Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zarzuty dla 50 osób za „aferę mleczną” w SM Gostyń

Data publikacji 27.11.2019r.

Nawet 2,2 mln złotych miesięcznie miała tracić Spółdzielnia Mleczarska w Gostyniu na skutek działania osób zamieszanych w „aferę mleczną”. Wielu członków spółdzielni było zszokowanych informacjami z trwającego w tej sprawie śledztwa. Część z nich ma też pretensje do władz spółdzielni, że wcześniej nie wykryto grupy przestępczej.

W poniedziałek 18 listopada 2019 roku w Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu odbyło się posiedzenie rady nadzorczej. Jej ustaleniami oraz sposobami na rozwiązanie afery związanej z fałszowaniem dostaw mleka było zainteresowanych wielu spośród dostawców białego surowca do gostyńskiej mleczarni. Około 70 członków spółdzielni specjalnie przyjechało do siedziby SM, aby wziąć udział w posiedzeniu rady.

r e k l a m a

Prezes Grzegorz Grzeszkowiak, prezes SM Gostyń i Andrzej Kubiak, przewodniczący rady nadzorczej, poprosili rolników, aby poczekali na zakończenie obrad w zakładowej stołówce. Obrady członków rady trwały przez ok. 3,5 godziny, a w tym czasie zirytowanie rolników zgromadzonych na sali rosło.

– Na Ojca Świętego nie musiałem tyle czekać co na nich – denerwował się jeden z dostawców.

r e k l a m a

O tym, że już wcześniej nastroje wśród rolników były minorowe świadczy apel do zarządu i członków rady, jaki wcześniej przygotowali i zaczęli pod nim zbierać podpisy.

W nim można przeczytać m.in. przypuszczenie, że proceder fałszowania dostaw mleka i dolewania wody miał trwać od lat. Według autorów pisma, chociaż zarząd spółdzielni podejmował pewne działania mające na celu wykrycie ewentualnych naruszeń, były one nieskuteczne. Z tego powodu autorzy apelu wezwali wszystkich członków zarządu spółdzielni i rady nadzorczej do podania się do dymisji.

Zobacz także

Spółdzielnia oszukana na 6,6 mln zł w 3 miesiące
Z zebranymi dostawcami spotkał się m.in. Grzegorz Grzeszkowiak, prezes SM w Gostyniu oraz Andrzej Kubiak, przewodniczący rady nadzorczej.

– Przepraszamy, że tak długo czekaliście na zakończenie pracy rady, ale też musieliśmy poznać dokładnie ustalenia prokuratury – powiedział Andrzej Kubiak.

Na spotkaniu z rolnikami pojawiła się także mecenas Karolina Wojtas, która reprezentuje SM w Gostyniu. W telegraficznym skrócie, przedstawiła wyniki prokuratorskiego postępowania. I chociaż były to niemal same suche liczby, to wprawiły członków gostyńskiej spółdzielni w osłupienie.

– Prokuratura postawiła lub zamierza postawić zarzuty 50 osobom, w tym 21 kierowcom i 29 dostawcom mleka – powiedziała na wstępie Karolina Wojtas.

Prokuratura wykryła przerobioną instalację do poboru mleka w 18 samochodach.

W trakcie dochodzenia prokuratura prowadząc postępowanie przygotowawcze uzyskała zgodę na podsłuch telefoniczny 4 osób: 2 kierowców i 2 dostawców. Dzięki temu udało się ustalić mechanizm działania grupy przestępczej wewnątrz mleczarni.

– Kierowcy we współpracy z dostawcami samodzielnie przerabiali instalację do poboru mleka w ten sposób, że licznik nie ewidencjonował faktycznie pobranego mleka. Polegało to na wspawaniu dodatkowych zaworków z obejściem instalacji zliczającej pobrane mleko – mówiła mecenas.

W ten sposób okradani byli uczciwi dostawcy. Dla przykładu, chociaż faktycznie było pobrane 500 litrów mleka, to przez dodatkowy zawór kierowca mógł oszukać dostawcę na 50–60 litrów mleka. Ta nadwyżka była później zaliczana na konto dostawcy zamieszanego w oszustwo.

