Kiedy myślisz „rzeźbiarz”, widzisz pewnie człowieka ze skupioną twarzą, z zakasanymi rękawami, dłutem, misternie dłubiącego w drewnie kolejną zmarszczkę. Pewnie w ogóle nie przyjdzie ci do głowy człowiek w czapce, ciepłej kurtce, ochronnych okularach, nausznikach i z piłą znanej marki w ręku, dotykający w pląsającym tańcu pieńka i wyczarowujący z niego Chrystusa Frasobliwego.