Na rynku nasion jest w czym wybierać, ale często okazuje się, że ani kolorowe katalogi, ani zapewnienia handlowców nie zwiększą nam efektywności i nie zagwarantują plonu. Skutki są takie, że hodowcy muszą regularnie dokupować pasze objętościowe, a odnowienie użytku to też kolejne koszty.

Dopasowane do warunków
Praktykiem i rolnikiem, z którego doświadczenia
korzysta już wielu hodowców jest Armand
Szara, rolnik spod Kętrzyna, u którego w gospodarstwie
duży areał zajmują użytki zielone, głównie
kośne. Rolnik od wielu lat testuje gotowe dostępne
mieszanki, a po latach praktyki i doświadczeń
zaczął komponować swoje.
Skąd wziął się pomysł na komponowanie własnych mieszanek, skoro rynek oferuje tak wiele gotowych, sprawdzonych, wyselekcjonowanych mieszanek? Rozmówca przyznaje, że powodów było kilka. Po pierwsze, duże zróżnicowanie gleb w gospodarstwie od gleb słabszych piaszczystych poprzez zimne gliny aż po niskie torfowe łąki. Po drugie, srogi mazurski klimat, daje popalić, poza tym rzeźba terenu pozostawia wiele do życzenia. A w ostatnich latach doszły do tego znaczne niedobory wody, a potrzeby paszowe z roku na rok są coraz większe.
– Potrzeby własne to jedno, ale muszę wywiązywać się też z ilości sianokiszonki zamówionej przez moich klientów. Od lat sprzedaję gotowe bele wysokiej jakości sianokiszonki i poza stałymi klientami co roku dochodzą nowi. Dlatego zdecydowałem się po kilkuletnich doświadczeniach na stworzenie autorskich mieszanek specjalnych na wysokiej jakości komponentach. W tym roku wprowadziłem je do sprzedaży – dumnie oznajmia właściciel gospodarstwa. Mieszanki powstałe w wyniku doświadczeń hodowcy, to nowe rozwiązania na rynku lub ulepszenia już istniejących. Na tę chwilę są to 4 mieszanki, ale rolnik deklaruje, że w przyszłości planuje zwiększyć ilość mieszanek oraz wprowadzić dwie poplonowe.

Użytki zielone
muszą radzić sobie z suszą
Biorąc pod uwagę perspektywę niedoborów
wody w kolejnych latach, rolnik stawia na użytki
zielone minimum czteroletnie, oparte na gatunkach
radzących sobie w okresach suszy m.in. dzięki
głębokiemu systemowi korzeniowemu. Są to
głównie lucerna, koniczyna czerwona, kupkówka
pospolita i kostrzewa trzcinowa.
Gleby gospodarstwa w Karolewie podobnie, jak na wielu dzierżawionych gruntach, są bardzo zmienne, również w zakresie odczynu mimo dbania o prawidłowe pH, nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. – W związku z tym zrezygnowałem praktycznie z uprawy czystej lucerny na rzecz mieszanki lucerny z koniczyną czerwoną z delikatnym dodatkiem intensywnych i tolerancyjnych na suszę traw – wyjaśnia Armand Szara. Rolnik podkreśla, że takie rozwiązanie poza równym i gęstym łanem (piętrowość) ułatwia zbiór i zmniejsza straty, poprawia zakiszanie i strukturę paszy, wpływa również na jej smakowitość i parametry jakościowe.
Poszczególne mieszanki zawierają w swoim składzie rośliny osłonowe jednoroczne. Jest to rozwiązanie „na gotowo” zastępujące zwykle dodawane podczas siewu zboża takie, jak owies czy jęczmień, które zabierają jednak sporo wody innym wysianym roślinom. Bardzo ważne są odmiany zawarte w mieszankach. – Niezależnie od ceny finalnej chciałem stworzyć mieszanki o pewnym, powtarzalnym składzie z najlepszych komponentów o wysokich parametrach paszowych. Udało się tego dokonać dzięki współpracy z jedną z firm produkujących od wielu lat nasiona, będącej hodowcą zawartych w mieszankach odmian. Istotną kwestią w naszych warunkach jest trwałość użytków, a więc zimotrwałość. Dobrałem w tym temacie optymalne rozwiązania, sprawdzone w naszym klimacie – wyjaśnia rozmówca.
Ważną sprawą w kontekście wschodów, zwłaszcza w trudnych warunkach, jak i plonowania przez cały okres jest zaprawa nasion lucerny. Zastosowane zostało otoczkowanie bakteriami Rhizobium wraz z pożywką dla nich, jak i nawozem dla kiełkującej rośliny. Jest to jedno z najlepszych rozwiązań na rynku i co najważniejsze, skuteczne. Ciekawą sprawą jest m.in. zawarta w mieszankach kostrzewa trzcinowa – odmiana miękkolistna, wysoce strawna i bardzo dobrze zakiszająca się. Istotną kwestią jest również jej głęboki system korzeniowy.

Jesienne zakładanie użytków ma sens
Ostatnio coraz częściej słyszy się o jesiennym
zakładaniu użytków zielonych. Hodowca
potwierdził, że on też coraz częściej zakłada
nowe użytki zielone jesienią, czasem
nawet dość późno, co wiąże się z pewnym
ryzykiem, ale jak do tej pory udawało się.
Jesienny termin siewu zależny jest od składu
gatunkowego, ale i od regionu kraju i o tym
warto pamiętać. W przypadku roślin motylkowych
jak lucerna, czy niektórych traw wolno
kiełkujących zaleca się ich wysiew najpóźniej
10 września. Często dobrym okresem
siewu jest również lipiec, który ma dość dużą
sumę opadów. Taki siew umożliwia jesienny
pokos pielęgnacyjny, dzięki czemu wiosną
powinniśmy mieć już niemalże w pełni pozbawiony
chwastów użytek.
Warto pamiętać, że bardzo ważną kwestią jest sposób przygotowania ziemi pod zasiew i sposób siewu, trzeba dbać od samego początku. – Staram się dokładnie uprawiać glebę pod zasiew, ale w sposób szybki, ograniczający straty wody. Nawet przy uprawie orkowej staram się od razu doprawić ziemię i ją zagęścić wałując przed siewem. Siewu dokonuję rzutowo za pomocą specjalnego agregatu Guttler GreenMaster, który również wyposażony jest w wał o doskonałym oddziaływaniu ponieważ silnie zagęszcza glebę, kruszy bryłki, ale i wciska w glebę nasiona. A najważniejsze, że wał nie powoduje powierzchniowego zasklepienia gleby, co przy innych wałach może znacznie ograniczyć wschody – opowiada Armand Szara.
Rolnik oczywiście dba o płodozmian i nawożenie. Poza regularnym wapnowaniem rozsądnie stosuje inne nawozy organiczne i mineralne ograniczając nawożenie azotowe, a skupiając się bardzo na fosforze, potasie, który dzieli na mniejsze dawki w ciągu roku. Nie zapomina również o siarce, magnezie i innych mikroelementach. Regularnie testuje nawożenie dolistne nawozami mikroelementowymi, aminokwasami i stymulatorami. O innych działaniach rolnika z pasją opowiemy przy kolejnej wizycie w gospodarstwie w Karolewie.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz