Z trendami w produkcji zwierzęcej w Polsce i na świecie, które przedstawił dr hab. Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, mogli zapoznać się uczestnicy konferencji zorganizowanej w Uniejowie przez firmę Trouw Nutrition Polska.
Tendencje w Polsce i na świecie pokazują postępującą koncentrację, choć u nas na znacznie mniejszym poziomie. Zmniejsza się liczba gospodarstw, a zwiększa się wielkość stad. W Polsce jednak obserwuje się zbyt wolny wzrost liczby rozwojowych stad, na co wpływ mają ustawy i przepisy, które zawężają funkcjonowanie gospodarstw z produkcją zwierzęcą, jak chociażby ograniczanie obrotu ziemią rolną, a także zaostrzanie wymogów prowadzenia produkcji rolnej (ustawa nawozowa).
Mało stad rozwojowych
Pomimo że spadek pogłowia
świń w Polsce wyhamował, trend
spadkowy w liczbie loch, zdaniem
eksperta z UP w Poznaniu,
jeszcze się nie skończył. Wciąż
zła jest struktura pogłowia zwierząt
w Polsce. Stada w Danii mają
średnio 3764 świnie, a w Polsce
utrzymuje się przeciętnie 64 sztuki
trzody chlewnej. Według danych
z 2016 roku średnio utrzymuje się
w gospodarstwie zaledwie 7,4 lochy,
natomiast w Dani – 709 macior,
w Holandii – 565, a w Niemczech
– 176. Z drugiej strony,
w Danii stad utrzymujących powyżej
200 loch jest 770, w Holandii
657, w Niemczech 490, a w Polsce
– 1251. W krajach Europy Zachodniej
są to jednak z pewnością
wielotysięczne
fermy, a nie takie
po kilkaset loch.
Na przestrzeni lat 2005– 2016 niepokojąco spadła niestety liczba dużych ferm trzody chlewnej w Polsce. Jak przedstawiał dr hab. Benedykt Pepliński, powstają, co prawda, nowe, ale część z nich upada, chociaż stad powyżej tysiąca świń wcale nie mamy tak mało, bo aż 4253. W Danii jest ich 5180, w Holandii 4524, a w Niemczech 2211. Stad z liczbą loch powyżej 100 produkujących prosięta w 2005 roku było u nas 605, a w 2016 – 467.
– Gospodarstwa perspektywiczne to takie powyżej 1000 świń lub powyżej 200 loch. W Danii takie stada stanowią powyżej 80% wszystkich utrzymujących świnie, a u nas zaledwie 1/3 gospodarstw ma szanse na dalszy rozwój – mówił Pepliński.
W jego opinii, koncentracja produkcji zwierzęcej z jednej strony przyczynia się do spadku kosztów, z drugiej natomiast sprawia, że z rynku wypadają mniejsze gospodarstwa. Aby utrzymać niezmieniony poziom kosztów, trzeba poprawiać efektywność produkcji, a to jest możliwe jedynie przy dużej skali chowu. W niektórych regionach na świecie mamy wręcz gigantyczną koncentrację produkcji świń, która w naszych realiach wydaje się nie do osiągnięcia.
– W Stanach Zjednoczonych około 6 mln loch, czyli 2/3 tamtejszego pogłowia, jest w rękach zaledwie 40 właścicieli, a połowa w rękach 10 właścicieli. Największy producent, Smithfield, który jest częścią chińskiego koncernu WH, ma w USA prawie 900 tys. loch – wyliczał prelegent.
Sytuacja w hodowli bydła
W Polsce tylko 16,5% stad utrzymuje
powyżej 100 sztuk bydła,
a w Danii prawie 90% stad ma taki
poziom produkcji. Tymczasem to
właśnie stada utrzymujące co najmniej
100 sztuk bydła lub 50 krów
uważane są za rozwojowe.
– W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat można było zaobserwować spadek pogłowia krów mlecznych z około 4 do ponad 2 mln sztuk, ale z drugiej strony ponad dwukrotnie zwiększyła się ich wydajność. To jeden z czynników, który poprawia pozycję polskich rolników na światowym rynku – mówił Benedykt Pepliński.
W przeciętnym stadzie utrzymujemy zaledwie 17 sztuk bydła, podczas gdy w Dani średnie stado liczy 135 sztuk, we Francji 112, a w Niemczech – 102. Mimo wszystko liczba dużych ferm utrzymujących powyżej 100 sztuk bydła zwiększyła się z 1740 w 2005 roku do 4160 w 2016 roku.
Jak przedstawiał ekspert, w Polsce powoli znikają gospodarstwa utrzymujące do 20 sztuk bydła i niestety spora część krów wypadnie z rynku. Największy problem w tym zakresie będzie w południowo- wschodnich regionach kraju, gdzie stad liczących powyżej 100 sztuk bydła jest tylko 25. W Wielkopolsce takich hodowli jest 1278.
