Pan Grzegorz skontaktował się z redakcją „TPR”, bo jak mówi, chce, żeby jego historia była ostrzeżeniem dla innych rolników.
– Przyczepa z Auto-Tech miała być gotowa na żniwa ub. roku. Zamiast tego było przesuwanie terminów oraz kłopoty z kontaktem z producentem. A na koniec problem ze zwrotem zaliczki – opowiada Grzegorz Szczerbic.
Dobra przyczepa za dobrą cenę
Rolnik relacjonuje, że decyzja
o zakupie fabrycznie nowej przyczepy
skorupowej z przeznaczeniem
na przewóz zbiorów roślin
okopowych zapadła w gospodarstwie
jeszcze w 2018 r. Wspólnie
z bratem, z którym razem prowadzą
gospodarstwo, przeanalizowali
oferty dostępne w tamtym czasie
na rynku. Wybór padł na Auto-Tech
z przyczepą tandemową APTS 12.
– Zaoferowali dobrą cenę i w tej cenie dobre wyposażenie oraz odpowiadające nam parametry – mówi pan Grzegorz. Wymienia m.in. większą kubaturę, boczny wywrot, fabrycznie nowe ogumienie.
Poważnym argumentem za wyborem była też bardzo dobra jakość wykonania.
– Przyczepy z Auto-Techu mają znakomitą opinię. Byliśmy u rolników użytkujących te przyczepy, chwalili produkt. Dopracowane, dopieszczone wręcz. Do tego od lat na rynku. Ale jeden z naszych rozmówców ostrzegał, żeby zawrzeć dobrą umowę, bo bywają kłopoty z terminowością – opowiada pan Grzegorz.
Do zawarcia przedwstępnej umowy doszło w styczniu 2019 r. w zakładzie w Szczytnie.
– Oglądaliśmy linię produkcyjną, robota szła pełną parą. To nie była masówka, tylko produkcja pod indywidualnego klienta – opisuje swoje wrażenia Grzegorz Szczerbic.
Dogadali się
Rolnik relacjonuje, że podczas
negocjacji z producentem, ten zgodził
się na szereg zmian w standardowym
projekcie. Ostatecznie
w umowie zapisano, że jej przedmiotem
jest w następujący sposób
wyposażona przyczepa APTS12
wyprodukowana w 2019 r.:
„plandeka rolowana ze stelażem,
pomost roboczy, podwozie przyczepa
12, resorowany dyszel, koła
560/65 R22,5 (nowe), nadstawki
500, resorowane zawieszenie
typu tandem, hydrauliczna stopa
podporowa nożycowe, hamulce
hydrauliczne+pneumatyczne,
uchylna burta w skorupie – prawa
strona (strona od pobocza),
zaczep tylni automatyczny, homologacja
na 40 km/h, hydrauliczne
otwieranie tylnej burty, drabinka,
gniazdo pneumatyczne, elektryczne,
hydrauliczne dla drugiej
przyczepy, trójkąt dla pojazdów
wolnobieżnych, rama wykonana
z profilu zamkniętego, śrutowana
a następnie lakierowana w podkładzie
i lakierze, zderzak stanowiący
osłonę lamp zespolonych,
błotniki za kołami tylnymi, kliny
pod koła 2 szt.”
– Po sporym rabacie przyczepa miała kosztować 70 110 zł brutto. Przedwstępną umowę kupna- -sprzedaży zawarłem 18 stycznia 2019 r. z właścicielem Auto-Techu Robertem Nieskórskim. Termin realizacji został określony na 30 maja 2019 r. Tego samego dnia wpłaciłem 5 tys. zł zaliczki.
Pan Grzegorz mówi, że ustalili też z producentem, że przyczepa będzie miała większą kubaturę (do 14 ton) i odpowiednio mocniejszy siłownik.
– Tych zapisów nie ma w umowie, nasz błąd, nie dopilnowaliśmy tego. Wyszła kwestia zaliczki, bo producent chciał wyższą i był problem. Poza tym cena była bardzo dobra i to chyba też uśpiło naszą czujność. Wiem, że to jest słowo przeciwko słowu, ale moją wersję potwierdza odręczny spis wyposażenia przyczepy wykonany przez właściciela podczas negocjacji w zakładzie w Szczytnie, a którego kserokopię dostałem od właściciela. Tam większa kubatura i siłownik są uwzględnione w wycenie.
Zaczynają się schody
Pan Grzegorz informuje, że gdy
minął wyznaczony w umowie termin,
zadzwonił do zakładu.
– Tych telefonów przez kolejne pół roku było masę. W biurze odsyłali do właściciela, który praktycznie zawsze był na produkcji. Często nie odbierał albo odrzucał połączenia – tak zapamiętał komunikację z firmą nasz rozmówca. – Gdy udało się porozmawiać, pan Robert zapewnił, że niedługo zacznie się produkcja przeznaczonej dla mnie przyczepy i będzie ona gotowa na żniwa rzepaku, czyli na początek lipca. Takie rzeczy się zdarzają, z resztą przyczepa była nam potrzebna na jesień, więc nie robiłem problemów.
Pan Grzegorz relacjonuje, że po tych kilku tygodniach okazało się, że jest kolejny poślizg.
– Teraz Auto-Tech informował, że przyczepa przyjedzie na zbiór pszenicy. Pan Nieskórski tłumaczył, że to nie jest jego zła wola. Mówił, że ma dużo zamówień i brakuje mu pracowników, bo ciężko o nich na rynku pracy – opowiada Grzegorz Szczerbic. – Jakoś w połowie lipca zadzwonił i poinformował o kolejnym terminie. Tym razem wrześniowym.
Tymczasem latem rolnicy zaczęli pomału tracić cierpliwość. W tym czasie kupili mniejszą przyczepę z Pronaru.
– W planach i tak mieliśmy zakup drugiej przyczepy, więc po prostu go przyspieszyliśmy. W fabrycznym punkcie sprzedaży Pronaru w Łanach bardzo dobrze do nas podeszli – mówi pan Grzegorz. – Mając kupioną tę przyczepę mogliśmy czekać na wrzesień i przyczepę z Auto- -Techu. Tym bardziej, że w międzyczasie mój brat dostał informację z biura firmy, że produkcja naszej przyczepy w końcu ruszyła.
Jednak we wrześniu z Auto-Techu zamiast przyczepy przyszło oświadczenie (datowane na 5 września), a w nim informacja, że z powodu „opóźnień produkcyjnych” dostawa przyczepy została przesunięta na 31 października 2019 r. W piśmie znalazły się też przeprosiny za zaistniałą sytuację. Jednak i ten termin nie został dotrzymany.
– 23 października byliśmy z bratem w pobliżu Szczytna w innej sprawie. Postanowiliśmy skorzystać z okazji i osobiście przekonać się, co dzieje się w mojej sprawie. Gdy spytaliśmy o zespawaną już podobno skrzynię na naszą przyczepę, pan Nieskórski zrobił wielkie oczy. Mówił, że ma problem z odebraniem z Olsztyna pociętej już stali na przyczepę, że oczekują od niego, żeby najpierw opłacił fakturę – relacjonuje pobyt w Szczytnie rolnik.
Odstąpili od umowy
Rolnicy wyjechali rozczarowani
i z potężnymi wątpliwościami, czy
zamówienie zostanie w ogóle zrealizowane.
Wątpliwości pogłębiły
się po kolejnym kontakcie telefonicznym.
– Wtedy usłyszałem od pana Nieskórskiego, że dobrze byłoby, żebym dopłacił na stal na naszą przyczepę – dodaje rolnik.
Po domowej naradzie i konsultacji z prawnikiem zapadła decyzja, żeby nie przekazywać firmie tych pieniędzy. Zamiast tego pan Grzegorz poinformował producenta, że daje mu czas na wywiązanie się z umowy do końca listopada, w przeciwnym razie od niej odstąpi.
– Nie było żadnej reakcji na moje pismo, więc – jak mówi nasz rozmówca – 9 grudnia wysłałem kolejne z informacją o odstąpieniu od umowy i żądaniem zwrotu zaliczki wraz z ustawowymi odsetkami w terminie 3 dni od otrzymania przez firmę mojego pisma.
Co było dalej?
– Pan Nieskórski zadzwonił i powiedział,
że dostał moje pismo ale,
że przyczepę i tak mi zrobi. Odpowiedziałem,
że ma zwrócić zaliczkę.
Rozłączył się. Potem dzwonił i proponował,
żeby się jakoś dogadać.
Ale ja już miałem tego wszystkiego
serdecznie dosyć, więc o dogadywaniu
się nie było mowy – opowiada
rolnik.
Od tej pory pan Grzegorz, jak mówi, skupił się na próbach odzyskania zaliczki.
– Od 16 grudnia zacząłem wysyłać esemesowe ponaglenia. Ale pieniądze wpłynęły na konto dopiero po miesiącu i bez odsetek. Oczywiście nie chodzi mi o te kilkaset złotych odsetek. Uważam, że pan Robert powinien tę sprawę załatwić inaczej. Towar mają dobry, ale terminowość i podejście do klienta jest nie do przyjęcia. Nie chcę mieć z nimi więcej do czynienia – twierdzi Grzegorz Szczerbic.
Odpowiedź Auto-Techu
Bez skutku próbowaliśmy się dodzwonić
do Roberta Nieskórskiego,
wysłaliśmy więc pytania mailem na
wskazany nam w biurze firmy adres.
Na pytanie, dlaczego firma Auto-
-Tech nie wywiązała się z umowy ani
do 30 maja 2019 r., ani w terminie
deklarowanym przez firmę 5 września
2019, czy do 31 października
2019 r., ani w ostatecznym terminie
wskazanym przez klienta, czyli do
końca listopada 2019 r., w odpowiedzi
czytamy (cytaty w całości i bez
poprawek): „Przyczepa nie została
wykonana, bo umowa była na wykonanie
APTS12 – 12 ton ładowności.
W późniejszym terminie po
podpisaniu umowy telefonicznie
pan Szczerbic próbował wymusić
na naszej firmie wykonanie przyczepy
o większych gabarytach, czyli
APTS14 – żeby skrzynia była większa,
siłownik mocniejszy ect...Nie
mogliśmy się na to zgodzić i umowa
nie doszła do skutku. Może w takim
przypadku trzeba zawiadomić miejscową
ARiMR o dokładne skontrolowanie
zakupów pana Szczerbca bo
możliwe, że znalazł firmę, która wykonała
przyczepę niezgodnie z homologacją
i jej wymiarami i posiada
przyczepę wg własnej konstrukcji.”
Na pytanie o przedłużający się zwrot zaliczki odpowiedź jest następująca: „Prawdą jest to, że na zwrot zaliczki czekał około tygodnia, bo zaliczka była wzięta w formie gotówki w siedzibie firmy. I żeby zwrócić zaliczkę musiałem gotówkę wpłacić na swoje prywatne konto i odesłać pieniądze. Trwało to prawdopodobnie za długo w rozumieniu klienta, ale organizacyjnie jako właściciel nie mogłem wcześniej tego zrobić.”
Pozostałe nasze pytania dotyczące m.in. kwestii dopłaty na blachy na przyczepę dla pana Grzegorza oraz kwestii terminowości realizacji zamówień zostały skwitowane następująco: „Pozostałe zarzuty są wymyślone w celu jak mniemam zaszkodzenia i zniesławienia firmy Auto- Tech po nieudanej próbie zakupu niezgodnej przyczepy z deklaracją we wniosku unijnym. Dalsze próby zniesławienia, szkodzenia wizerunkowego i ekonomicznego firmie Auto-Tech będzie miało konsekwencje prawne dla wszystkich biorących udział w tym procederze”.
W kolejnym mailu zapytaliśmy m.in. kiedy miało dojść do rozmowy, w której pan Grzegorz miał się domagać zmiany gabarytów przyczepy i czy w związku z brakiem porozumienia w tej kwestii Auto-Tech rozwiązał umowę z rolnikiem. Oto odpowiedź (w całości i bez żadnych poprawek): „Nie dlatego że chodziło o wyposażenie, napisałem chyba jasno, chodziło o inny typoszereg przyczepy model większy, czyli niezgodny z papierami APTS12, tylko miała być APTS14. I nie zamierzam odpowiadać na inne pytania jak pan Szczerbic chce to niech idzie do sądu, a tam mogę udowadniać i odpowiadać na pytania”.
Nie do wiary
Pan Grzegorz, którego poinformowaliśmy
o odpowiedziach z Auto-
Techu, mówi, że nie może w nie
uwierzyć.
– Dziś wziąłem wyciąg z banku. Na zwrot zaliczki czekałem ponad miesiąc, a nie tydzień. Pani z firmy, która w końcu zrobiła ten przelew, mówiła mi przez telefon, żebym jej nie denerwował, bo nie dostanę pieniędzy. Ale to w sumie pikuś. Pan Nieskórski nagle, ni stąd ni zowąd, wymyśla jakąś naszą późniejszą rozmowę na temat gabarytów przyczepy, podczas gdy wszystko było omówione 18 stycznia ub. roku. Skoro twierdzi, że była taka rozmowa i po niej uznał, że jednak nie zrobi przyczepy, to czemu przedstawiał kolejne terminy? Czemu nie rozwiązał umowy? Czemu na koniec chciał się dogadywać? I jeszcze do tego dokłada jakieś supozycje dotyczące moich rozliczeń z Agencją. W moich rozliczeniach wszystko jest w największym porządku. Ciekawe, czy w jego dokumentach też.
Jeśli miałeś podobny problem, redakcja czeka na kontakt.
Krzysztof Janisławski