Kiedyś gospodarstwo Sakowskich słynęło z najlepszych w okolicy ogierów. Do prowadzonego przez pradziadka i dziadka naszego rozmówcy Marka Sakowskiego w ciągu sezonu kopulacyjnego trafiało około 200 klaczy.
– Moi przodkowie mieli w punkcie kopulacyjnym po 2 ogiery jednocześnie i były to zawsze reproduktory o najwyższej jakości hodowlanej. Dlatego hodowcy dowozili klacze z daleka, a niektórzy z nich nocowali u nas i wracali do domu dopiero następnego dnia. Później konie w pracach polowych zostały zastąpione przez ciągniki, spadło ich pogłowie i ogiery w gospodarstwie nie były już potrzebne. Mój tata zajmował się już głównie hodowlą bydła mlecznego. Natomiast ja przebranżowiłem się na trzodę chlewną, z której szybko zrezygnowałem ze względu na niską opłacalność. Pozostałem tylko przy produkcji roślinnej – wyjaśnia Marek Sakowski.
Marek Sakowski zwraca uwagę na coraz trudniejsze warunki do prowadzenia produkcji roślinnej w naszym kraju.
– Rolnicy są najbardziej oburzeni tym, że z dnia nadzień wycofywane są skuteczne substancje czynne środków ochrony roślin. Wprowadza się nam restrykcje obostrzenia, a wjeżdża do nas zboże z Ukrainy, gdzie stosowane środki ochrony roślin są u nas zakazane. Nikt tego zboża nie bada i nikt z tym nie walczy, a na nas nakłada się coraz większe wymagania. Narzuca się nam coraz więcej biurokracji, ograniczeń, a dopłat unijnych mamy coraz mniej. Średnia kwota wsparcia do 1 ha w moim gospodarstwie jest coraz mniejsza – mówi Marek Sakowski.
Tylko płynny azot
– Od 14 lat jako nawóz azotowy
stosuję tylko RMS. Jak spróbowałem
pierwszy raz nawozić pola
RSM-em, to od razu przeszedłem na
stosowanie tylko tego nawozu azotowego.
Azot w granulkach stosuję
jedynie w niewielkiej ilości w nawozach
wieloskładnikowych NPK. Pod
wszystkie jare rośliny azot stosowany
jest jednorazowo przed uprawą
siewną. Rozlewam RSM, który przed
siewem zostaje wymieszany z glebą.
W kukurydzy także stosujemy tylko
RSM w jednej dawce doglebowo
pod agregat przed samym siewem.
Mam opryskiwacz do stosowania
RSM-u w międzyrzędziach, ale w kukurydzy
jest to bardzo uciążliwe. Dla
porównania na połowie pola stosowałem
RSM w jednej dawce doglebowo,
a na drugiej, w pierwszej doglebowo
i w drugiej w międzyrzędzia.
Nie zaobserwowałem różnicy
pomiędzy efektami tych dwóch
rozwiązań. Dlatego teraz wszystko
idzie doglebowo i zostaje wymieszane
z glebą – mówi Marek Sakowski.
Zdaniem naszego rozmówcy, zaletami tego nawozu są równomierność i dokładność stosowania oraz to, że posiada on trzy formy azotu. W każdych warunkach rośliny mają dostęp do którejś z form tego składnika. – RSM jest także tańszy w zakupie niż inne nawozy azotowe. Oszczędność na tonie nawozu wynosi przynajmniej 100 zł. Rocznie w moim gospodarstwie daje to nawet do 10 tys. oszczędności – mówi gospodarz.
Trudna uprawa gorczycy
Od 5 lat Marek Sakowski uprawia
gorczycę na nasiona. Ostatnio
gospodarz wybierał odmianę
Bamberka.
