r e k l a m a
– Zakładaliśmy, że w nowym obiekcie, pod jednym dachem będziemy utrzymywali całe stado. Okazało się jednak, że szybko się ono rozrastało i dziś w oborze bezuwięziowej przebywają tylko krowy mleczne – wyjaśniała Ewa Chęć.
r e k l a m a
– Taki system wymaga wiele pracy, która jednak rekompensowana jest zdecydowanie wyższymi przyrostami i lepszą zdrowotnością cieląt – stwierdziła Ewa Chęć.
Zobacz także
Obora państwa Chęciów to tradycyjny obiekt bezuwięziowy, podzielony korytarzem paszowym na dwie części: większą i mniejszą, w której to pierwotnie przebywać miała młodzież, a dziś zajęta jest już przez krowy dojne. Zmiana ta nieco utrudniła żywienie stada, bowiem w tej części (w przeciwieństwie do większej) nie ma stacji paszowych i z tego powodu hodowcy zdecydowali się 4 razy dziennie posypywać PMR paszą treściwą, a następnie (przeciwdziałając sortowaniu) przemieszać i podgarniać paszę.
Niewielką ilością paszy treściwej posypywany jest też mix dla krów mających możliwość korzystania ze stacji, co – jak potwierdził Kamil Chęć – dodatkowo zachęca krowy do podejścia do stołu paszowego, a tym samym zwiększa pobranie paszy.
PMR sporządzany jest w wozie paszowym o pojemności 17 m3 , firmy Strautmann, a w jego skład wchodzi: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, mokre wysłodki buraczane i ok. 3,5–4 kg paszy treściwej na sztukę. Wysłodki zakiszane są tutaj w dwóch rękawach po 250 ton paszy każdy, co pokrywa roczne na nie zapotrzebowanie.
W oborze zauważyliśmy nietypowy podział stada. Większą część zajmuje bowiem bydło o umaszczeniu czerwono- białym, mniejszą czarno -białe sztuki.
Zaobserwowaliśmy, że czarno-białe krowy zdecydowanie dominują w stadzie i przeganiają pozostałe od stołu paszowego czy stacji, stąd też takie właśnie rozwiązanie – wyjaśniała Ewa Chęć.
Renata i Janusz Chęciowie utrzymywali głównie bydło rasy simental i montbeliarde oraz mieszańce tych ras. Kiedy powstała nowa obora młodzi hodowcy zakupili do niej sztuki rasy montbeliarde, które – jak przyznali – nie sprawdziły się jednak.
Były to krowy duże i okazało się, że w rusztowym systemie utrzymania nie do końca dobrze sobie radziły, dlatego zdecydowaliśmy się pójść w kierunku hf-a. Pomimo że w naszej oborze dominują jeszcze sztuki mieszańcowe, to systematycznie wypierane są przez hf-a –poinformował Kamil Chęć, który sam zajmuje się inseminacją stada. „Wspomaga” go w tym, utrzymywany w gospodarstwie buhaj rasy holsztyńsko-fryzyjskiej, do którego dopuszczane są trudne do zacielenia sztuki.
Bardzo chcielibyśmy, aby główną, utrzymywaną przez nas rasą był hf z jego mlecznym potencjałem, do tego potrzeba jednak czasu – zgodnie przyznali na koniec hodowcy.
Beata Dąbrowska