– Świat zmierza w kierunku coraz bardziej gigantycznych hodowli – czy nam się to podoba, czy nie. Musimy starać się dostosować do sytuacji na rynku, jeśli chcemy być konkurencyjni – podkreślał dr Pepliński. – Największy chiński producent Wens Foodstuff miał przed wybuchem epidemii afrykańskiego pomoru świń 740 tys. loch, Muyuan – 140 tys. macior, a Cofco – niecałe 100 tys. Pierwszą dziesiątkę zamyka Riverstone z 12 tys. loch. Normą są tam kilkupiętrowe wielotysięczne chlewnie, ponieważ brakuje ziemi. Jedna z chińskich firm buduje w Wietnamie chlewnię czternastopiętrową na 700 tys. świń.
Z tak postępującą koncentracją produkcji na świecie muszą zmierzyć się europejscy, w tym polscy, producenci żywca wieprzowego. W hodowli zwierząt bardzo szybko rozwija się także Rosja. Tamtejsze firmy, takie jak Miratorg, Cherkizowo, Rusagro, Agroprom, Agro Biełogorje, mają wszystko – począwszy od ziemi, poprzez zaplecze paszowe, lochy, prosięta, tuczniki, zakłady mięsne, aż po przetwórnie i własne sklepy, w których sprzedają swoje produkty. A co najważniejsze – wszystko to robią pod własną marką.
Według danych przedstawionych przez wykładowcę, jedno z największych stad utrzymuje tam 110,5 tys. sztuk bydła, w tym 51,8 tys. krów i produkuje około 300 tys. ton mleka rocznie. Pierwszą dziesiątkę zamyka ferma z 17 tys. sztuk bydła, 9 tys. krów i produkcją mleka na poziomie 76 tys. ton.
Z kolei największa ferma na świecie, która znajduje się w Chinach, utrzymuje aż 100 tys. krów. Pozostałe gigantyczne stada bydła mlecznego znajdują się w Australii (55 tys. krów bądź 143 tys. sztuk bydła), w Chinach (40 tys. krów) i USA (30 tys. krów).
Trouw się zmienia
Stada będą stawać się coraz
większe i coraz bardziej wyspecjalizowane,
aby dostarczać produkty
z jednej strony konkurencyjne
cenowo, z drugiej zaś spełniające
wymogi jakościowe. Zwiększa się
więc nie tylko świadomość konsumentów,
ale też rolników. Zarówno
jedni, jak i drudzy są coraz bardziej
wymagający. Na potrzeby zmieniającego
się rynku postanowiła odpowiedzieć
firma Trouw Nutrition
Polska, która zorganizowała spotkanie
w Uniejowie.
– Musimy dostarczać naszym partnerom i klientom sprawdzone i pewne rozwiązania, a odpowiedzią na wszystkie trendy jest zmiana portfolio firmy. Genetyka zwierząt zmieniła się na przestrzeni ostatnich lat i do niej także trzeba się dostosowywać pod względem żywieniowym, aby hodowcy uzyskali jak najlepsze wyniki– mówił Rafał Klorek, kierownik sprzedaży Trouw Nutrition Polska.
Firma oferuje klientom mieszanki mineralno-witaminowe oraz koncentraty dla wszystkich grup zwierząt w linii standard oraz premium. Nowością są premiksy farmerskie Lidermix
– Chcemy zaoferować rolnikom pasze w odpowiedniej jakości i cenie, które pozwolą im uzyskać jak najwyższe zyski. W tym celu zapewniamy też wszechstronne i fachowe doradztwo – podkreślała Monika Gołębiewska, kierownik marketingu.
Przedstawiciele firmy zaprezentowali strategię sprzedaży na najbliższą dekadę, która pozwoli utrzymać dobre relacje z odbiorcami i myśleć o pozytywnych efektach długookresowo.
– Nasza branża musi stawiać czoła coraz wyższym wymaganiom klientów i brać pod uwagę, że z jednej strony rośnie liczba ludności na świecie, a z drugiej urbanizacja powoduje zmniejszenie liczby rolników. W nowej rzeczywistości musimy produkować więcej, zużywając mniej zasobów. Czekają więc naszą branżę spore wyzwania – mówił Rafał Klorek.
Jak podkreślał, z jednym z nich już sobie poradzili, gdyż nie czekając na unijne zakazy, od kilku lat produkują pasze dla prosiąt bez wykorzystania leczniczego tlenku cynku. Kiedy inne firmy przygotowują się do tego wyzwania, oni mają już sprawdzone i przetestowane w terenie produkty.
Dominika Stancelewska