– Na podmokłych działkach, gdzie nie da się wysiać rzepaku uprawiam rośliny jare. Chcąc zachować zmianowanie nie decyduję się na zboża, tylko wybieram gorczycę białą lub groch. Na polach, które uprawiam po raz pierwszy i są zaperzone, często w pierwszym roku stosuję gorczycę. Oprysk preparatem zawierającym substancje z grupy graminicydów likwiduje perz i uzyskuję stanowisko pod uprawę pszenicy. W gorczycy nie ma problemów z odchwaszczaniem, bo stosujemy takie środki jak w rzepaku – mówi plantator.
Hodowca wysiewa około 8 kg nasion gorczycy na ha. Głębokość siewu podobnie jak w przypadku rzepaku wynosi 2 cm.
– Gorczycę staram się wysiewać wcześnie, ale nie jest ona zbyt odporna na niskie temperatury. Śledzę prognozy pogody i gdy już nie przewiduje się większych przymrozków, decyduję się na siew gorczycy. Zazwyczaj przypada on pomiędzy 15 a 20 kwietnia. Ze względu na późny wysiew gorczycy w ostatnich dwóch latach były problemy ze wschodami, gdyż w warstwie 2 cm brakowało wody. Doprowadzało to do niskiej obsady roślin na m2 – mówi Marek Sakowski.
Problem ze szkodnikami
– W uprawie gorczycy dużym
problemem jest zwalczanie szkodników,
gdyż roślina ta kwitnie wówczas
gdy rzepaki już przekwitną.
Gorczyca jako jedyna roślina kwitnąca
w danym czasie na polu szczególnie
przyciąga owady. Zwalczanie
szkodników w gorczycy staje się coraz
większym problemem ze względu
na wycofywanie podstawowych
środków chemicznych przeznaczonych
do ochrony rzepaku czy też
gorczycy. Od następnego sezonu
zostaną nam praktycznie tylko
2 rodzaje insektycydów. Grozi to
uodparnianiem się roślin i za kilka
lat nie będziemy mieli czym zwalczać
szkodników. Pozostały perytroidy,
które działają jeden dzień
i Mospilan 20 SP, którego skuteczność
maleje. Po wycofaniu Proteusa
praktycznie nie ma czym zwalczać
szkodników podczas kwitnienia.
Przy ochronie gorczycy stosuję co
najmniej 4–5 zabiegów insektycydowych.
Poczynając od zwalczania
pchełki, później przez chowacze,
słodyszka, aż po szkodniki łuszczynowe
– mówi Marek Sakowski.
Chwasty w gorczycy zwalczane są powschodowo takimi preparatami jak Galera 334 SL + środki na bazie metazachloru i graminicydów na jednoliścienne. Plantator wykonuje także dwa zabiegi fungicydowe. Pierwsze zwalczanie chorób grzybowych przeprowadzane jest na początku fazy wydłużenia głównego pędu.
– Podobnie jak w rzepaku, stosuję wówczas fungicyd, ale z działaniem regulacyjnym z substancją taką jak np. tebukonazol. Drugi zabieg wykonywany jest w czasie kwitnienia preparatami zawierającymi takie substancje jak tebukonazol i strobiluryny.
Zbiór gorczycy w gospodarstwie Marka Sakowskiego odbywa się w sierpniu. Plon nasion tej rośliny wynosił nawet 2 t z ha. Jednak w ostatnich latach ze względu na suszę wahał się od 800 kg do 1 t z ha.
Opłacalny rzepak
– W ciągu ostatnich dwóch lat rzepak
był najbardziej dochodową rośliną.
Niestety, nie można za bardzo
zwiększyć powierzchni jego uprawy
ze względu na to, że trzeba zachować
odpowiednie zmianowanie.
Pojawił się już u nas problem z kiłą
kapusty w rzepaku. Trzeba więc robić
dłuższe przerwy w uprawie na
danej działce lub wysiewać nasiona
odmian odpornych na kiłę – mówi
Marek Sakowski.
Marek Sakowski uprawia rzepak zarówno w technologii orkowej, jak i bezorkowej w zależności od rodzaju gleby. Do siewu wybiera najnowsze mieszańce zazwyczaj z KWS.
