choroby w populacji dzików oraz ognisk u świń na wschodzie. Na razie nikt nie wypowiada się na temat powiązania ich z dotychczas notowanymi przypadkami na terytorium Polski.

Ogrodzić i wybić
Wirus sam się nie przemieścił i sam nie zniknie, ale należy go przynajmniej zatrzymać w miejscu, gdzie się pojawił. Przedstawiciele Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej uważają, że priorytetem powinno być teraz zabezpieczenie terenu przed wstępem osób postronnych. Nikt, poza służbami weterynaryjnymi, leśnymi oraz innymi uprawnionymi osobami, nie powinien mieć wstępu na obszar uznany za zakażony. Konieczne jest przeczesanie całej okolicy po to, aby sprawdzić, czy nie ma tam padłych dzików zarażonych ASF.


Teren już jest grodzony, a na jego granicach pojawiły się tablice ostrzegawcze zabraniające wstępu osobom postronnym. Wszystkie odstrzelone i znalezione padłe dziki muszą być zbadane pod kątem obecności wirusa ASF, a w przypadku pozytywnego wyniku obszar ogrodzony powinien zostać odpowiednio powiększony. Zdaniem przedstawicieli KZP-PTCh, wokół ogrodzonego terenu należy przeprowadzić intensywny odstrzał dzików.

Wirus afrykańskiego pomoru świń przeniósł się na zachód kraju, gdzie jeszcze trudniej będzie go pokonać – ze względu na większe pogłowie świń oraz większą populację dzików. Dotarł do obszaru, który bezpośrednio sąsiaduje z Wielkopolską – regionem o największej koncentracji produkcji trzody chlewnej w Polsce. Jeśli się tam przemieści, jego powstrzymanie będzie znacznie trudniejszym zadaniem niż na wschodzie.

Zdaniem rolników, rozprzestrzenianie się wirusa wynika między innymi ze zbyt małego odstrzału dzików, zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie kraju, a służby weterynaryjne podejmują działania dopiero w momencie wykrycia wirusa w terenie. To nie wystarczy do skutecznej walki z chorobą. Niewłaściwa polityka odstrzału dzików i opieszałość kół łowieckich w redukcji ich pogłowia nie pozwalają na opanowanie epidemii. Ministerstwo rolnictwa ciągle rozważa dalsze ograniczanie populacji dzików, jednak wszystko dzieje się zbyt wolno. Według producentów trzody chlewnej, ostanie lata zostały praktycznie zmarnowane.


Wciąż brak skuteczności
W opinii Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej należy zamknąć wszystkie gospodarstwa, które utrzymują świnie bez wprowadzonych zasad bioasekuracji. Ich właściciele powinni otrzymać jednak odszkodowanie od Skarbu Państwa. Jako największą bolączkę dotychczasowych działań Związek wskazuje brak koordynacji pomiędzy resortem rolnictwa nadzorującym Inspekcję Weterynaryjną oraz resortem środowiska odpowiedzialnym za gospodarkę łowiecką i populację dzików. Do tej pory nie wprowadzono koordynacji zwalczania wirusa na szczeblu ponadresortowym.

Nie podjęto również radykalnych działań, takich jak w Czechach czy Belgii. Próba zintensyfikowania odstrzału dzików okazała się u nas nieskuteczna. Część myśliwych odmówiła współpracy przy zwalczaniu choroby, a inni zostali zablokowani przez organizacje ekologiczne.

– Przy wyborze metod zwalczania wirusa ASF zaczęto kierować się opinią publiczną, a nie zaleceniami służb weterynaryjnych. Do tego podano mylące informacje o wolniejszym tempie rozprzestrzeniania się choroby w porównaniu z takimi krajami, jak Rosja, Rumunia czy Węgry. Nadal brakuje zdecydowanych działań administracji w ograniczaniu populacji dzików czy likwidowaniu produkcji w gospodarstwach niespełniających zasad bioasekuracji. Nie można wykluczyć, że chore dziki są już w innych województwach, więc należy przeszukiwać pozostałe tereny o dużym ich zagęszczeniu – dodają przedstawiciele Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej.


Kluczowe wydaje się niedopuszczenie do przeniknięcia wirusa do stad świń oraz rozprzestrzenienia się go na inne obszary, zwłaszcza na teren Wielkopolski. Ważnym elementem, który powinien być wzięty pod uwagę, jest też zabezpieczenie naszej zachodniej granicy przed przedostaniem się wirusa na teren Niemiec (do granicy jest niecałe 100 km), gdyż może to grozić załamaniem rynku wieprzowiny w całej Unii Europejskiej.

Dominika Stancelewska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a