Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Niejednolite zasady odbioru bydła

Data publikacji 30.12.2019r.

Nasz Czytelnik z województwa mazowieckiego, w imieniu swoim jak też innych hodowców bydła zwrócił się do naszej redakcji z prośbą o interwencję w sprawie zróżnicowanego traktowania przepisów dotyczących rejestracji i identyfikacji zwierząt podczas odbioru zwierząt do rzeźni. Ubojnia, z którą rolnicy chcą współpracować, powołując się na wytyczne powiatowego lekarza weterynarii, nie odbiera do uboju sztuk w przypadkach, gdy posiadają jeden kolczyk.

– Zdarza się, że podczas załadunku okazuje się, że zwierzę zgubiło jeden z kolczyków, a miało go dnia poprzedniego. Na wyrobienie duplikatu trzeba czekać, a dana sztuka nie jest odbierana z partią pozostałych zwierząt. Miałem taki przypadek, że u krowy stwierdzono przemieszczenie trawieńca. Nie była ona leczona antybiotykami, więc chciałem ją sprzedać do rzeźni. Gdy przyjechał samochód z rzeźni po odbiór danej sztuki okazało się, że nie ma jednego kolczyka, a poprzedniego dnia miała na pewno dwa. Zakład nie odebrał tej sztuki, a zanim wyrobiłem duplikat, krowa padła. Poniosłem więc stratę, a gdybym zgłosił się do pośrednika, to bym ją sprzedał, tylko oczywiście za mniejsze pieniądze niż otrzymałbym w ubojni, z którą współpracujemy – mówi hodowca.

r e k l a m a

Innym przepisem, który zdaniem hodowców ogranicza sprzedaż z przedmiotową ubojnią jest obowiązek zgłoszenia przez rzeźnię na 24 godziny przed odbiorem listy rolników, od których planowany jest odbiór zwierząt. Rolnik tłumaczy, że w praktyce sprzedaż bydła czasami odbywa się spontanicznie. Gdy w danej miejscowości rzeźnia odbiera bydło, a rolnik stwierdzi, że także chciałby sprzedać swoje zwierzę lub zwierzęta, okazuje się, że nie może tego zrobić, gdyż rzeźnia nie zgłosiła takiej sprzedaży poprzedniego dnia. Nasz Czytelnik podkreśla, że inni odbiorcy, a szczególnie pośrednicy, odbierają zwierzęta do rzeźni bez jednego kolczyka oraz bez uprzedniego zgłoszenia planowanej sprzedaży. Rolnika bulwersuje to, że pośrednicy oferują niższą cenę niż zakład, z którym hodowca współpracuje i na obecnym stanie rzeczy traci producent rolny oraz ubojnia, która stosuje się do przepisów.

W związku z tym zwróciliśmy się do Pawła Jakubczaka, wojewódzkiego mazowieckiego lekarza weterynarii o wyjaśnienie tej kwestii.

r e k l a m a


– Jest taki zapis w przepisach europejskich i przez to również w krajowych, że informacja pisemna o tzw. łańcuchu żywnościowym powinna trafić do rzeźni na dobę przed dostarczeniem zwierzęcia. W tym łańcuchu zawarte jest szereg informacji kluczowych do podjęcia oceny w toku badania przedubojowego przez lekarza urzędowego czy dane zwierzę można dopuścić do uboju czy też nie. Stąd też być może pośrednicy mogą próbować wykorzystywać ten przepis. Rolnik, zobligowany jest do wypełnienia dokumentu, jakim jest łańcuch żywnościowy, z którego wiemy wszystko o systemie żywienia, o stosowanych dodatkach i o leczeniu. Jest tam dość dużo informacji pozwalających urzędowemu lekarzowi, który wykonuje badanie przedubojowe w rzeźni podjąć decyzję czy ubijamy, czy np. zostawiamy zwierzę w magazynie żywca do czasu wyjaśnienia pewnych wątpliwości. Należy przy tym pamiętać, że okres ten nie może być długi, gdyż magazyn żywca nie służy do utrzymywania zwierząt gospodarskich, a każde zwierzę, które trafi do rzeźni, powinno być niezwłocznie ubite. Niewiele osób o tym wie, że decyzje urzędowego lekarza weterynarii w rzeźni wymuszone są pewnymi przepisami prawa. Mam tu na myśli między innymi taki przepis, który mówi, że zwierzę, które wjedzie do rzeźni nie może z niej wyjechać żywe. Może wyjechać tylko w dwóch postaciach – w postaci świeżego mięsa lub w pojemnikach do utylizacji – mówi Paweł Jakubczak.

Paweł Jakubczak powiedział, iż obowiązek poinformowania na dobę wcześniej o dostawie zwierzęcia nie jest obligatoryjny.

