Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie może się pochwalić unikatowym „Muzeum Tarpana”.
– Pomysł na stworzenie takiego muzeum zrodził się w 2015 roku podczas Kongresu Muzealników w Łodzi. Wówczas w trakcie rozmowy z dyrektorem muzeum Janem Maćkowiakiem naszła nas refleksja, że w Polsce nie ma żadnej wystawy poświęconej samochodowi rolniczemu i to na dodatek pochodzącemu z Wielkopolski. Nasza placówka jest miejscem, które po prostu musi mieć taką wystawę – przekonuje Gerard Radecki, kustosz i główny specjalista ds. motoryzacji wsi w szreniawskim muzeum.
Cały projekt stworzenia takiej wystawy kosztował około 270 tys. złotych, za co przeprowadzono całkowitą rekonstrukcję 6 pojazdów. Jednak w muzeum jest aż 17 Tarpanów, a w sumie zgromadzono tu 34 pojazdy związane z polską wsią, w tym także Żuki, Syrenki, Fiata 125p i 126p czy Lublina 51. Najwięcej egzemplarzy Tarpanów muzeum pozyskało z północnych i wschodnich województw. Jak można usłyszeć od osób zaangażowanych w tworzenie niezwykłej kolekcji dawnych samochodów rolniczych, muzeum ma przekazywać młodym dumę z faktu, że w Poznaniu powstał taki samochód i to wbrew wszelkim okolicznościom, jakie temu towarzyszyły na początku lat 70.
Auto koszmarne, ale z potencjałem
Przed II wojną światową Poznań
miał bardzo rozwiniętą sieć
dealerską, ale nie miał produkcji
samochodów. Z kolei w latach 60.
Wielkopolska był bardzo mocnym
regionem pod względem naprawy
samochodów, w tym samochodów
ciężarowych m.in. w zakładach
TOS-u (Techniczna Obsługa
Samochodów). To właśnie
w TOS-ie powstał w 1971 roku
samochód Warta, a w Instytucie
Obróbki Plastycznej współpracującym
z Politechniką Poznańską
powstał Tarpan. Oba pojazdy bazowały
na podzespołach już wykorzystywanych
w polskiej motoryzacji.
Stąd chociażby silnik
z Syreny w pierwszych prototypach.
Oba prototypy, choć niedoskonałe,
zainteresowały władze
partyjne, w tym Edwarda Gierka,
na tyle, że zezwolono na kontynuowanie
prac nad samochodem
dla rolników. Ze względu na bogate
tradycje przemysłu rolniczego
w Wielkopolsce ustalono, że to tu
będzie powstawał nowy pojazd.
– Te pierwsze prototypy Warty i Tarpana zostały stworzone na bazie Syreny 104 i wyglądały koszmarnie. Ale też nie ma się co dziwić, skoro zostały stworzone przez ludzi, którzy pierwszy raz w życiu konstruowali samochód. Jednak przy wsparciu inżynierów i konstruktorów z FSO zaczął on zyskiwać wygląd samochodu – wspomina Gerard Radecki.
Wspólnymi pracami konstruktorów z Poznania i z warszawskiego FSO kierował inż. Roman Skwarek. Podstawową zmianą była zmiana silnika na mocniejszy – tym razem zdecydowano się na motor M20 używany w Żukach. Pod nadzorem Zbigniewa Wattsona opracowano na nowo nadwozie auta osobowo-dostawczego. Występowało ono w dwóch wersjach: ze stałą i z przesuwaną tylną ścianą kabiny. W ten sposób łatwo można było uzyskać auto z miejscami dla 6 osób i niewielką skrzynią ładunkową z tyłu (do 300 kg ładowności) albo większą pakę do 600 kg ładowności i miejscu dla 3 podróżnych. Z czasem w samochodzie montowano także silnik benzynowy stosowany w Warszawach oraz innego typu w Fiatach 125p. Z kolei wśród rolników największą popularnością cieszyły się Tarpany wyposażone w 3-cylindrowy silnik Perkinsa z ciągników rolniczych. Obecnie właśnie modele z tym silnikiem najłatwiej można spotkać jeszcze na drogach. Co wynikało głównie ze skali produkcji.
