Oczywiście nic nie można robić bez powodu. Jeżeli są takie przesłanki i już jesienią widoczne były objawy chorobowe, z zabiegiem T1 nie należy zwlekać. A jak powie się A, to trzeba powiedzieć B i już teraz zaplanować strategię kolejnego zbiegu T2.
W tym roku wszystko wcześniej
Na to mamy jeszcze sporo czasu
i na łamach „Tygodnika Poradnika
Rolniczego” do tego wrócimy.
Dziś chcę przypomnieć kilka ważnych
aspektów programu ochrony
zbóż, a najważniejszym po wykonaniu
pierwszego zabiegu jest zaplanowanie
kontynuacji ochrony.
Żaden fungicyd nie działa wiecznie
i ważniejsze od znajomości i rozpoznawania
faz rozwoju w skali
BBCH w celu wyznaczenia ochrony
T2 jest rzetelna informacja producenta
środka o tym, jak długo
po oprysku w T1 chroni on rośliny
przed sprawcami chorób.
Zabieg T2 musi być wykonany w terminie, zanim skończy się działanie ochronne zabiegu T1. Przerwy pomiędzy zabiegami T1 i T2 nie powinny być zbyt długie. Kupując preparat do zabiegu w T1, dokładnie należy zapoznać się z instrukcją jego stosowania, ale też informacjami o sposobie przemieszczania się substancji aktywnych w roślinie i deklarowanej długości ochrony, pamiętając przy tym, że długotrwałe opady zmniejszają ten czas i stanowią warunki dla szybszego rozwoju patogenów.
W praktyce często zabiegi chroniące górne liście i kłosy plantatorzy wykonują w pełni kłoszenia – zdecydowanie za późno. Fachowcy z firm chemicznych zalecają, aby ten zabieg wykonać w fazie rozwiniętego liścia flagowego, najpóźniej na początku kłoszenia. Zwlekanie przez rolników z zabiegiem T2 wynika z obserwacji zdrowotności łanów i z faktu, że septorioza paskowana liści (czytaj na stronie 26 i 27) ma długi okres inkubacji (do miesiąca). W rzeczywistości choroba może być w łanie i w praktyce nie mamy szans potwierdzić tego organoleptycznie. Oczywiście błędem byłoby wykonanie oprysku, kiedy infekcji nie ma, a jeszcze większym, kiedy infekcja jest, a liście wydają się zdrowe.
Termin zależy od intensywności ochrony
Z przedstawionych wyżej powodów
wymagających utrzymania ciągłości
ochrony po wykonanym zabiegu
T1, termin oprysku w T2 jest
ruchomy i zależy dodatkowo od podatności
odmianowej, warunków
pogodowych i od tego, ile zabiegów
fungicydowych w sumie planujemy
wykonać. Zabieg T2 w technologii
dwuzabiegowej pszenicy ozimej
wykonujemy w fazie BBCH 51–55,
a w trzyzabiegowej wcześniej, w fazie
BBCH 39–49. W technologii dwuzabiegowej
w pszenicy jarej drugi
zabieg w T2 wykonujemy w BBCH
45–49.
W pszenżycie i życie hybrydowym opłacalne są na ogół dwa zabiegi fungicydami w pierwszym T1 w fazie do drugiego kolanka (BBCH 30– 32) i drugim T2 do pełni kłoszenia (BBCH 59). Jeżeli zaplanowaliśmy wykonanie jednego zabiegu powinien on być wykonany krótko przed kłoszeniem lub na początku kłoszenia (BBCH 45–51).
W życie z mniejszą presją chorób z założonym wykonaniem jednego zabiegu powinniśmy przesunąć ochronę na BBCH 37–39, czyli stosować fungicyd od fazy liścia flagowego. Takie podejście do ochrony pozytywnie wpływa nam na zdrowotność górnych liści i chroni je przed rdzą brunatną, która w przypadku żyta powoduje corocznie duże straty.
W jęczmieniu w przypadku mokrej wiosny, większej presji chorób, pierwszy zabieg T1 powinniśmy wykonać w fazie BBCH 31–32 – zwalczanie mączniaka, rynchosporiozy i plamistości siatkowej, a drugi T2 w momencie wypuszczania ości, tj. w BBCH 45–49, w jarym do BBCH 55 – na plamistość siatkową i rynchosporiozę.
Wyglądają na zdrowe, a grzyby hulają
Nie zawsze zielony łan, bez jakichkolwiek
oznak porażenia, jest
zdrowy. Wynika to z faktu wspomnianej
inkubacji (utajonego rozwoju)
sprawców chorób. Ten okres
jest dla poszczególnych patogenów
bardzo różny i wynosi od kilku dni
do miesiąca. W przypadku mączniaka
i rdzy okres inkubacji jest krótki.
Septoriozy natomiast mogą przechodzić
inkubację przez cały miesiąc.
Przez miesiąc niszczą roślinę
od środka, a my tego nie zauważymy.
Poniżej kilka ważnych informacji na
temat najgroźniejszych chorób zbóż
uwzględniających inkubację.
●Mączniak prawdziwy – może być przyczyną dużego spadku plonu (nawet o 40%). Infekcji roślin przez zarodniki znajdujące się w powietrzu sprzyja duże zagęszczenie łanu. Choroba rozwija się w temperaturze od 0 do nawet 30°C (najszybciej przy temperaturze 20°C) i przy niewielkiej wilgotności. Czas inkubacji w temp. 15°C wynosi 5 dni.
●Septorioza liści – której zarodniki znajdują się w powietrzu łatwiej atakuje gęste łany i niezwalczana może być przyczyną spadku plonu nawet o 60%. Idealne warunki dla rozwoju septoriozy liści to temperatura 12–15°C (maksymalna 22°C) i wilgotność 80%. Jeżeli w takich warunkach termicznych wystąpią ciągłe opady i wysoka wilgotność utrzyma się przez dwie doby, możemy być pewni, że łan został zainfekowany. Czas inkubacji w temperaturze 15°C – 21 do 28 dni.
●Rdza brunatna – jej zarodniki znajdują się w powietrzu, a większe nasilenia chorobą notuje się po łagodnych jesieniach i zimach. Im gęstszy siew, tym większe jest porażenie. Rozwojowi rdzy sprzyja temperatura 10–18°C (rozwija się w przedziale do 8 do 28°C), wilgotność 80%, rosa i minimum 5 godzin dziennego nasłonecznienia. Czas inkubacji w temp. 15°C – 10 dni.
●Brunatna plamistość liści – zarodniki pochodzą z powietrza i z resztek pożniwnych i, jak w przypadku wszystkich chorób, jej rozwojowi sprzyja duże zagęszczenie roślin. Najszybciej choroba rozwija się przy temperaturze 10–18°C i wilgotności ok. 80%.
●Plamistość siatkowa jęczmienia – przenosi się z materiałem siewnym, ale źródłem porażenia są też resztki pożniwne. Nasileniu choroby sprzyja monokultura i gęste siewy a rozwija się ona najszybciej w temperaturze 15°C (może się rozwijać w przedziale od 5–22°C), wilgotność na poziomie ok. 80%, przy częstych opadach i przy nasłonecznieniu dziennym minimum 5 godzin. Może powodować spadki plonów dochodzące do 40%. Czas inkubacji w temperaturze 15°C – 5 dni.
●Rynchosporioza liści zbóż – przenosi się z zakażonym materiałem siewnym. Źródłem zakażenia są też resztki pożniwne i samosiewy zbóż. Im gęstszy łan nawożony wysokimi dawkami azotu, tym presja choroby większa. Rozwojowi choroby sprzyjają rosy, obfite opady, temperatura 10–18°C i wilgotność na poziomie 80%. Choroba może być przyczyną 25% spadków plonu. Czas inkubacji w temperaturze 15°C – 13 dni.
Marek Kalinowski
W dalszej części „Tygodnika Poradnika Rolniczego” piszemy o przyczynach i skutkach wylegania oraz o wymaganiach skuteczności substancji czynnych regulatorów wzrostu determinowanej temperaturą powietrza i nasłonecznieniem.
Bardzo często zdarza się, że zboża wylegają w kilka minut po przejściu jednej nawałnicy. Najbardziej boli to, że często ma to miejsce w końcowym etapie nalewania ziarna tuż przed zbiorem. Do wylegania łany predysponuje zbyt gęsty siew i zbyt wysokie nawożenie azotowe.
Cecha ciekawa...
Wymienione czynniki, ale także
dobór odmian o większej skłonności
do wylegania powodują,
że źdźbła zbóż są długie, wiotkie
z cienkimi ścianami. W tym miejscu
warto przybliżyć ciekawostkę
związaną z budową źdźbeł zbóż.
Być może część naszych Czytelników
interesujących się hodowlą
roślin spotkała się z tym zagadnieniem.
Ta ciekawostka dotyczy
wypełnienia źdźbeł rdzeniem i od
razu dodam, że polskie odmiany
pszenicy mają rdzeń pusty.
Teoretycznie można przypuszczać, że takie źdźbła z rdzeniem wypełnionym byłyby stabilniejsze, mocniejsze i nie wylegną, a przynajmniej to ryzyko wylegania będzie mniejsze. Istotnie tak jest chociaż nie ma polskich badań potwierdzających tę tezę. W Polsce badania pod nazwą „Wypełnienie źdźbła rdzeniem u wybranych odmian i linii pszenicy ozimej” realizowali: Jerzy Nawracała, Danuta Kurasiak-Popowska i Mateusz Pluta – naukowcy z Katedry Genetyki i Hodowli Roślin, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu.
Badania miały jednak odpowiedzieć na pytanie: na ile cecha wypełnienia źdźbeł rdzeniem jest warunkowana genetycznie, a na ile kształtowana przez środowisko, agrotechnikę i przebieg pogody. Warto też dodać, że cecha wypełnienia źdźbła pszenicy rdzeniem jest oceniana w badaniach odrębności, wyrównania i trwałości (OWT) przeprowadzanych przez Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych w cyklu rejestracyjnym odmiany. Jeżeli odmiana zgłoszona do badań jest niewyrównana pod względem tej cechy, nie zostanie wpisana do Krajowego Rejestru.
...i mało stabilna
Jak piszą we wstępie wymienionej
pracy badawczej naukowcy
– wprowadzenie cechy pełnego
rdzenia do materiałów hodowlanych
mogłoby umożliwić
otrzymanie odmian o zwiększonej
odporności na wyleganie. Dodatkowo
pszenice z wypełnionym
rdzeniem są bardziej odporne na
ździeblarza pszenicznego groźnego
szkodnika składającego jaja
do źdźbła. Żerująca larwa powoduje
uszkodzenie wewnętrznych
tkanek, co skutkuje gorszym wykształceniem
ziarna. Dodatkowo
też w końcowej fazie rozwoju podgryza
źdźbło, które wylega.
Uszkodzenia te mają wpływ na znaczne obniżenie plonu. Ździeblarz pszeniczny jest gatunkiem, który naturalnie występuje w naszej strefie klimatycznej jednak do tej pory nie wyrządzał znacznych strat. Inaczej sprawy z tym szkodnikiem mają się w USA, gdzie powoduje straty sięgające 30% plonu i tam walczy się z nim właśnie hodowlą odpornościową przez uprawę wyhodowanych odmian pszenicy ze źdźbłami wypełnionymi rdzeniem.
Wprowadzenie cechy pełnego rdzenia do polskich odmian oprócz zwiększenia ich odporności na wyleganie zapewniłoby również odporność na ździeblarza pszenicznego. Jak piszą autorzy pracy – obecnie brak jest badań na temat genotypów pszenicy ozimej o pośrednim lub pełnym wypełnieniu źdźbła uprawianych na terenie Polski, a także stabilności tej cechy. Niemniej cecha pełnego rdzenia jest ciekawa i daje do myślenia. Można jednak przypuszczać, że rozwój rośliny w kierunku wypełnienia rdzenia odbywa się kosztem energii i składników pokarmowych. Klimat zmienia się i są też sygnały o rosnącej szkodliwości ździeblarza pszenicznego w Polsce. Kto wie – może z tego powodu prace hodowlane w kierunku pszenic z wypełnionym rdzeniem nabiorą tempa.
Marek Kalinowski