r e k l a m a
Hodowcy napisali także: „nalegamy, by koszt prowadzonej oceny użytkowości mlecznej bydła pozostał na poziomie sprzed podwyżki. Domagamy się rozwiązania spółki Polska Federacja Sp. z o.o., która powstała przy współpracy z PFHBiPM i według nas, działa na szkodę finansową hodowców”. A na koniec podkreślili: „nie można błędami wynikającymi z działań zarządu PFHBiPM obciążać, degradować oraz niszczyć hodowli bydła mlecznego jak również ograniczać jej rozwoju”.
r e k l a m a
– Tematem dzisiejszego spotkania są przyczyny podwyżki stawek za ocenę hodowlaną, które zaskoczyły również i nas jako zarząd PFHBiPM. Podwyżki cen za usługę wynikają głównie ze zmniejszenia dotacji do postępu hodowlanego dla wszystkich związków, łącznie z bydłem, trzodą, owcami i końmi. Aby utrzymać działalność PFHBiPM na wysokim poziomie z jej obecnym potencjałem i zatrudnieniem, musieliśmy wprowadzić podwyżki, o czym też informowaliśmy ministra, że takie będą następstwa. A trzeba powiedzieć, że Federacja to jest prawie 1200 zatrudnionych osób i ponad 1 tys. samochodów służbowych. To są 4 laboratoria oceny mleka, dwa laboratoria oceny pasz i jedno centrum genomiczne – mówił podczas spotkania wiceprezydent Andrzej Steckiewicz oraz wymienił szereg inwestycji, jakie PFHBiPM przeprowadziła w ostatnim czasie.
Zobacz także
– Cały czas schodzimy z tematu. Wszak spotkaliśmy się tutaj, aby wyjaśnić zarobki ścisłych władz PFHBiPM oraz prezesa i rady nadzorczej spółki Polska Federacja. Po obniżeniu dotacji pierwszym podejściem do łatania dziury jest podniesienie ceny za usługę dla rolników, a dlaczego nie sięgnięcie do kieszeni własnej prezydentów i dyrektora? Taki dyrektor Kautz zarabiał w roku 2015 ok. 60 tys. zł miesięcznie za funkcję prezesa w spółce Polska Federacja, czyli zwykły zootechnik musi na jego roczne zarobki pracować ze 20 lat. Proszę nam wyjaśnić, jakie są zapisane na ten rok w budżecie zarobki dyrekcji PFHBiPM oraz władz spółki, a także jakie jest uposażenie prezydenta i dwóch wiceprezydentów. Czy nie wystarczy, aby taki dyrektor zarobił 10 tys. zł? Kto konkretnie zasiada we władzach spółki Polska Federacja? Proszę nam to natychmiast wyjaśnić – mówił na spotkaniu Marek Chlebus.
Wiceprezydent Andrzej Steckiewicz na te pytania nie odpowiedział lub odpowiedział wymijająco. Stwierdził tylko, że od marca br., czyli od Walnego Zjazdu, zmieniły się zarobki w spółce i że zgodnie z prawem nie może ujawnić zarobków prezydium PFHBiPM. Starał się także uzasadnić powołanie do życia spółki Polska Federacja tym, że PFHBiPM nie mogła prowadzić działalności gospodarczej i spółka powstała, by w imieniu PFHBiPM sprzedawać rolnikom kolczyki i dostarczać gazetę. Część rolników stwierdziła, że tyle to wiedzą i że tak naprawdę nie potrzebują tej gazety (chodzi zapewne o miesięcznik „Hodowla i Chów Bydła”) i wcale jej nie czytają.
Głos zabrał także Zbigniew Denert, powołując się na posiedzenie sejmowej Komisji Rolnictwa, na której obecny był również prokurator. Rolnik nie mógł zrozumieć dlaczego tak rażąco duża część dochodów w spółce Polska Federacja była przeznaczana na wynagrodzenia, głównie zarządu i rady nadzorczej tej spółki. Porównał też tę sytuację do swojego gospodarstwa, w którym pracuje jeden pracownik, żona, syn i on i dla wszystkich przeznaczane jest nie więcej niż 12% dochodu.
Część hodowców była rozczarowana
i zdenerwowana takim przebiegiem spotkania i wychodziła w jego trakcie. Wśród nich był Marek Wąziewski, jeden z najlepszych hodowców z tego terenu.
– Chcieliśmy wyjaśnienia sytuacji, a nic nowego się nie dowiedzieliśmy. Jestem bardzo zdenerwowany i rozżalony, gdyż PFHBiPM rozwiązała ze mną umowę na ocenę użytkowości mlecznej bydła, a moim zdaniem, nie mieli do tego prawa, bo punkt, na który się powołują, w mojej umowie nie jest zawarty, a żadnego aneksu nie podpisywałem. My tylko chcieliśmy wstrzymać ocenę, aby władze Federacji potraktowały nas poważnie. Na dłuższą metę nie chcę wychodzić spod oceny, bo w wysokowydajnym stadzie jest ona bardzo potrzebna. Jednak potraktowano mnie jak śmiecia wypowiadając umowę, nie informując o tym wcześniej i stawiając przed faktem. Pod ocenę chcę wrócić, ale już nie do tej firmy. Na szczęście rynek został uwolniony i będzie konkurencja – powiedział tuż po spotkaniu Marek Wąziewski.
Podobna sytuacja
spotkała jeszcze kilku hodowców z tego terenu, tzn. w wyniku zawieszenia oceny wypowiedziano im umowy na tę usługę. W takiej sytuacji znalazł się także Tomasz Wawrzyn.
– Potraktowano nas zupełnie przedmiotowo, nikt z nami nie rozmawiał, wystarczył telefon z informacją: uregulujcie fakturę lub przyjmijcie zootechnika na ocenę, bo inaczej zostanie wymówiona wam umowa – powiedział Tomasz Wawrzyn.
Hodowcy podczas spotkania mieli też uwagi co do tego, że zootechnicy nie powinni ponosić odpowiedzialności za niezapłacone faktury przez rolników, bo jest to bardzo krzywdzące dla zootechników.
– Dlaczego, jeśli hodowca nie płaci za usługę wykonanego próbnego udoju, to konsekwencję ponosi zootechnik? Można przecież wysłać ponaglenia zapłaty lub doliczyć odsetki – takimi słowami hodowcy podczas spotkania brali w obronę zootechników.
Pracownicy PFHBiPM wyjaśnili hodowcom, że zootechnik tylko wtedy ma pomniejszoną premię, gdy rolnik nie zapłacił za dwa kolejne próbne udoje, a zootechnik mimo to przeprowadził trzeci próbny udój.
Naszym zdaniem, czyli hodowców
obecnych dziś na spotkaniu, minister Ardanowski obciął dotację na hodowlę bydła mlecznego za brak transparentności w spółce Polska Federacja. Z Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka usunięto kolegów Faszczewskiego i Brulińskiego tylko dlatego, że pytali o zarobki prominentnych działaczy i o finanse spółki. A sąd orzekł, że wyrzucono ich bezpodstawnie. Jak tylko zawieszono tych dwóch hodowców w prawach członków Związku, wycofałem się z oceny użytkowości mlecznej na znak protestu – stwierdził Konrad Krupiński, który podobnie jak Marek Wąziewski, wyszedł zdenerwowany w trakcie spotkania.
– Gdy ja dostaję dotacje z PROW, to muszę dotrzymać konkretnych warunków i nie wierzę, że minister Ardanowski zabrał dotację do hodowli, bo nie ma pieniędzy w budżecie, czy ma takie widzimisię, ale dlatego, że ktoś zawinił w PFHBiPM i ten ktoś powinien ponieść konsekwencje. Zaś konsekwencje ponieśliśmy my rolnicy, bo nie ma pieniędzy, które były przeznaczone dla nas, czyli dla hodowców – podkreślił Marek Wąziewski.
Na te słowa odpowiedział Mirosław Borowski:
– Naprawdę głównym powodem zabrania dotacji do hodowli nie była niegospodarność w PFHBiPM, a cięcia budżetowe rządu. Ja jestem członkiem komisji rewizyjnej i trzeba odróżnić PFHBiPM od spółki Polska Federacja, bo jeśli chodzi o PFHBiPM, to jej działalność jest badana co roku przez biegłych zewnętrznych. I pomimo inwestycji, PFHBiPM każdy rok zamykała z zyskiem w granicach 5–6 mln zł i ten zysk wchodził w zasób PFHBiPM, nie było żadnego podziału zysku. To nie tak, że „Poradnik” napisze i jest to jakby prawdą. Natomiast bardzo ubolewam, że została rozwiązana umowa na ocenę z jednym z najlepszych hodowców, jakim jest Marek Wąziewski. Zachęcam was do niezawieszania oceny, bo to ważne narzędzie hodowlane. Mówienie, że Holendrzy czy Niemcy są w stanie zrobić ocenę za 5 czy 8 zł, ma krótkie nogi, bo później ceny za ich usługi mogą być znacznie wyższe, a już na pewno, gdy nie będzie PFHBiPM. Może być tak jak z wywozem śmieci, kiedyś każda gmina, także Olecko, miała swój zakład wywozu śmieci, w pewnym momencie weszła prywatna firma z bardzo niską ceną, zakład komunalny zlikwidowano, a dzisiaj płacimy za śmieci bardzo wysokie stawki.
Mirosław Borowski odniósł się także do spółki Polska Federacja i zapewniał, że została ona powołana do prowadzenia działalności gospodarczej i zarobkowej związanej ze sprzedażą kolczyków, wydawaniem gazety oraz świadczenia usług odpłatnych dla hodowców, jakich nie mogła prowadzić sama PFHBiPM. Podał też przykład z izb rolniczych, które sam reprezentuje, informując, że izby również powołały spółkę, aby móc prowadzić hodowlę zachowawczych ras pszczół oraz sprzedaż matek hodowlanych i miodu.
Do słów Mirosława Borowskiego dotyczących „Poradnika”, czyli „Tygodnika Poradnika Rolniczego” już po spotkaniu odniósł się hodowca Konrad Krupiński:
– „Tygodnik Poradnik Rolniczy” robi świetną robotę, jego redakcja jako jedyna pisze o tym, co tak naprawdę dzieje się w PFHBiPM. Gdyby nie te artykuły, nic byśmy nie wiedzieli i wszystko byłoby zamiecione pod dywan.
Tego samego zdania był Marek Chlebus oraz Zbigniew Denert i wielu innych rolników, z którymi rozmawialiśmy tuż po spotkaniu.
Nasze oczekiwania były jasne,
chcieliśmy, aby wyjaśniono nam sprawę zarobków prezydium PFHBiPM oraz władz spółki Polska Federacja i właściwie niczego się nie dowiedzieliśmy. Wiemy nadal tyle, ile przeczytamy w „Tygodniku Poradniku Rolniczym”, czyli o bardzo wysokich zarobkach Stanisława Kautza za funkcję prezesa w spółce Polska Federacja, które za rok 2015 wyniosły ponad 700 tys. zł – powiedział po spotkaniu Marek Chlebus.
– Każde pytanie dotyczące finansów i zarobków zbywano i zmieniano temat – powiedziała po spotkaniu Justyna Łozowska.
Andrzej Rutkowski