Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Nastolatek rozwinął mleczny biznes

Data publikacji 02.01.2020r.

Ma zaledwie dwadzieścia dwa lata, a już prawie 10-letnie doświadczenie w produkcji mleka, hodowli i zarządzaniu gospodarstwem. Mowa tu o Mateuszu Ratuszniaku, który będąc jeszcze w gimnazjum i mając tylko 14 lat zdecydował, że w przyszłości przejmie gospodarstwo po rodzicach, a już wtedy rozpoczął rozwój produkcji mleka od wysokowydajnych hf-ów.

– Zupełnie poddaliśmy się pomysłom kilkunastoletniego syna. Gdyby nie jego upór i zapał do rolnictwa oraz hodowli, a zwłaszcza produkcji mleka, to na pewno krów w naszym gospodarstwie już by nie było – powiedziała mama Mateusza Małgorzata Ratuszniak.

r e k l a m a

Plan, który zrodził się w głowie młodego chłopaka był prosty: dochować się możliwie jak największej liczby krów o jak największym potencjale produkcji. Jednak jego realizacja nie była taka łatwa. Małe kilkuhektarowe gospodarstwo z zaledwie 4 krowami, w którym prowadzono zbiorczy punkt schładzania mleka nie dawało dużych perspektyw rozwoju. Pomimo tych przeciwności, Mateusz Ratuszniak zupełnie zmienił oblicze rodzinnego gospodarstwa. Dziś dojonych jest tu 30 krów rasy hf o wysokim potencjale genetycznym, co więcej, trwa budowa nowej obory na 70 krów, którą rolnicy planują ukończyć na wiosnę przyszłego roku.

Pierwsza genetyka
– Pierwsze co zrobiłem, to zakupiłem 5 pierwiastek rasy hf za pośrednictwem firmy Top Gen i wtedy zobaczyłem ile tak naprawdę krowa potrafi wyprodukować mleka. Były to ilości nieporównywalne do tych, jakie uzyskiwaliśmy od naszego bydła jeszcze w starym ogólnoużytkowym typie – podkreślił Mateusz Ratuszniak.

r e k l a m a


Potem były jeszcze kolejne zakupy sztuk hodowlanych krajowych, a także z zagranicy np. z Holandii. Od nich młody hodowca już sam dochował się wysokoprodukcyjnych zwierząt. W międzyczasie ukończył kurs inseminatorski i sam wykonuje zabiegi unasienniania, wybierając głównie buhaje amerykańskie z oferty firmy Top Gen.

– Inseminujemy hf-ami i to tymi z górnej półki, głównie patrzymy na takie cechy jak nogi, racice, zawieszenie wymienia, zaś wysoką wydajność niesie już każdy z tych rozpłodników – wyjaśnił młody rolnik, dodając, że na powtórki krycia sięga już nie po nasienie rasy hf, a montbeliarde, gdyż ceni tę rasę za zachowanie mlecznego charakteru przy dużym kalibrze i mocnych cechach mięsnych.

Zobacz także

Stodoła też produkuje
Mateusz Ratuszniak wykorzystał niemal każdy budynek i każde pomieszczenie w gospodarstwie pod potrzeby lokalowe rozrastającego się stada, wykonując adaptacje tanimi gospodarskimi metodami. Kiedy nie było już miejsca w budynkach murowanych, to zmodernizował na potrzeby bydła nawet drewnianą stodołę.

– Rodzice wcale nie chcieli tak łatwo oddać mi stodoły na potrzeby krów, ale jakoś ich przekonałem do tego pomysłu. Zaledwie za kwotę kilku tysięcy zł sami zrobiliśmy wylewki i wygrodzenia. Uzyskaliśmy dwa rzędy legowisk uwięziowych ścielonych słomą na 22 sztuki bydła. W stodole jest bardzo dobry mikroklimat. Jest to budynek przewiewny dzięki czemu latem nie odczuwalne są skutki stresu cieplnego tak jak w starej stropowej oborze, zaś zimą też jest lepiej, bo nie ma wilgoci – wyjaśnił Mateusz Ratuszniak, dodając, że jedynym mankamentem stodoły jest to, że dój odbywa się za pomocą dojarki konwiowej. Wszak w starej oborze hodowca zamontował dojarkę przewodową Westfalia wyposażoną w 4 aparaty udojowe, z której mleko trafia do schładzalnika o pojemności 2 tys. l. Co ciekawe, zbiorczy punkt schładzania mleka jeszcze tu funkcjonuje. Dwóch mniejszych dostawców OSM Włoszczowa dowozi swoje mleko i dzięki temu ma możliwość jego sprzedaży.

WIZYTÓWKA GOSPODARSTWA
Mateusz Ratuszniak z Pilczycy (pow. konecki) gospodaruje z rodzicami Małgorzatą i Andrzejem (na zdjęciu) oraz z bratem Szymonem, w gospodarstwie pomaga także dziadek Mieczysław. Rolnicy na 10 ha własnych i 40 ha dzierżaw uprawiają kukurydzę, zboża i łąki. Utrzymują 55 sztuk bydła, w tym 30 krów. Mleko dostarczają do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Włoszczowa w ilości ponad 200 tys. l rocznie.

Na końcu obora
Budowę nowej obory rolnicy rozpoczęli w maju br. a chcą ukończyć na przyszłą wiosnę. Powstały ściany, drewniana konstrukcja dachu oraz jego pełne ocieplenie i pokrycie w formie płyty warstwowej obornickiej. Budynek o wymiarach 50 x 14 m stoi i prezentuje się doskonale. Pozostało wykończenie całego środka, a więc wylewki, montaż wygrodzeń i wyposażenia.

– Chciałem, aby była to obora wolnostanowiskowa, bo ruch to zdrowie, jednak ograniczała nas szerokość działki i chcąc nie chcąc musieliśmy wybudować obiekt uwięziowy, który może pomieścić 70 krów oraz cielęta w kojcach. Drogi w wykonaniu świetlik kalenicowy zastąpiliśmy pięcioma wyciągami wentylacyjnymi, w których dla zapewnienia lepszej wymiany powietrza zostaną zamontowane wentylatory – stwierdził Mateusz Ratuszniak.

Duże koszty generuje żywienie, gdyż część pasz rolnik musi dokupić, głównie w postaci wysłodków buraczanych, w tym roku dokupił ich aż 250 ton, a ceny są dość wysokie, w granicach 2600–2800 zł za jeden transport, czyli 25 ton.

Andrzej Rutkowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a