Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Montownia wozów paszowych Alimy w Wielkiej Brytanii? Możliwa po brexicie

Data publikacji 19.12.2019r.

Z Tomaszem Łuczakiem, wiceprezesem firmy Alima Bis, czołowego polskiego producenta wozów paszowych rozmawia Przemysław Staniszewski

● Jesteście jedną z niewielu polskich firm, która z powodzeniem sprzedaje swoje maszyny w Wielkiej Brytanii. Jaki jest to rynek?

r e k l a m a

– Trudny, bardzo wymagający, a przy tym niezwykle konserwatywny. Anglicy upodobali sobie przyczepiane pionowe paszowozy, najczęściej z dwoma ślimakami i trzymają się tego rozwiązania. Tam w ogóle nie ma dyskusji na temat wozów poziomych, bo praktycznie nikt ich nie kupuje. Powiem więcej. W Europie w niektórych krajach, gdzie hodowla bydła mlecznego stoi na bardzo wysokim poziomie, istotnym elementem całości stają się samojezdne wozy paszowe. W Wielkiej Brytanii takich maszyn jest bardzo mało, choć są tam duże stada, a kraj ten zajmuje trzecie miejsce w Unii Europejskiej pod względem wydajności mlecznej.


● Jak wygląda typowa farma mleczna w Anglii?

r e k l a m a

– Jest dobrze zmechanizowana. Ładowarka teleskopowa jest standardem. Podwórze, jak i wszystkie podjazdy są utwardzone. Krowy trzymane są w oborach wolnostanowiskowych, nowych i starszych, które czasami posiadają koryta, dlatego sprzedają się tam paszowozy z dodatkowymi bocznymi podnośnikami. Zwierzęta żywione są paszami objętościowymi przechowywanymi w silosach. Balotów jest bardzo mało. Często farmerzy korzystają z systemów zarządzania.

– Przed laty do Wielkiej Brytanii sprzedawaliśmy wozy paszowe o pojemności nawet 12 metrów sześciennych. Dzisiaj takich maszyn Anglicy już nie kupują, a najmniejsza pojemność wynosi 16 metrów sześciennych – mówi Tomasz Łuczak

● Czy brytyjscy hodowcy bydła mlecznego szybko przekonali się do polskich paszowozów?

Zobacz także

– Na Wyspach sprzedajemy maszyny od ponad 10 lat. Początki były trudne, bo spotkaliśmy się z wymaganiami, o których w Polsce nikt wtedy nie mówił. Mieliśmy na przykład pytania od brytyjskich rolników o jakość stali, z której wykonujemy nasze maszyny. Dla nich było to istotne, bo w Anglii paszowóz nie pracuje dziennie pół godziny czy godzinę, ale kręci paszę nawet przez 8–10 godz. na dobę. I choć zużycia stali nie zauważymy po tygodniu czy po dwóch, ale po dwóch, trzech latach już tak. Oni patrzą daleko w przyszłość, dlatego takie rzeczy jak jakość stali są dla nich istotne. I właśnie ze względu na te wymagania odeszliśmy od stosowania podstawowej stali konstrukcyjnej na rzecz lepszej jakościowo stali, na czym zyskali też polscy rolnicy, bo zaczęliśmy ją wykorzystywać we wszystkich naszych maszynach. Ale dla niektórych angielskich rolników było to wciąż za mało, bo chcieli jeszcze bardziej zwiększyć wytrzymałość paszowozów. Dlatego na ich prośbę wprowadziliśmy możliwość zabezpieczenia dolnej część zbiornika warstwą stali nierdzewnej. Tańszą opcją jest wspawanie w dolnej części ściany dodatkowej warstwy stali węglowej. Kolejnym rozwiązaniem wpływającym na wzmocnienie paszowozów, które powstało też na prośbę farmerów z Wysp, jest pokrywanie zwojów ślimaka warstwą stali kwasoodpornej. Ciekawostką jest to, że niedawno zbudowaliśmy pierwszy wóz paszowy o pojemności 40 metrów sześciennych, który ma wykonane ze stali kwasoodpornej całe ściany. Trafił do Anglii. Ta maszyna będzie brana pod wynajem długoterminowy.


● W Polsce w branży Agro taka usługa dopiero raczkuje. A czy w Anglii wynajem długoterminowy jest już popularny?

– Tak. Oferują go dealerzy na różne typy maszyn, w tym wozy paszowe. Wynika to z kalkulacji angielskich rolników, którym bardziej się opłaca wynająć taki sprzęt na okres dwóch czy trzech lat, aniżeli go kupować na własność. Tym bardziej, że paszowozy w wynajmie długoterminowym, to maszyny zazwyczaj bardzo bogato wyposażone i dobrze zabezpieczone na trudne warunki pracy. Często posiadają wspomniane już wkładki ze stali nierdzewnej. W Anglii na taką formę zaopatrzenia w sprzęt rolniczy decydują się duże gospodarstwa, w których wozy paszowe są niezwykle intensywnie użytkowane nie raz pracując dziennie po 10 godzin. W Polsce też oferujemy wynajem długoterminowy. Kilka maszyn w ramach takiej usługi już dostarczyliśmy do największych gospodarstw. Niestety, wśród indywidualnych rolników nie ma zainteresowania taką formą dzierżawy, bo oni są przyzwyczajeni do innej formy własności.

EVOLUTION PRO – SERIA ZAPROJEKTOWANA WSPÓLNIE Z ANGLIKAMI
Dla Alimy Bis Wielka Brytania to nie tylko rynek zbytu, ale też źródło wiedzy na temat trendów i wymagań odnośnie paszowozów. Spostrzeżenia farmerów z Wysp przyczyniły się do powstania nowej serii wozów paszowych Evolution Pro, które są sprzedawane od tego roku. Mają krótszą ramę oraz dyszel z zaczepem z regulacją wysokości i możliwością ustawienia pozycji górnej lub dolnej. Zmianie uległa budowa zbiornika i ślimaków, co pozwala na lepsze cięcie i mieszanie pasz. Do 110 cm powiększone zostało okno wysypowe, a szerokość taśmy wyładunkowej zwiększyła się o 15 cm, co znacząco wpłynęło na płynność zadawania paszy. Wozy zyskały nowy rodzaj drabinki inspekcyjnej, a wyświetlacz wagi umieszczony został na ruchomym ramieniu. Zarządzanie pracą maszyny ułatwia nowy pilot Evo Pad do zdalnego sterowania. Wszystkie układy maszyny zostały zabudowane i zabezpieczone zamykaną pokrywą, podnoszoną za pomocą siłownika gazowego. Zakres oferty Evolution Pro obejmuje maszyny jednoślimakowe o pojemności od 8 do 16 m3 oraz dwuślimakowe od 12 do 30 m3. Trzyślimakowe Evolution Pro budowane są na zamówienie.

● Jak dużo wozów paszowych kupują brytyjscy rolnicy?

– Trudno odpowiedzieć na to pytanie, tak samo jak nie sposób stwierdzić, ile wozów paszowych trafia do gospodarstw rolnych w Polsce. Każdy z producentów nie dzieli się danymi dotyczącymi sprzedaży zachowując je dla siebie. Niemiej jednak z tego co się dowiedziałem od naszego sprzedawcy, to mamy około 15–20-procentowy udział w rynku paszowozów w Wielkiej Brytanii.


● Jak ten udział może się zmienić, gdy dojdzie do brexitu. Wedle ostatnich ustaleń, Wielka Brytania ma opuścić wspólnotę 31 stycznia 2020 roku.

– Moim zdaniem, to czy Wielka Brytania opuści Unię Europejską wcale nie jest jeszcze przesądzone. Liczę na rozsądek Brytyjczyków, bo oni chyba mają świadomość tego, że brexit może przynieść katastrofalne skutki dla ich gospodarki. Wielka Brytania to nie jest już Imperium Brytyjskie, które władało połową świata, a izolacja, którą zawsze gdzieś Brytyjczycy próbowali tak mocno podkreślać wobec innych, tym razem nie zadziała. Europejska gospodarka jest dzisiaj systemem naczyń połączonych i nie ma w niej państwa, które nie ucierpiałoby na tak istotnym zdarzeniu jak brexit. Nasi angielscy partnerzy, którzy naprawdę mają dobry ogląd sytuacji, mówią, że dzisiaj wśród brytyjskich rolników nastroje są 50 na 50 procent, czyli tyle samo farmerów chce pozostać w UE, co opuścić Wspólnotę i to w sposób twardy. Natomiast z informacji podawanych przez brytyjski rząd nie są w stanie odczytać, w jakim kierunku to dalej pójdzie. Wszyscy są dzisiaj zdezorientowani łącznie z branżą Agro. Niemiej jednak, jeżeli do brexitu dojdzie, to my z tego kraju nie zrezygnujemy, bo dla nas jest to nie tylko największy rynek eksportowy, ale też rynek, z którego najwięcej czerpiemy, jeżeli chodzi o zmiany konstrukcyjne, udoskonalenia, trendy. Dlatego, jeżeli doszłoby do twardego brexitu i nałożenie ceł na produkty eksportowane do Anglii, to rozważamy nawet otwarcie tam montowni.


● Nałożenie ceł w równym stopniu dotknęłoby innych producentów wozów paszowych obecnych w Wielkiej Brytanii.

– Na tym rynku są obecni wszyscy najwięksi światowi gracze produkujący tego typu sprzęt – niemieccy, holenderscy, francuscy itd. Lokalnych wytwórców jest niewielu i ograniczają się do sprzedaży paszowozów w Anglii, ewentualnie Australii, która jest powiązana unią personalną z Wielką Brytanią. Irlandia jest też dla nich zamknięta, bo tam z kolei rynek jest mocno obstawiony lokalnymi producentami, którzy dodatkowo otrzymują wsparcie od państwa. Dlatego chcąc czy nie chcąc Anglicy nie mogą się odciąć od maszyn z importu. Kolejna kwestia to części zamienne i dostęp do nich. Choć trzeba też stwierdzić, że rynek na części zamienne w Anglii nie jest aż tak duży jak np. w Szwecji, gdzie ostatnio sprzedajemy sporo paszowozów. Szwedzi mają tendencję do tego żeby remontować maszyny zanim je wymienią, natomiast w Wielkiej Brytanii jest odwrotnie i farmerzy wolą wymieniać maszyny niż naprawiać, a kupując nowy sprzęt oddają stary w rozliczeniu. A potem zdarza się tak, że u dealerów zalega 10 czy 15 odkupionych maszyn, które są remontowane i odświeżane zanim zostaną wystawione na sprzedaż. Nie jest to jednak regułą, bo były też i takie sytuacje, że wszystkie używane maszyny sprzedawały się na pniu i mieliśmy nawet telefony z Anglii czy nie mamy jakiejś używanej maszyny na stanie, bo jest już na nią klient.

● Dziękuję za rozmowę.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a