r e k l a m a
Budynek dla krów mlecznych to obecnie przestronny obiekt, którego betonową posadzkę pokrywa gruba warstwa słomy.
r e k l a m a
– Jedyne co tak naprawdę musieliśmy zrobić to zewnętrzny i oczywiście zadaszony stół paszowy – wyjaśniał Marcin Wiechno prezentując oborę. Dostateczną ilość światła zapewniają zamontowane w połaci dachu liczne świetliki, odpowiedni mikroklimat – szczególnie w okresie letnim zapewniają mechaniczne wentylatory.
Państwo Wiechno zdecydowali się utrzymywać krowy na słomie, pomimo, że w gospodarstwie w ogóle nie uprawia się zbóż
Zobacz także
Troska o jak najwyższy dobrostan zwierząt przyświecała hodowcom od samego początku reorganizacji gospodarstwa. Zadbali, aby niemal wszystkie grupy miały nieograniczony do wybiegu. Swój okólnik mają więc krowy laktacyjne i utrzymywana pod wiatą młodzież. Jak doskonale w takich warunkach czują się zwierzęta przekonaliśmy się na własne oczy. Pomimo mrozu i wiatru niemal wszystkie korzystały z dobrodziejstw okólników, które w najbliższej przyszłości hodowcy planuję zadaszyć.
Jedyną, najkosztowniejszą inwestycją w oborze był robot udojowy Astronaut firmy Lely, który doi 70 krów. Stado laktacyjne jest jednak tutaj liczniejsze, co powoduje, że kolejnych 30 mlecznic dojonych jest jeszcze w starej uwięziowej oborze. Sytuacja ta zmieni się dosłownie na dniach, gdyż w styczniu do obory trafi zakupiony już drugi robot.
– W naszym gospodarstwie z pracy robota jesteśmy jak najbardziej zadowoleni i wiemy, że urządzenie na siebie zarabia –podkreślił Marcin Wiechno, który użytkuje maszynę już od 5 lat. – Trudno nam już dziś wyobrazić sobie inny system doju. Robot sprawił, że zmienił się charakter naszej pracy przy doju. Praca z komputerem i analiza danych zastąpiła długą prace przy doju. Dziś w okresie późnojesiennym i zimowym kończymy pracę w oborze wczesnym popołudniem. Mamy więc czas dla rodziny, co jest dla nas bardzo ważne.
Jak poinformował nas hodowca, od kiedy krowy dojone są w robocie ich wydajność wzrosła.
– Każda z naszych krów wchodzi do robota średnio 2, 7 razy na dobę, przy czym ok. 10% krów (głównie pierwiastki) musimy jednak do doju zaganiać.
Emilia i Marcin Wiechno utrzymują stado bydła liczące 200 sztuk, z czego 100 to krowy dojne, o średniej wydajności 9000 kg mleka od sztuki. Większość pogłowia stanowią hf-y, jednak ok. 10% stada to rasa simentalska, którą hodowcy bardzo sobie cenią.
– Krowy są co prawda duże, ale są odporne, zdrowe, łatwo się wycielają, mają stosunkowo dobrą wydajność, a dodatkowy zysk osiągamy ze sprzedaży simentalskich cieląt ,czy wybrakowanych krów i jałówek.
Nie tylko utrzymanie bydła odbywa się tutaj w sposób jak najbardziej dla niego naturalny. Podobnie jest z rozrodem, którym „zajmują się” buhaje. Jeden chodzi z jałówkami, drugi z krowami. Jedynie w przypadku leczenia hormonalnego krów są one, przez samego hodowcę inseminowane.
Beata Dąbrowska