r e k l a m a
To znaczy coś jeszcze – że mamy obowiązek zachowywać się odpowiedzialnie. Tym bardziej że wielu z nas udziela się panika. I prowadzi do zachowań, które mogą stać się nawet bardziej niebezpieczne niż koronawirus. Jakiś czas temu w mediach pojawiła się informacja o tym, że z aptek znikają nie tylko suplementy wspomagające odporność, ale też w dużych ilościach popularne leki stosowane przy przeziębieniach, przeciwbólowe, przeciwgorączkowe i przeciwzapalne. Są wśród nich niesteroidowe leki przeciwzapalne, do których należą takie substancje czynne, jak ibuprofen, naproksen, ketoprofen czy kwas acetylosalicylowy, czyli aspiryna czy polopiryna. Lekiem z innej grupy, ale działającym podobnie, jest paracetamol. Lekarze podejrzewają, że część z nas kupuje te leki, by brać je „na zapas”, czyli w sytuacji, w której nie mamy objawów. Dlaczego tak robimy? Ludzie kojarzą wspomniane leki z leczeniem przeziębienia, czyli infekcji wirusowej. Skoro leki te mają moc osłabiania objawów infekcji, mogą kojarzyć się ze wzmacnianiem odporności. To absolutnie błędne założenie – leki te działają wyłącznie na objawy, które wywołuje obecność wirusa. Nie leczą z niego ani też nie zwiększają odporności. A zatem nie ma sensu brać ich na zapas. Co więcej, może się to okazać szkodliwe.
r e k l a m a
Dodaje, że szczególnie na ibuprofen czy ketonal powinni uważać wszyscy z refluksem żołądkowo- -przełykowym, zapaleniem śluzówki żołądka czy wrzodami żołądka. U tych osób w przypadku infekcji bardziej polecanym lekiem jest paracetamol. Pamiętajmy też, że aspiryny czy polopiryny, a więc wszystkich środków z kwasem acetylosalicylowym, nie wolno podawać dzieciom poniżej 12. roku życia!
Karolina Kasperek