– Tanieje masło i mleko w proszku, a w styczniu mamy skup wyższy o ponad 20 mln l niż przed rokiem. Rosną ceny środków produkcji i rolnicy będą liczyć na większe dochody ze sprzedaży mleka. Z powodu sytuacji w Chinach i problemów z koronawirusem, to co zazwyczaj eksportujemy pozostanie w Polsce.
Minister Ardanowski zabierając głos skupił się na stanie negocjacji budżetu Unii Europejskiej na kolejne siedem lat.
– Komisja Europejska tłumaczy, że trzeba zmniejszyć fundusze na rolnictwo, bo brexit sprawił, że Wielka Brytania nie wpłaciła swojej składki, potrzebne są pieniądze dla ogromnej rzeszy imigrantów, którzy napłynęli do Europy, a przed nami stoją wyzwania związane ze zmianą klimatu – mówił minister Ardanowski. – Chcę wszystkich uspokoić, że te negocjacje idą dobrze, wbrew temu co mówią niektórzy politycy opozycji. Determinacja premiera Morawieckiego jest olbrzymia, zwłaszcza jeśli chodzi o fundusze spójności i politykę rolną.
Jak wyjaśniał minister, Holandia skrzyknęła sześć krajów, które opowiedziały się przeciw zrównaniu dopłat, m.in. powołując się na niższe koszty produkcji w krajach takich jak Polska, co jak twierdzi Ardanowski jest oczywistą bzdurą.
U was wszystko tańsze
– Dziś w Brukseli nikt już nie
kwestionuje naszych racji. Jeśli
chodzi o budżet to pytanie brzmi:
skąd przesunąć pieniądze lub jak
zwiększyć składki członkowskie.
Polska jest do tego gotowa.
Twarde stawianie sprawy przynosi
skutek. Przykładem jest klimatyczna
neutralność, kiedy próbowano
nas przymusić do całkowitej
rezygnacji z węgla i Polska
jako jedyny kraj w Europie dostała
własną ścieżkę dochodzenia do
neutralności klimatycznej – mówił
minister.
Odnosząc się do kosztów produkcji w polskim rolnictwie, wspomniał o spotkaniu z wiceministrem rolnictwa Niemiec, które nam zarzucały, że „u was wszystko jest tańsze”. – Przyjechaliśmy z ekspertami i policzyliśmy, że w Polsce nawozy są droższe niż w Niemczech – wyliczał Ardanowski.
Odnosząc się do sytuacji w mleczarstwie stwierdził, że ten sektor powinien się opowiedzieć, jakiego modelu Wspólnej Polityki Rolnej oczekuje i jakie ma propozycje odnośnie wsparcia w nowej 7-letniej perspektywie finansowej.
– Teraz jest czas, kiedy przygotowujemy propozycje co chcemy w rolnictwie osiągnąć do 2027 r. Kwestia unijnych pieniędzy jest ważna, ale nie najważniejsza. Przede wszystkim musimy wiedzieć co chcemy robić. Musimy zadbać o to, aby zapewnić rolnikom dochód.
Wiele lat temu ówczesny szef ludowców mówił, że Polacy są mistrzami w wyciskaniu „brukselki”. A przecież nie chodzi o to, aby wydawać pieniądze bez sensu, dla samego wydawania – mówił Ardanowski.
Minister zapowiedział także, że dopiero po uchwaleniu budżetu, który obecnie utknął w senacie, uruchomiona zostanie pomoc suszowa za zeszły rok. Dodał, że Polska chce uzależnić dopłaty do trwałych użytków zielonych od posiadania minimalnej liczby zwierząt. Uzasadniał również zmianę przepisów pozwalającą na ubój zwierząt w gospodarstwach.
– Kiedy wchodziliśmy do UE, zlikwidowaliśmy małe zakłady przetwarzające mięso na wsi. Rolników zredukowano do roli producentów surowca. Dlatego dziś przywracamy małe ubojnie i jeśli ktoś ma umiejętności i tradycję, to może sprzedawać ze swoich zwierząt mięso i wędliny. Oczywiście wielcy przetwórcy podnieśli larum, że to zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu – wyjaśniał Ardanowski.
Zwrócił także uwagę na kwestionowanie roli rolnictwa. Jest ono prezentowane jako działalność szkodliwa, która niszczy „Matkę Ziemię”. Aktywiści domagają się likwidacji produkcji bydła, bo w żwaczu powstaje metan, dążą do zakazu produkcji mięsa.
– Bardzo proszę, aby środowiska, których dotyczą te postulaty, także producenci i przetwórcy mleka, opowiedzieli się w tej sprawie – zachęcał minister.
Jan Krzysztof Ardanowski odniósł się także do głosów zarzucających mu nieuzasadnione krytykowanie spółdzielczości.
