Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Miejsce Odrzańskie wzorem dla Emiratów

Data publikacji 16.12.2019r.

Zrobiło się o nich głośno latem tego roku. Po Polsce i świecie gruchnęła wiadomość, że w małej wsi na Śląsku w młodzieżówce OSP są tylko dziewczyny, bo we wsi od lat nie rodzą się chłopcy. Poczekaliśmy, aż przewali się pierwsza fala zainteresowania. Bo przeczuwaliśmy, że po kilku miesiącach będą nam mieli znacznie więcej do opowiedzenia. I tak się stało.

Wiem o was tyle, ile napisali w gazetach i portalach. Jesteście niezwykłą młodzieżową drużyną pożarniczą, ponieważ macie wyłącznie dziewczyny. A macie je dlatego, że w waszej wiosce od prawie dziesięciu lat nie urodził się żaden chłopiec – powiedziałam, zaczynając rozmowę z Tomaszem Golaszem, prezesem ochotniczej straży w Miejscu Odrzańskim.

r e k l a m a

– Wszystkim mediom powtarzamy, że ta nasza sytuacja demograficzna to żadna szczególna rzecz. Takich miejscowości pewnie jest więcej. Ale prawdą jest, że w ciągu ostatnich dziewięciu lat we wsi na trzynaścioro dzieci urodziło się trzynaście dziewczynek. Ostatni chłopiec przyszedł na świat w 2009 roku. Uważamy jednak, że to pewien zbieg okoliczności – powiedział Tomasz Golasz.

Może zbieg, a może nie. Faktem jest, że nikt nie badał urodzeń pod tym kątem w sąsiednich wioskach. Najciekawsze jednak jest to, co się zaczęło dziać, kiedy o Miejscu Odrzańskim dowiedziała się Polska, a potem – cały świat.

r e k l a m a


Newsweek, Reuters, BBC
A zaczęło się tak. W czerwcu 2018 roku pojechali na I Międzynarodową Olimpiadę Dziecięcych Drużyn Pożarniczych w Wieruszowie. Byliśmy tam, pamiętam, że z każdą z drużyn zamieniłam kilka słów. Gdzieś w natłoku informacji musiało mi umknąć, że miejscowianie tak bardzo się wyróżniali. „Sfeminizowana drużyna” – powiedziało o nich chwilę później Radio Łódź. Wrócili z olimpiady, pod koniec czerwca stanęli do zawodów powiatowych, które zwykle odbywały się we wrześniu. Ucieszyli się, że pierwszy raz będą mieć „wolne” w wakacje. Nie mieli pojęcia, że cieszą się przedwcześnie.

– Najpierw przyjechało TVP 3 z Opola. Był początek lipca. Podziękowaliśmy, powiedzieliśmy, że nie, ale w końcu ulegliśmy prośbom. Nagraliśmy materiał, który poszedł w Teleekspresie. Nagle na facebooku napisał ktoś z Kanady, ktoś ze Stanów Zjednoczonych, odezwał się portal USA Today. Że widzieli świetny materiał o nas. Poodpisywaliśmy i myśleliśmy, że będzie cicho. Nagle telefon z „Pytania na śniadanie”. A po kilku dniach informacja, że przyjedzie do nas New York Times – opowiada Tomasz Golasz, który jest też strażakiem zawodowym.

Zobacz także

Z New York Timesem umówili się na 10.00. Po godzinie, kiedy pozowali dwóm korespondentkom amerykańskiego dziennika, we wsi pojawiła się TVN. Ale nie jedna ekipa, tylko trzy. Dzień skończyli po 17.00. Było nagrywanie setek, ktoś musiał się przejść, ktoś wsiąść na traktor. W kolejnych dniach – telewizje Polsat i amerykańska NBC.

– Wieści rozeszły się po zagranicznych portalach. Najpierw „Nesweek” w Wielkiej Brytanii i tamtejsze „Metro”. Któregoś dnia brytyjski „The Sun”. Znaleźliśmy materiały o nas na platformach internetowych w Australii, Wietnamie, Chinach. Jednego dnia dzwoniła Wyborcza z Opola, drugiego – z Wrocławia. Tu niemiecki Das Bild, tu RTL albo pro7, tu telewizje słowacja i holenderska. Dzieciaki zaczynały być zmęczone. Trzeba było godzinami ustawiać się przed kamerami, pozować. Czasem co pół godziny wchodziło na plan inne medium – wspomina prezes.


Arabskie lato
Byli wyczerpani. W którymś momencie pomyśleli, że od ponad miesiąca, niemal dzień w dzień, dostarczają ciekawego materiału mediom, a im zostaje tylko zmęczenie i myśl, za co pojadą na trampoliny. Gazety i telewizje zarabiały, opłacało się im czasem wysyłać dziennikarzy przez pół świata. Ale gdyby ktoś pomyślał o choć drobnym upominku. Zaskoczyli ich... Arabowie.