– Przepisy mówią, że informacja powinna być przesłana wcześniej, ale przepisy stanowią również, że ta informacja może być dostarczona do rzeźni razem ze zwierzęciem. W przypadku, gdy informacja dociera do rzeźni przed zwierzęciem, lekarz ma możliwość zapoznania się z nią przed dostarczeniem zwierzęcia i może sprawdzić, czy można przywieźć zwierzę oraz na co ewentualnie zwrócić uwagę przy badaniu przedubojowym. W razie potrzeby rolnik może przetrzymać daną sztukę kilka dni, uzupełnić dokumenty i wówczas wysłać zwierzę do rzeźni. Przecież zwierzę może poczekać kilka dni do uboju. Jeśli krowa musi być sprzedana natychmiast, to jest stan wskazujący na to, że być może niezbędne jest przeprowadzenie uboju z konieczności. Natomiast w przypadku gdy łańcuch jedzie razem z krową, to lekarz ma mniej czasu na wyjaśnienie ewentualnych wątpliwości. Jeśli razem z dokumentami przyjedzie sztuka z jednym kolczykiem, to oczywiście często w takich przypadkach pojawia się tłumaczenie, że w momencie załadunku miała dwa kolczyki. Jednak dla nas brakujący kolczyk jest sygnałem, że z daną sztuką coś może być nie tak, że mogło dojść do jakichś kombinacji. Wówczas lekarz w magazynie żywca musi podjąć decyzję co zrobić z taką krową, wydać zgodę na ubój czy też nie. Do uboju powinny być dopuszczone tylko sztuki identyfikowalne. Na podstawie zestawienia informacji z łańcucha, z paszportu towarzyszącego zwierzęciu i kolczyka, jeśli jest tylko jeden, lekarz podejmuje decyzję czy dane zawarte w dokumentach są wiarygodne i spójne. Wtedy dopuszcza krowę do uboju. Przeprowadza badanie rutynowe i podejmuje decyzję, czy jej mięso jest zdatne. Jeśli w toku uboju pojawiają się niezgodności, a ubita krowa była z jednym kolczykiem, kieruje ją jako niezdatną do spożycia. Wtedy taka sztuka kierowana jest do utylizacji. Dlatego dużą wagę należy przywiązać do etapu kiedy krowa jest jeszcze w oborze i możemy ją odpowiednio przygotować do sprzedaży – mówi Paweł Jakubczak.

Paweł Jakubczak odniósł się do podanego przez hodowcę przypadku z przemieszczeniem trawieńca u sztuki z jednym kolczykiem.

– Jeśli ta krowa miała przemieszczenie trawieńca lub inne schorzenia z zakresu chirurgii, to skontaktowałbym się z lekarzem prowadzącym daną fermę i poprosiłbym o napisanie oświadczenia, o następującej treści „ja niżej podpisany lekarz weterynarii opiekujący się stadem zaświadczam, iż krowa według mojej opinia ma taką jednostkę chorobową. W momencie operacji ze zwierzęciem zagubiony został w ściółce kolczyk, potwierdzam jej identyfikację. Jednocześnie informuję, że dalsze nie przemieszczenie zwierzęcia do rzeźni będzie skutkować przeprowadzeniem uboju z konieczności lub doprowadzi do padnięcia zwierzęcia”. Jeśli właściciel zwierzęcia od lekarza opiekującego się tym zwierzęciem otrzyma takie oświadczenie, z którym zwierzę pojedzie do rzeźni, to gwarantuję, że nie będzie żadnych problemów – wyjaśnia wojewódzki mazowiecki lekarz weterynarii.

Paweł Jakubczak stwierdził, że ta sytuacja nie jest wprost do rozwiązania przez jakąkolwiek instrukcję, tym bardziej akt prawa krajowego czy europejskiego.

– Instrukcje powinny szczegółowo przewidzieć wszystkie przypadki, a niestety nie da się tego zrobić. Dlatego trzeba zachować daleko idący zdrowy rozsądek, iść na rękę przede wszystkim rolnikom, bo to jest ich dorobek życia i ich ciężka praca. My przede wszystkim mamy zapewnić, aby żywność była bezpieczna. Bezpieczna jest wtedy, gdy pochodzi z wiadomego źródła, czyli identyfikowalnego. Natomiast to, gdy odbiorca mówi, że bezwzględnie na dobę trzeba zgłosić sprzedaż jest ewidentnym naciąganiem rolnika, bo ze zwierzęciem w tym samym dniu te informacje mogą dojechać do rzeźni, ale tu jest już pewnego rodzaju ryzyko. Być może jeden lub dwa dni dłużej w oborze spowoduje, że coś można uzupełnić i ubój będzie całkowicie bezproblemowy, a sytuacja, gdy informacja jedzie razem z krową i to jeszcze częściowo oznakowaną powoduje, że komplikacje w rzeźni będą na pewno – wyjaśnia Paweł Jakubczak.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a