– Nie ma polityka bardziej oddanego spółdzielczości niż ja. Spółdzielczość odtworzyła się po 1989 r., ale czy zdąża we właściwym kierunku? Moim zdaniem nie, bo docierają do mnie liczne sygnały dotyczące złej sytuacji w tym sektorze. Musimy dokonać odnowienia polskiej spółdzielczości i tu ogromną rolę spełnia Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich. Zarządy wielu spółdzielni oderwały się od rolników– właścicieli. Dostaję informacje o wysokich wynagrodzeniach zarządu przy marnych cenach mleka czy ogromnych odprawach. Po walnym zgromadzeniu to rada nadzorcza rządzi w spółdzielni. Każdy jej członek musi sobie zdawać sprawę z tego, że bierze odpowiedzialność za interesy każdego członka spółdzielni, a nie tylko za swoje gospodarstwo. Naprawienie spółdzielczości jest w waszych rękach – apelował minister Ardanowski. – Narzekacie na sieci handlowe, ich ceny i warunki. Przecież sieci muszą od was kupić, bo konsumenci potrzebują waszych produktów. Jeśli nadal dacie się sieciom ogrywać, to zniszczą was po kolei.
Spółdzielnie stabilizują rynek
Mirosław Domański, prezes
OSM Piaski, wskazał, że rynek
mleka jest w miarę ustabilizowany,
nie ma na nim takich wahań
cen, jakie dotykają np. owoców.
Jego zdaniem, nie powinno
być w Polsce dwóch organizacji
mleczarskich, a rząd powinien
stworzyć nowe prawo, które zagwarantuje
bezpieczeństwo rolnikom
poprzez utworzenie funduszu
gwarancyjnego, który pokryłby
zobowiązania za dostawy
mleka i udziały. To pozwoliłoby
zarządom mleczarni na większą
elastyczność. Odnosząc się
do problemu suszy stwierdził,
że konieczne jest wprowadzenie
obowiązkowych ubezpieczeń od
suszy, żeby rolnicy nie wyciągali
ręki po pomoc jak żebracy.
– Cieszę się z takiego spotkania. Pan minister przedstawił bardzo ambitne zamierzenia, życzymy ich realizacji, bo tego oczekuje Polska. Jeśli chodzi o sytuację zarządów spółdzielni, to myślę, że my jesteśmy sługami wobec naszych dostawców i pracowników – stwierdził Dariusz Sapiński, prezes SM Mlekovita. Dodał także, że większość z prezesów spółdzielni jest technologami mleczarstwa. Jak podkreślił Sapiński, mleczarstwo reaguje także na aktualne zagrożenia i nawiązał do epidemii koronawirusa.
– Mlekovita przygotowała specjalne produkty zwiększające odporność organizmu na infekcje. Wspólnie z instytutem w Krakowie przygotowaliśmy specjalny napój zawierający bakterię Lactobacilius planetarum. Ten napój przeszedł bardzo pozytywnie badania kliniczne – zachęcał prezes Dariusz Sapiński.
– Nasze produkty są niedoceniane, sprzedawane w niskich cenach. W ubiegłym roku zwiększyliśmy sprzedaż do 5,16 mld zł, a dało nam to zysku 62 mln zł. Mam wielki szacunek dla zarządów i rad nadzorczych wszystkich spółdzielni, bo my wszyscy balansujemy na granicy. Mamy dużo produktów, które zdobyły rynki europejskie i amerykańskie, ale dziś z powodu koronawirusa mamy z eksportem bardzo duże problemy – dodał prezes Sapiński.
W tym momencie Waldemar Broś wspomniał o nowej inicjatywie Głównego Inspektoratu Sanitarnego, który zastąpił piramidę żywieniową tzw. talerzem zdrowia, z którego wyrzucono mleko i sery.
– To jest skandal! W ten sposób wykończą nas urzędnicy – przestrzegał prezes Broś.
Plama na spółdzielczości
Maria Czwojdrak, prezes SM Jana
w Środzie Wielkopolskiej zgodziła
się z opinią ministra na temat spółdzielczości,
ale nie w pełni.
– Stawianie takich zarzutów wszystkim zarządom mleczarni jest pewną przesadą. Być może 10 spółdzielni ma takie zarządy, ale większość działa na tyle na ile pozwala im rynek – mówiła Maria Czwojdrak. – Na pewno dużym problemem jest kwestia nielojalności między mleczarniami. Duże wielkopolskie gospodarstwa mleczne są łakomym kąskiem nie tylko dla mleczarni wielkopolskich. To jest rzeczywiście plama na spółdzielczości. Bardzo złe jest także konkurowanie między sobą na rynkach.
Czesław Cieślak, prezes OSM Koło, stwierdził, że to dobrze, że minister ma odwagę do mleczarzy przychodzić i trochę ich łajać.
– Cieszę się, z tego co pan powiedział, że nie całe zło leży w prezesach, że odpowiedzialność spoczywa także na rolnikach. To były mądre słowa – zaznaczył prezes Cieślak.
