– Mlekovita to silna mleczarnia, pieniądze mamy na czas a cena za surowiec jest stabilna, nie to co w Bielmleku, w którym nie dostaliśmy dwóch ostatnich miesięcznych wypłat za mleko. To ogromne pieniądze dla naszego gospodarstwa. Na szczęście nie mamy dużych kredytów, większość już pospłacaliśmy. Zawsze staramy się, aby miesięczna rata spłaty kredytu była stosunkowo mała do kwoty, jaką otrzymujemy za mleko – powiedział Krzysztof Telatycki, dodając, że spłacił już kredyty zaciągnięte na ciągnik Zetor oraz oborę, została jeszcze spłata ładowarki teleskopowej.
Hf wymaga więcej opieki
Krzysztof Telatycki zdecydował
się na krzyżowanie swoich krów
z rasą simentalską w typie mlecznym
ze względu na zdrowotność
stada i mniejsze wymagania żywieniowe
tej rasy. Jak się okazało,
sztuki mieszańcowe faktycznie są
zdrowsze i odporniejsze niż czystorasowe
hf-y z tej obory. Jednak
w praktyce ujawniła się jeszcze
jedna bardzo ważna zaleta krzyżówek
z simentalem.
– Krowy po buhajach simentalskich mają lepsze parametry mleka, odzwierciedla się to zarówno w poziomie tłuszczu, jak i białka, a to finalnie przekłada się na lepszą cenę surowca. Szczerze wolę sprzedać mniej mleka a o lepszych parametrach i wypłatę dostanę taką samą lub nawet lepszą, zaś mleczarnia dostanie surowiec o wysokiej jakości do przerobu – wyjaśnił Krzysztof Telatycki, dodając, że wydaje znacznie mniej na opiekę weterynaryjną krzyżówek z simentalem, a także łatwiej się zacielają te krowy niż hf-y, a to pozwala obniżyć koszty produkcji mleka. Jak przyznał rolnik, przy hf-ie trzeba się więcej nachodzić i bardziej dbać, a simentalki to takie krowy niewidoczne, bo niestwarzające problemów.
Paszy nie mieszamy
Zdaniem Krzysztofa Telatyckiego
przy simentalach czy też ich krzyżówkach
można poradzić sobie bez
wozu paszowego, co przy wysokowydajnych
hf-ach już nie jest takie
proste.
– Hf-y wymagają dokładnego wymieszania paszy treściwej z objętościową. U simentali jest inaczej. Po pierwsze, produkują mniej mleka od hf-ów, a więc otrzymują mniejsze dawki paszy treściwej i to już obniża ryzyko kwasicy żwacza, ponadto ogólnie simentalki są mniej podatne na choroby metaboliczne niż hf-y. Łatwiej odzyskują apetyt po wycieleniu i nie wchodzą w ketozę – oznajmił gospodarz.
Krowy żywione są kiszonką z kukurydzy i sianokiszonką, dowożonymi z pryzmy na stół paszowy za pomocą ładowarki teleskopowej JCB. To najdroższa maszyna w gospodarstwie, ale też najbardziej eksploatowana, bez niej praca byłaby znacznie cięższa. Dawka żywieniowa uzupełniana jest treściwą paszą pełnoporcjową.
Słoma pracochłonna, ale…
Obora wolnostanowiskowa
z roku 2011 posiada stół paszowy
szeroki na 5,2 m. Po jednej z jego
stron większe skrzydło zajmują
krowy dojne mające do dyspozycji
boksy legowiskowe ścielone słomą.
Tam też zamontowano halę udojową
Euromilk 2x3 typu rybia ość,
z której mleko trafia do schładzalnika
o pojemności 3,2 tys. l. Z drugiej
strony stołu paszowego chodzą
jałówki pogrupowane wiekowo.
Budynek o wymiarach 35 x 24 m posiada świetlik kalenicowy. Dach ocieplono płytą warstwową, zaś ściany wyłożono płytkami ceramicznymi uzyskując powierzchnię łatwo zmywalną. Krowy chętnie korzystają z czochradła aktywnego.
– Ruszta betonowe zamontowaliśmy tylko w bezpośrednim sąsiedztwie hali udojowej, jest to miejsce pełniące funkcję poczekalni do doju. W korytarzach gnojowych postawiliśmy na pełną posadzkę oraz usuwanie obornika za pomocą ładowarki lub ciągnika – wyjaśnił Krzysztof Telatycki, dodając, że nie chciał obory bezściołowej na matach legowiskowych, gdyż te dają mniejszy komfort leżenia niż słoma. Nie pochłaniają też wilgoci i utrzymanie higieny na wysokim poziomie nie jest już takie łatwe. Jedyny minus ścielenia słomą, zdaniem rolnika, to pracochłonność.
Andrzej Rutkowski