– Do każdej działki trzeba podejść indywidualnie dobierając maszyny. Na glebach gliniastych stosuję uprawę bezorkową pod rzepak, natomiast na glebach łatwych w uprawie stosuję orkę. Na glinach jest problem z takim doprawieniem gleby na głębokości 2 cm, aby ten rzepak skiełkował. Przy uprawie bezorkowej glina jest bardziej pulchna, rozsypuje się i są lepsze warunki do wschodów. Podobnie na glebach niezdrenowanych, podmokłych, także lepiej sprawdza się uprawa bezorkowa zarówno w przypadku rzepaku, jak i pszenicy ze względu na lepszą nośność gleby, są na niej lepsze wschody. Niektóre działki już od 8 lat nie były orane. Stosuję tam zerwanie ścierniska talerzówką, później agregat do głębokiej uprawy i siew – mówi Marek Sakowski.
Rzepak w gospodarstwie wysiewany jest pomiędzy 13 a 20 sierpnia.
– W 2019 roku siałem rzepak dosłownie w pył. Po siewie spadł deszcz, ale wschody początkowo nie były równe, jednak jesień była długa i plantacja zdążyła się wyrównać. Z herbicydem doglebowym zastosowaliśmy 70 l/ha RSM-u oraz NPK. Pomimo tego na niektórych działkach zabrakło azotu i obecnie widoczne są objawy głodu – mówi Marek Sakowski.
W ciągu ostatnich 5 lat średnie plony rzepaku kształtowały się pomiędzy 4,5 do 5 t z ha.
– W roku ubiegłym średni plon rzepaku wyniósł 4 t z ha. Obserwując prognozy pogody w 2019 roku II dawkę RSM-u w rzepaku jak też w pszenicy ozimej zastosowaliśmy 18 marca, niedługo po tym spadł śnieg, dzięki któremu nawóz trafił do korzeni. Później przez 6 tygodni nie było żadnych opadów – mówi Marek Sakowski.
Najważniejsza jakość ziarna
Marek Sakowski uprawia pszenicę,
ale tylko odmiany ozime, gdyż
jara w jego okolicy się nie udaje.
– Wybieram zachodnie odmiany pszenicy E elitarne albo A jakościowe, które niezależnie od warunków pogodowych mają lepsze parametry niż odmiany krajowe. Sprzedajemy pszenicę do portu lub do młynów, gdzie preferowane jest ziarno najwyższej jakości. Krajowe odmiany są np. bardziej podatnie na porastanie, przez co ginie taki parametr jak opadanie – wyjaśnia plantator.
Wysiew pszenicy ozimej w gospodarstwie Marka Sakowskiego przeprowadzany jest około 10 września. Obsada wynosi 350 roślin na m2, co w zależności od MTN daje 120 do 180 kg/ha.
– Jesienią w pszenicy ozimej zwalczam przede wszystkim chwasty jednoliścienne takimi preparatami jak Expert Met 56 WG. Herbicyd stosowany jest z insektycydem zwalczającym mszycę. Na wiosnę stosuję 3 dawki azotu w postaci RSM-u. Trzecia dawka rozlewana jest przewodami w fazie pomiędzy liściem podflagowym, a flagowym. Fungicydy także stosowane są w trzech dawkach. Dobór środków zależy głównie od ich dostępności na rynku, bo nie zawsze możemy kupić te, na których najbardziej nam zależy. Na T1 stosowaliśmy morfoliny i prochloraz. Morfoliny z tego względu, że przy T1 jest u nas jeszcze zimno i ta substancja działa w takich warunkach. Przy T1 przeprowadzam także skracanie takimi preparatami jak Moddus + CCC. Na T2 stosowaliśmy strobiluryny i epoksykozanol. W zabiegu T3 stosowałem tebukonazol. Na wiosnę jeszcze poprawkę w zwalczaniu chwastów dwuliściennych – mówi Marek Sakowski.
Przy takiej technologii uprawy i ochrony, plony pszenicy ozimej w gospodarstwie Marka Sakowskiego wahają się od 5 do 10 t z ha.
Józef Nuckowski