– Z stenogramów podsłuchanych rozmów kierowców wynika, że w pewnym momencie nawet zaczęli się przechwalać między sobą, kto ile zdołał oszukać. Na jednej trasie w jeden dzień kierowca był w stanie „zarobić” 1000 złotych, a nieuczciwy dostawca zyskać w ten sposób 200 czy 300 złotych – mówił Grzegorz Grzeszkowiak.

Z danych prokuratury wynika, że tylko w 3 miesiące nieuczciwi dostawcy w ten sposób dorobili od 1 tys. zł, a rekordziści nawet powyżej 5 tys. zł.


Wykluczenie ze spółdzielni
Członkowie rady nadzorczej podjęli uchwały o wykluczeniu ze spółdzielni 12 członków: 6 rolników, 5 kierowców oraz 1 pracownika laboratorium badania surowca.

Zdaniem śledczych, przestępczy proceder z fałszowaniem dostaw mleka mógł być prowadzony od 2008 roku. Z obliczeń prokuratury wynika, że tylko w okresie od sierpnia do listopada 2018 roku oszuści wyrządzili spółdzielni i jej członkom szkodę na kwotę co najmniej 6,6 mln złotych.

Skąd taka kwota? Otóż śledczy wyliczyli, że nawet 10% dostarczanego codziennie do SM w Gostyniu surowca mogła być wodą. Oznaczałoby to, że każdego dnia do mleczarni wjeżdżało 55 tys. litrów wody. Tę ilość prokuratorzy pomnożyli przez cenę skupu mleka i stąd wzięła się kwota strat na poziomie 6,6 mln zł.

Jednak Grzegorz Grzeszkowiak uważa, że dane śledczych są zawyżone.

– Z naszych obliczeń wynika, że różnica była około 14 tys. litrów każdego dnia. Co oznacza, że uczciwi rolnicy mogliby dostawać 7–8 groszy na litrze więcej za mleko – mówił prezes. Prokuratura wyliczyła, że ta stawka byłaby jeszcze wyższa.

Rozgoryczenie rolników
Rolnicy wskazywali, że podczas zebrań rejonowych wielokrotnie zwracali uwagę zarządowi na nieprawidłowe odczyty z instalacji pobierającej mleko. Grzegorz Grzeszkowiak w odpowiedzi tłumaczył, że były wysyłane wyrywkowe kontrole na trasę z kierowcami. Przypomniał także o zamontowaniu monitoringu na cysternach w 2018 roku. Prezes przyznał, że błędem ze strony zarządu była zgoda na to, aby to kierowcy, a nie laboranci pobierali próby mleka przywożonego do zakładu.

– Kierowcy nie będą już pobierać prób. Na jednej rampie będzie zamontowany układ do automatycznego pobierania próby. Jedno takie urządzenie kosztuje 110 tys. złotych. Jeśli to się sprawdzi, to zamontujemy je na wszystkich 3 rampach – poinformował prezes gostyńskiej mleczarni.

– Czy rolnikom nie należy się magiczne słowo „przepraszam”? Na co taka dyrekcja i rada skoro nie potrafili wykryć mafii w zakładzie – mówił jeden z dostawców mleka.

Prezes Grzeszkowiak przyznał, że choć miał podejrzenie co do możliwych oszustw, to trudno je było udowodnić.

– Wiedzy, jaką wyciągnęła prokuratura to ja bym nie uzyskał nigdy. Nie mogę wystąpić do sieci o udostępnienie nagrań rozmów – powiedział. – Jeżeli macie do mnie pretensję o całą sytuację, to możecie mnie odwołać. Wystarczy, że złożycie stosowany wniosek do rady nadzorczej – dodał.

Z kolei ze stanowiska wiceprezesa odchodzi Antoni Stelmaszyński.

– Nie jest to w żaden sposób związane z całym tym zamieszaniem. Było to już zaplanowane na początku tego roku – powiedział Andrzej Kubiak.

Obecnie prokuratura przedłużyła termin zakończenia śledztwa w sprawie „afery mlecznej” do marca 2020 roku, ale pewnie na pełne wyjaśnienie sprawy będziemy musieli dłużej poczekać.

– Jedyny plus całej afery, że przynajmniej teraz wszystkie rozliczenia skupowe zgadzają się z tym co odstawiamy. A wcześniej zawsze mieliśmy mniej o 50 czy 60 litrów – mówił jeden z dostawców.

Paweł Mikos

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a