Znaleźliśmy go w poście na Facebooku, w którym informował o warsztatach z samoobrony dla kobiet. Zaintrygował nas nazwą profilu – „Radomir Obierwiaczek Obierwiak”. Najpierw o Obierwi. Jest w Wikipedii wzmianka o legendarnym pochodzeniu nazwy. Zamieszany był w to ponoć rycerz.
– Chciałbym to przenieść na herb czy godło miejscowości. Muszę znaleźć jakąś młodą rysowniczkę, która nie wie, co zrobić z talentem – mówi Robert.
Urodził się w Ostrołęce, ale od urodzenia mieszka w Obierwi, w gminie Lelis.
– Kiedy trzeba było zapewnić chleb rodzinie, ruszyłem na stolicę i podjąłem pracę jako funkcjonariusz policji. Dużo nie mogę powiedzieć, pracowałem w służbach wywiadowczych. Szkoła życia, miło ją wspominam – informuje w krótkich słowach.
Ze służb do służby
Skończył studia licencjackie
na specjalności „Służby
Porządku Publicznego”
w Wyższej Szkole Administracji
Publicznej w Ostrołęce.
Teraz, po piętnastu
latach, właśnie wrócił na
studia i robi magisterkę.
Sołtysem został raptem
dwa lata temu, ale lokalnym
aktywistą był od kolebki.
– Kiedy byłem młodym chłopakiem, były takie inicjatywy, że ktoś wypożyczał stodołę, organizował potańcówkę, zawody sportowe. Płomienie się rozpalały, ale nie było komu podsycać tego „ogniska” – wspomina dawne czasy.
Przez kilka dobrych lat żył między Warszawą a Obierwią. Kilka lat temu osiadł we wsi na stałe. Kiedyś na zebraniu sołeckim zaproponował stworzenie profilu na Facebooku i zagospodarowanie na to kilku złotych z funduszu sołeckiego. Nie udało się. Ale sołectwo miało też inny problem. Trzeba było zebrać podpisy pod petycją mieszkańców w sprawie znaku na niebezpiecznym skrzyżowaniu. Zanim sprawa znalazła rozwiązanie, postanowił ją nagłośnić i sam utworzył w marcu 2017 roku profil Obierwi pod ciekawą nazwą.
– Radomir. Żeby było na „R” jak Robert. A Radomir to staropolskie imię. „Rado” to nieść, dbać. A „mir” to pokój, spokój. Tak sobie to wymyśliłem, że Radomir to ten, kto dba o to, żeby życie na wsi było proste i radosne. Takie jest przesłanie – wyjaśnia.
Jak pomysłowy Dobromir
Na profilu pojawiało się
wszystko. Wieści z Urzędu
Gminy, porady do kogo
z jaką sprawą się udać, informacje
o kościele, o szkole.
Robert przypomniał sobie
zabawę z dzieciństwa.
Dwa drągi, siatka. Gra,
a potem zabawa przy ognisku.
Pomyślał, że warto to
reaktywować. Postanowił
zrobić we wsi turniej piłki
siatkowej pod nazwą „Polówka
2017”. Zrobił to na
prywatnym terenie.
– Przyszła jesień. Myślę sobie: „Długie wieczory, nie ma co robić na tej wsi”. I chwilę później wymyśliłem „Jesienną halówkę”. Mężczyźni grali w piłkę nożną, kobiety – w siatkówkę – wspomina kolejny z pomysłów, które wyświetliły mu się w sekundę. Teraz Obierwia ma drużynę piłkarską, w której grają też dziewczynki. Klub Aktywnych Dzieciaków skupia młodych piłkarzy w wieku 8–12 lat, a organem prowadzącym klubu jest stowarzyszenie.
Skończyła się jesień, przyszła zima. Robert inaczej spojrzał na skwerek w centrum wsi. Postawił choinkę, załatwił prąd w pobliskim sklepie i zaprosił mieszkańców do ubierania drzewka.
Z kamieni zbuduj schody
Przyszedł luty 2018 roku.
Robert skrzyknął grupę aktywnych
i postanowił sformalizować
dotychczasowe
działania, żeby łatwiej było
o dotacje. Założył stowarzyszenie
pod nazwą, jakżeby
inaczej, „Projekt Radomir”.
A potem przyszedł
maj. We wsi rozpisano wybory
uzupełniające, bo dotychczasowa
sołtyska złożyła
rezygnację. Ktoś go
zgłosił, a on po prostu powiedział
„tak”.
Kiedy rozmawiamy, Robert siedzi właśnie nad Trzecim Turniejem Sołtysów i Liderów Powiatu Ostrołęckiego. Robi go z kolegą – sołtysem Nowej Wsi Wschodniej w sąsiedniej gminie. Wspólnie zorganizowali już I Forum Kół Gospodyń Wiejskich Powiatu Ostrołęckiego.
– Dbam o to, żeby tę wieś eksponować. W zeszłym roku zajęliśmy drugie miejsce w mazowieckim konkursie na najaktywniejsze sołectwo – chwali się.
Często ma wrażenie, że działa sam albo raczej że inni cedują na niego nie tylko działanie, ale też decyzje. Ma świadomość, że jest liderem. Ale czasem chciałby, żeby go wyręczyć. Bo liderom też czasem brakuje siły, czasu albo koncepcji. Ma też ciekawe podejście do oponentów i niezadowolonych z jego działań, bo tych nie brakuje.
– Mówię, że jak rzucają we mnie kamieniami, to ja sobie schody z nich buduję. A jak kłód pod nogami będzie dużo, to tartak otworzę – wyznaje.
Nas na profilu wioski zaintrygował post o kursie samoobrony.
– W Ostrołęce trwa już chyba piętnasta edycja kursu, który odbywa się też w innych miastach, pod nazwą „Bądź bezpieczna w mieście”. Pomyślałem: „A co to? To wieś gorsza od miasta?”. W Lelisie jest koło gospodyń, które już spotyka się na treningach karate kyokushin. Opracowałem regulamin i harmonogram zajęć, porozmawiałem z kilkoma klubami sztuk walki z okolicy, z policjantami, ze służbą więzienną. I na kilku darmowych zajęciach panie uczą się bronić i ewentualnie oddać cios. Kiedy wstawiłem pierwszego posta o tym, zapominając wstawić lokalizację, dzwonili do mnie ludzie z wiosek w Polsce z pytaniem, kiedy organizuję te warsztaty. Był telefon ze Szczytna, był i z Chełma – opowiada obierwiański sołtys.
Mówcie, co zrobić lepiej!
W działaniach wspiera
go radny gminy Lelis Kamil
Stepnowski, który jest
również sołtysem sąsiadującego
Aleksandrowa,
a zarazem członkiem stowarzyszenia.
Wspólnie organizują
już nie tylko imprezy
integracyjne i turnieje
sportowe, lecz także
szkolą mieszkańców, sołtysów,
radnych czy też inne
organizacje, w tym KGW.
„Radomir” to niejedyny profil, jaki Robert założył na Facebooku.
– Prowadzę stronę „Kurpie – o nas dla nas”. Wstawiam tam informacje o naszej historii, ale i aktualnych wydarzeniach. Właściwie mam kilkanaście profili. Jest też „Polska piękna wieś” o tradycjach i obrzędach wiejskich. Facebook dał mi możliwość podpatrywania różnych rozwiązań – dodaje.
Wiecie, o czym marzy? O krytyce. O twórczych komentarzach. Chce wiedzieć, co można poprawić, co można zrobić lepiej. I jest gotowy, żeby podzielić się doświadczeniem. Nawet z kimś z drugiego końca Polski.
Karolina Kasperek