r e k l a m a
– Na początku dostarczaliśmy mleko do zlewni w Sokole, później w Gończycach. Po objęciu przeze mnie gospodarstwa jeszcze przez rok dowoziłem mleko do zlewni, a w 2012 roku przeszedłem na odbiór bezpośredni. Gdy zacząłem sam gospodarzyć mieliśmy 12 krów i około 15 ha. Obecnie doimy 30 krów i uprawiamy 50 ha – mówi pan Mariusz.
r e k l a m a
Krowy utrzymywane są w oborze uwięziowej z 2007 roku. Hodowca planuje wkrótce dobudowę wiaty na jałówki i opasy. Dój prowadzony jest dojarką przewodową na 6 aparatów. Od dwóch lat w gospodarstwie pracuje wóz paszowy z firmy Euromilk, o pojemności 9 m3.
– Mając do dyspozycji wóz paszowy, wyniki z raportów wynikowych i nadzór żywieniowca, można odpowiednio zbilansować dawkę dla krów mlecznych. Sporządzam 3 różne miksy. Pierwszy składa się z kiszonki z kukurydzy, sianokiszonki oraz słomy i przeznaczony jest dla jałówek i krów zasuszonych. Następnie dodaję do wozu paszę treściwą i zadaję miks grupie krów mlecznych o niższej wydajności. W dalszej kolejności dodaję część paszy treściwej i taką paszą karmię grupę krów o najwyższej wydajności mlecznej. Krowy o najwyższej wydajności premiowane są także paszą treściwą zadawaną z ręki dwa razy dziennie – mówi Mariusz Nitka.
Zobacz także
Hodowcy skarżą się na suszę, która zredukowała plon sianokiszonki.
– Drugiego i trzeciego pokosu zebraliśmy niewiele. W dużym stopniu sytuację uratowała lucerna uprawiana w czystym siewie. Lucernik założyliśmy w ubiegłym roku, a w tym plonował kapitalnie. Zebraliśmy 4 niezłe pokosy i teraz zastanawiamy się, czy nie zwiększyć plantacji do 5 ha – mówi Mariusz Nitka. – Bardzo pomogły nam także poplony. Wysialiśmy mieszanki zbóż z motylkowymi i zebraliśmy całkiem sporo sianokiszonki. Dodatkowo, po zbiorze mieszanki zbożowej uprawiliśmy pole agregatem. Okazało się, że przy zbiorze osypało się sporo ziarna, które dobrze powschodziło. Jak urosło, to zamiast przyorać tę zieloną masę skosiliśmy ją i sporządziliśmy nieplanowane 30 balotów sianokiszonki – dodaje Zbigniew Nitka.
Od 3 lat pan Mariusz sam prowadzi inseminację swoich sztuk.
Od lewej gospodarze z dziećmi, Zbigniew Nitka oraz Robert Warda i Krzysztof Ornat z działu skupu OSM Garwolin
– Zdecydowałem się na kurs inseminacyjny z kilku powodów. Po pierwsze, teraz zabiegi wykonywane są w najbardziej optymalnym momencie. Po drugie, nie płacąc za usługę zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na zakup droższego nasienia. Bardzo istotna jest także możliwość zamawiania dokładnie takiego nasienia, jakie chcemy. W związku z tym tak naprawdę 3 lata temu rozpoczęliśmy pracę hodowlaną. Mamy dawkę pokarmową dla krów ustawioną przez żywieniowca, ale na razie średnia wydajność od sztuki wynosi około 7,5 tys. kg mleka. Mam nadzieję, że poprzez stopniową poprawę genetyki stada wydajność stale będzie wzrastała – mówi Mariusz Nitka.
Józef Nuckowski