Prezes OSM Koło odniósł się także do sytuacji na rynku mleka. W Polsce systematycznie rośnie produkcja mleka. Za tym nie idzie niestety zwiększanie spożycia. Gdy wchodziliśmy do UE to przerób mleka wynosił 7,4 mld l, dziś jest ponad 11 mld l. Ponad 30% mleka trzeba wyeksportować.
– Dobrze jest, kiedy ceny na rynkach są wysokie. Prezes Sapiński wspomniał dość łagodnie o koronawirusie. A przecież on dziś znacznie utrudnia eksport – tłumaczył Cieślak. Dodał także, że sieci handlowych nie interesuje koszt wyprodukowania kilograma sera czy masła.
– Oni stawiają nam zadania: my od ciebie kupimy, jeśli spełnisz dodatkowe warunki. Głównym argumentem w rozmowach z siecią, powinien być średni koszt wyprodukowania litra mleka. W Polsce mleko spożywcze traktowane jest przez sieci jak towar, na którym się nie zarabia. We wszystkich sieciach w Niemczech mleko kosztuje co najmniej 80 eurocentów za litr. W Polsce cena wynosi poniżej 2 zł/l, czyli około 50 eurocentów. Dziękuję, że pan chce z nami rozmawiać, choć czasem mamy odmienne zdanie – zakończył swoje wystąpienie prezes Cieślak.
Władysław Krygier, przewodniczący rady nadzorczej KeSeM Włocławek wskazał, że od stycznia płaci o 400 zł więcej za prąd i 300 zł za wodę.
– Spółdzielnia nie może podnieść nam ceny skupu, żeby zrekompensować wzrost kosztów – zaznaczył Krygier.
Marek Czarnecki, przewodniczący rady nadzorczej Ciechanowskiej Spółdzielni Mleczarskiej pytał, czy w ministerstwie trwają pracę nad obniżeniem wieku emerytalnego rolników.
– Dlaczego młody rolnik, który chce kupić ziemię musi czekać przez rok na odpowiedź z KOWR? – dopytywał.
Wielcy importerzy żywności
stają się eksporterami
Minister Ardanowski odnosząc
się do głosów spółdzielców,
stwierdził, że nie tylko sieci
są największym problemem
spółdzielni mleczarskich. Jego
zdaniem, można spore rezerwy
znaleźć w samej spółdzielczości.
– Zorganizujcie wspólną sprzedaż do sieci – apelował Ardanowski. Dodał, też że zorganizowanie odbioru mleka to nie jest wielka zasługa spółdzielni.
– Rolnicy pozostaną przy spółdzielniach jeśli będą szanowani, będą wiedzieć, że ich zdanie się liczy, że mają z tego określoną korzyść. Jeśli te warunki będą spełnione, to rolnicy nie będą biegać od spółdzielni do spółdzielni – mówił minister.
Jeśli chodzi o ubezpieczenia, to uważa, że należy wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenia wszystkich upraw i zwierząt, ale niech to środowiska rolnicze wystąpią z takim wnioskiem.
– To na wniosek organizacji rolników zniesione zostały w 1991 r. obowiązkowe ubezpieczenia – dodał Ardanowski.
Zastanawiał się także, jak zmusić społeczeństwo do picia mleka. Uważa, że nie jesteśmy w stanie istotnie zwiększyć konsumpcji mleka w Polsce ani też eksportu naszych produktów. Te kraje, które mają pieniądze, a nie mają żywności, wybierają w ofertach z całego świata.
Minister Ardanowski uważa, że konkurencja na świecie jest coraz większa, kraje takie jak Rosja, które kiedyś importowały wielkie ilości żywności, dziś są ogromnymi eksporterami. – Do pewnego momentu będziemy się bić cenami, ale w końcu nas wykończą. Trudne lata dopiero nadchodzą – przestrzegał minister. – Jeśli chodzi o sieci to mogę doprowadzić do spotkania z ich przedstawicielami.
Odnosząc się do pytania dotyczącego wieku emerytalnego rolników zadał pytanie: kto dopuścił do podniesienia wieku emerytalnego do 67 lat? I odpowiedział, że wprowadził to Władysław Kosiniak-Kamysz.
– Gdyby wówczas nie ruszono tego wieku, to nikt nie odważyłby się zmieniać wieku emerytalnego rolników – przekonywał Ardanowski.
Mówiąc o rynku ziemi stwierdził, że chłopom wmówiono, że jedynym sposobem rozwoju jest powiększanie gospodarstw. W przypadkach, gdy w transakcji chodzi o kilka, kilkanaście hektarów, KOWR nie będzie ingerować, ale jeśli w grę wchodzi kilkaset hektarów, to skorzysta z prawa pierwokupu i ziemię rozdzieli między okolicznych rolników.
Podczas spotkania w KZSM swoją ofertę zaprezentowała firma Burkert Fluid Control Systems dostawca urządzeń do wielu polskich spółdzielni mleczarskich. Burkert produkuje zawory, sterowniki i przyrządy pomiarowe. Oprogramowanie służące komunikacji z dostawcą zaprezentowała firma ZETO Białystok.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki