r e k l a m a
– Topigs Norsvin ma ambicje bycia liderem dostarczającym klientom produkt, który pozwoli im na obniżanie kosztów. Nasz program hodowlany zakłada podwojenie postępu genetycznego na poziomie klienta – mówił Arno van de Laar z Topigs Norsvin.
r e k l a m a
Zamykają się małe, rozrastają duże
Niemcy odnotowały redukcję liczby loch z 2,3 mln w 2008 roku do 1,9 mln w 2018 roku i spodziewany jest dalszy spadek pogłowia macior. Liczba ferm utrzymujących lochy zmniejszyła się w tym czasie z 22,8 tys. do 8,1 tys.
– Restrykcje i coraz dotkliwsze regulacje prawne są główną przyczyną rezygnacji z produkcji trzody chlewnej. A wymagania, zwłaszcza dotyczące dobrostanu, będą rosły. Rolnicy spodziewają się, że obowiązkowe będą swobodne kojce porodowe dla loch, prawdopodobnie z 15-letnim okresem przejściowym – mówił Uwe Petersen z Niemiec.
Zobacz także
– Dawniej producenci prosiąt nie znali ich wydajności w tuczu. Dziś jest lepsza komunikacja i wymiana informacji dotyczących zdrowia, potencjału genetycznego oraz wydajności i strategii w tuczu kupionych prosiąt. Dane gromadzone są na specjalnych platformach. Wymieniają się nimi rolnicy i lekarze weterynarii – podkreślał Uwe Petersen.
Publikowane są tam nie tylko wydajności, ale na przykład także procent zwierząt chorych, więc istnieje możliwość porównania zdrowotności stad. Mimo wszystko, zdaniem prelegenta, wciąż jeszcze jest wiele ferm, które nie znają chociażby podstawowego wskaźnika opłacalności chowu świń, jakim jest stopień wykorzystania paszy na kilogram przyrostu.
Zdaniem ekspertów, równolegle ze zmniejszającym się pogłowiem trzody chlewnej zapotrzebowanie na wieprzowinę w Niemczech w okresie 8 najbliższych lat obniży się o 5 kg na osobę.
– Przewidujemy, że konsumpcja wieprzowiny spadnie poniżej 100 g dziennie, a to oznacza 4 kg mniej rocznie. Przy 80 mln ludzi daje nam to o 329 tys. ton mniejsze zapotrzebowanie na mięso wieprzowe – twierdzi specjalista z Niemiec.
Jednak zdaniem Arno van de Laara, bogacenie się społeczeństw w wielu krajach powinno doprowadzić do wzrostu światowego spożycia mięsa nawet o 45% w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Spodziewane jest, oczywiście, duże zapotrzebowanie na wieprzowinę w Azji w najbliższych latach, a to stwarza, jeśli nie szansę rozwoju, to przynajmniej możliwość utrzymania produkcji trzody chlewnej w Unii Europejskiej na obecnym poziomie.
Selekcja pod kątem wykorzystania paszy
W produkcji trzody chlewnej dąży się do uzyskiwania większej liczby prosiąt w miocie i miotów od lochy w roku. Nie mniej ważna jest poprawa wykorzystania paszy przez zwierzęta.
– Dzięki zastosowaniu nasienia knura TN Tempo uzyskujemy lepsze dzienne przyrosty, wyższą mięsność i lepsze wykorzystanie paszy. Według naszych wyliczeń może to być dodatkowe 35 zł zysku na tuczniku. Lochy TN70 to z kolei wyjątkowo wysoka mleczność i opiekuńczość oraz duża liczba funkcjonalnych sutków – przekonywał dr Jascha Leenhouwers z Topigs Norsvin.
Prelegent opowiedział o systemie InGene, który umożliwia samodzielne namnażanie materiału remontowego bezpośrednio na fermie dzięki dostępowi do materiału genetycznego na wszystkich poziomach i etapach produkcji. To z pewnością jeden z ważnych elementów bioasekuracji, gdyż eliminuje konieczność wprowadzania loszek z zewnątrz i ryzyko z tym związane.
Według specjalistów celem jest oczywiście uzyskiwanie wysokiej mięsności tuczników przy dużych przyrostach dziennych, ale coraz ważniejszym aspektem staje się też wyrównanie zwierząt. Jednolite partie są tym, co przekonuje odbiorców tuczników. Dawniej przy selekcji nie zwracano na ten aspekt produkcji aż tak wiele uwagi. Coraz większy nacisk kładzie się też na rozwiązania ograniczające koszty. Jak przekonywał Jascha Leenhouwers, w ciągu 5 lat jest możliwa poprawa genetyki, aby rolnicy mogli zużyć o 20 kg mniej paszy na wyprodukowanie tucznika. Pozwoli to na znaczne ograniczenie kosztów paszy.
Wymagania społeczeństwa i konsumentów prowadzą też do zwiększania wymogów dobrostanu, a to wymusza sprostanie zapotrzebowaniu na wyprodukowanie wysokiej jakości wieprzowiny w przyjaznych zwierzętom warunkach. Rośnie zapotrzebowanie nie tylko na wysoko produkcyjne świnie, ale też wymagające coraz mniejszej obsługi i nadzoru, gdyż problemem w produkcji zwierzęcej staje się niedobór pracowników. Jak podkreślał Arno van de Laar, klienci stali się bardziej wymagający i oczekują przede wszystkim produktów z ferm, gdzie zachowane są odpowiednie warunki dobrostanu.
– W selekcji wykorzystywana jest wiedza o specyficznych cechach genetycznych zdefiniowanych w DNA świni, która ułatwia dobór zwierząt. Ale prowadzone są także intensywne obserwacje zachowania świń, które pomagają chociażby prowadzić selekcję w kierunku zmniejszenia obgryzania ogonów czy agresywnych zachowań. Przy dzisiejszej intensywnej produkcji towarowej to istotny aspekt, na który w ramach dobrostanu kładzie się bardzo duży nacisk. Należy wyszukiwać zwierzęta bardziej socjalne – tłumaczył Arno van de Laar.
Zdrowie coraz istotniejsze
Zwiększanie skali produkcji trzody chlewnej powoduje także większe narażenie na infekcje, więc kolejną wymaganą cechą zwierząt o nowoczesnej genetyce powinna być większa odporność na choroby. Rosną bowiem coraz bardziej koszty ochrony zdrowia świń. Zdaniem Jaschy Leenhouwersa, tak naprawdę nie bada się, ile tracimy z powodu schorzeń w stadzie.
– Więcej produkcji towarowej to większa ekspozycja na patogeny. To kolejne wyzwanie dla przyszłości, aby poprawić genetyczną odporność zwierząt na choroby – mówił specjalista.
Jest to także związane z rosnącym zapotrzebowaniem na mięso wyższej jakości wyprodukowane przy ograniczonym stosowaniu antybiotyków. A w tej sytuacji trzeba zapobiegać występowaniu infekcji, a nie działać już po wystąpieniu schorzenia.
– Postępowanie ukierunkowane bardziej na stosowanie szczepionek daje niewystarczającą redukcję zużycia antybiotyków. Ponadto prawie do każdego patogenu wymagana jest oddzielna szczepionka, co zwiększa koszty opieki weterynaryjnej. Dlatego większy nacisk należy położyć na higienę pomieszczeń i całego systemu utrzymania, żywienia i pojenia świń, gdyż dzięki temu można zmniejszyć zużycie antybiotyków o 80–90% i uzyskać lepszy wzrost zwierząt aż o 20% – wyliczał Pim Biewenga z firmy MS Schippers.
Prezentowany przez niego program HyCare służy do zapobiegania występowaniu chorób w stadzie. Pierwszym krokiem jest zastosowanie gładkich, łatwych do umycia powierzchni. Jak przekonywał Pim Biewenga, również te betonowe mogą być pozbawione porowatości i nierówności. Jak najwięcej jednak powinno być materiałów plastikowych, z których najłatwiej usuwa się tłuste zanieczyszczenia.
– Możemy zastosować najlepsze materiały, łatwe do mycia, kupić drogie środki odkażające, usuwać brud, ale jeśli osoby obsługujące chlewnie nie będą przestrzegać zasad i będą swobodnie przechadzać się pomiędzy budynkami na fermie, to nie będzie to wszystko działać tak, jak powinno – mówił Pim Biewenga.
W związku ze zbliżającą się zimą ekspert zwracał uwagę na to, by środek stosowany do dezynfekcji był skuteczny nawet w niskich temperaturach i przy krótkim czasie kontaktu z odkażaną powierzchnią.
Dominika Stancelewska