Tarpan miał być konkurencją dla Land Rovera
Wśród eksponatów można znaleźć
chociażby model z 1974 roku,
czyli z samych początków masowej
produkcji.
– Ma on cechy charakterystyczne dla pierwszych Tarpanów, czyli dwa oddzielne siedzenia zamiast wspólnej kanapy, nieco inną deskę kierowniczą i deskę rozdzielczą niż późniejsze medale oraz ręcznie klepane fragmenty karoserii i osobne łączenie tylnego błotnika – opisuje Gerard Radecki.
Rekonstrukcja Tarpanów objęła m.in. rzadko już spotykany model 233 RS z 1982 roku z krótką kabiną i drewnianą skrzynią ładunkową. Jest także Tarpan D239 z wysokoprężnym silnikiem Perkins oraz zmodernizowane modele 237. Na ekspozycji można także zobaczyć Tarpana wykorzystywanego przez poznańskie MPK jako podnośnik do naprawy trakcji, Honkera wykorzystywanego przez straż pożarną, a nawet specjalną konstrukcję na papieską pielgrzymkę, którym to pojazdem podróżowali fotoreporterzy towarzyszący Janowi Pawłowi II podczas wizyty w Polsce.
Zdaniem Gerarda Radeckiego, Tarpan miał szansę pomyślnie przejść transformację ustrojową, bo mógł się stać jednym z SUV-ów, jeśli tylko zostałby doinwestowany, zwłaszcza gdyby poprawiono jego jakość wykonania. Już wcześniej była na to szansa, bo gdyby nie wprowadzono w Polsce stanu wojennego, to planowano od 1984 roku rozpocząć produkcję samochodów wspólnie z Fiatem – tzw. Tarpanioli. Na wystawie znajduje się gipsowy model tego pojazdu w skali 1:1.
– Kontrakt zawarty z Włochami przewidywał, że 2/3 produkcji odbierałby Fiat i sprzedawałby poprzez własną sieć dealerską, a pozostała część trafiałaby do Polski i pozostałych państw należących do RWPG. Więc ten samochód miał szansę na światową karierę, bo w założeniach Włochów był projektowany jako konkurencja dla Land Rovera.
Chociaż projekt Tarpanioli nie wypalił, to poznańska Fabryka Samochodów Rolniczych nie siedziała z założonymi rękami i wspólnie z Przemysłowym Instytutem Motoryzacyjnym i z wojskiem opracowali nową konstrukcję Honkera. To był ze strony poznaniaków przemyślany ruch, gdyż w latach 80. armia była jedyną instytucją, która z pewnością mogła liczyć na pieniądze.
– Ten projekt miał szansę zostać rozwinięty na początku lat 90. i być sprzedawany jako Iveco albo Fiat w sieci włoskiego koncernu. Nawet opracowano studia stylistyczne i koncepcja ta wydaje się być realna, bo na bazie szkieletu nadwozia Tarpana zamontowano elementy masowo produkowane do modeli Fiata. A to oznaczało, że nie wymagałoby dużych nakładów finansowych na wprowadzenie tego modelu do produkcji. Miała to być cywilna wersja Honkera i tańszy konkurent Land Rovera.
Tarpany do obejrzenia już w kwietniu
Muzeum Rolnictwa w Szreniawie
już 3 kwietnia 2020 roku zamierza
zorganizować Drzwi Otwarte
Muzeum Tarpana. Pracownicy placówki
liczą, że wiele osób przyjdzie
zobaczyć te niezwykłe samochody.
– Mieliśmy już kilka przedpremierowych pokazów i zainteresowanie jest ogromne. Przychodzą całe rodziny, dziadkowie, rodzice z dziećmi. Jest to związane z tym, że większość ma jakieś wspomnienia jak nie z Tarpanami to z innymi pojazdami, które pokazujemy. Szczególnie nam zależy na obecności pracowników zakładów i ich rodzin, żeby mogli zobaczyć na żywo dzieło swoich ojców czy dziadków – mówi Gerard Radecki.
Kustosz wystawy liczy, że dzięki darmowym Drzwiom Otwartym muzeum uda się także zebrać jak najwięcej informacji o tym niesamowitym samochodzie.
Paweł Mikos