– Jedyni, którzy nie przyjechali z pustymi rękami, to dwóch dziennikarzy telewizji Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Przyjechali z Dubaju. Zrobili materiał, a dzieciom dali kilkadziesiąt euro i jakieś smakołyki – wspomina Tomasz Golasz.

Dowód widnieje w Internecie. Tomasz klika i uruchamia filmik. Na wizji czarnowłosa pani o migdałowych oczach mówi zupełnie niezrozumiałym językiem, w którym wybrzmiewa charakterystyczne „h”. Na pasku przesuwają się słowa z liter wyglądających jak zdobne szlaczki. Przebitki z wozem bojowym i bojowo ubranymi dziewczynkami. Przedstawiają się po kolei dziennikarzowi o bliskowschodniej urodzie. Tomasz mówi, że reporterzy zachwycili się ideą, że w Polsce w małej wsi, kobiety będą prowadzić samochód. W Emiratach właśnie pozwolono kobietom siadać za kierownicę. Polskę postanowili pokazać jako wzór dobrych praktyk. Odrzańska drużyna posłużyła jako przykład także Brytyjczykom, którzy powiększają właśnie udział kobiet w straży. Do Miejsca przyjechał w tym roku brytyjski strażak, żeby zobaczyć, jak to się robi.

Mercedes dał na prawo jazdy
W którymś momencie pomyśleli, że tę sławę można dobrze wykorzystać. Mają wóz i dużo pań w straży. Postanowili ogłosić zrzutkę na „prawo jazdy dla dwóch kobiet”. Zadziałało, ogłoszenie poszło w radiu Zet, potem zadzwoniła do nich jeszcze radiowa Trójka. Któregoś dnia napisała do nich przedstawicielka fimy Mercedes, z informacją, że widzi ich jako beneficjentów ich programu „She’s Mercedes”, wspierającego ciekawe kobiety.


– Dostaliśmy 8 tys. złotych – po 4 dla każdej z koleżanek. Zostaliśmy zaproszeni na uroczystą galę z właścicielami firmy – opowiada prezes straży.

Tomasz sprowadził się do Miejsca dziesięć lat temu. W 2013 roku dziewczyny ze wsi poprosiły, żeby przygotował je do zawodów gminnych. Założyli więc młodzieżową drużynę pożarniczą, a sukcesy przyszły chwilę później. W krótkim czasie doczekali się tytułu „Najlepsi z Najlepszych” – to nagroda dla młodzieżowych drużyn za najbardziej bogatą działalność.

– Dostaliśmy ją w 2014 roku, a potem okazało się, że w każdym kolejnym robiliśmy jeszcze więcej. Towarzyszyliśmy też prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu podczas Ogólnopolskiej Pielgrzymki Strażaków na Jasną Górę. Wrażenie zrobiła nasza kompania honorowa. Na tyle duże, że zaproszono nas do Pałacu Prezydenckiego. Byliśmy tam cztery lata temu, właściwie przy okazji odbierania nagrody. Prezydenta akurat nie zastaliśmy, ale było uroczyście –wspomina Tomasz.

W gablocie i na półkach w remizie – puchar goni puchar, co jeden, to większy. Tomasz wyciąga Floriana, o którym mówi „strażacki Oskar”. Nikt w ich województwie nie dostał jeszcze statuetki. Oni mają dwie. Zawdzięczają je m.in. akcji edukacyjnej uczulającej na zgrożenia ze strony czadu, którą prowadzili w centrach handlowych. Od dwóch lat organizują we wsi obozy dla młodzieży. W sali na piętrze remizy zorganizowali Odrzańską Kardiostrefę – kupili z projektu siłownię i telewizor, żeby ćwiczyć z Ewą Chodakowską.


– Miejsce Odrzańskie jest teraz utożsamiane z dziewczynami. Tylko dziewczyny, i dziewczyny. Chłopaki, bo przecież mamy kilku starszych w młodzieżówce, czują się teraz dyskryminowani – mówi Tomasz i zaprasza do sali czekające już i ubrane do ćwiczeń młode damy. Chcą mi koniecznie zaprezentować, jak obsługiwać defibrylator i przeprowadzić resuscytację. Kilkulatki tłoczą się nad fantomem i drobnymi rączkami z całych sił uciskają sztuczną klatkę piersiową. Wiedzą ile oddechów na ile uciśnięć ma szansę przywrócić komuś życie. Można poczuć się z nimi bezpiecznie. Ile jeszcze przed nimi treningów w damskim gronie? Podobno we wsi kilka maleństw już w drodze. I podobno jedno z nich to dziewczynka.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a