Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zmiany klimatu nie służą ziemniakom

Data publikacji 18.03.2020r.

Ziemniaki przeznaczone do przetwórstwa na cele spożywcze są w gospodarstwie w Chmielniku-Kolonii (pow. lubelski) uprawiane z dobrymi wynikami od ponad dwudziestu lat. Jednak gdyby dziś rolnikom prowadzącym to rodzinne gospodarstwo przyszło decydować o rozpoczęciu takiej produkcji, odpowiedź byłaby zapewne negatywna.

Ziemniaki odmian jadalnych z podwyższoną zawartością skrobi sadził w Chmielniku-Kolonii jeszcze ojciec Tomasza i Jarosława Matyjasików, którzy obecnie wspólnie uprawiają ok. 120 ha. To gleby od klasy II po IVb. Przeważają te IIIa i b.

– Gleby lekkie, bielicowe, wytworzone na piaskach, o dobrej przydatności do uprawy ziemniaków – mówi Tomasz Matyjasik. Oprócz nich uprawia się tu rzepak ozimy, pszenicę ozimą, pszenżyto ozime, jęczmień jary i buraki cukrowe. Ziemniaki w ub. sezonie zajmowały 13 ha i zwykle są wysadzane na zbliżonym areale. 

Do ZPZ na płatki

r e k l a m a

Bulwy ziemniaczane z produkcji prowadzonej przez braci tradycyjnie trafiają do Zakładów Przetwórstwa Ziemniaczanego w Lublinie będących częścią grupy PEPES z siedzibą w Łomży. W Lublinie są przetwarzane m.in. na płatki ziemniaczane. Są one wykorzystywane w gastronomii jako błyskawiczne puree ziemniaczane, półprodukt do wyrobu dań, dodatek do piekarnictwa, panierka do ryb i mięs oraz składnik do produkcji przekąsek.

– Optymalna zawartość skrobi oczekiwana przez ZPZ to 15–16%. Minimalna 14% – mówi pan Tomasz. – W ub. roku podstawowa cena wynosiła 280 zł/t. Maksymalna, po uwzględnieniu bonusów, np. za pełne wywiązanie się z warunków umowy, wynosiła 324 zł/t. I taka była wypłacana od początku skupu z uwagi na kiepski dla plantatorów ziemniaków rok. Czyli trzeba przyznać, że zakłady zachowały się w porządku. Inna sprawa, że nawet ta cena w przypadku plonu ze słabszych stanowisk, nie wystarczała, żeby wyjść chociaż na zero – tłumaczy rolnik. – Sam sadzeniak kosztuje ok. 1,5 tys. zł/t, a na hektar potrzeba 2,5 t. Do tego dochodzi koszt zabiegów, których w ziemniakach trzeba wykonać dużo. Np. w ub. roku zabieg insektycydowy na stonkę trzeba było powtarzać dwa razy z uwagi na jego niedostateczną skuteczność. Przypuszczam, że mogło być to spowodowane wysoką temperaturą powietrza. 
 

r e k l a m a



Susza tnie plon

Zobacz także

Gdy kilka lat temu załamał się polski eksport ziemniaków na Wschód, część producentów ziemniaków jadalnych zdecydowała się przeorganizować produkcję i rozpocząć uprawę odmian skrobiowych. Rolnicy z Chmielnika-Kolonii mając zapewniony zbyt w ZPZ nie zdecydowali się na taki krok. Jednak niezależnie od rodzaju produkowanych odmian, jedni i drudzy musieli się w ostatnich latach zmagać z następstwami suszy, czyli znaczącymi spadkami wysokości plonu. Ziemniak, roślina o płytkim systemie korzeniowym, charakteryzuje się dużym zapotrzebowaniem na wodę. W przypadku braku wody w początkowej fazie rozwoju, ziemniaki radzą sobie dzięki jej zapasom zgromadzonym w bulwach. Krytyczny moment przychodzi w fazach kwitnienia i zawiązywania bulwy, podczas których to ziemniak jest najbardziej narażony na niekorzystne skutki deficytu wilgoci w glebie. Straty w plonie spowodowane suszą mogą sięgać i 40–45% w stosunku do założeń.

– W ub. roku na 5 słabszych ha ziemniaki plonowały bardzo nisko, od 15 do 25 t/ha – potwierdza pan Tomasz. W gospodarstwie są uprawiane odmiany wczesne, średnio wczesne, średnio późne i późne, co pozwala zmniejszyć ryzyko związane z przebiegiem pogody. – W przypadku wczesnych odmian w czasie zawiązywania bulw praktycznie w ogóle nie padało. Natomiast na lepszych ziemiach i w przypadku późniejszych odmian zbieraliśmy od 30 do 40 t/ha. One miały korzystniejsze warunki, w końcu lipca i sierpnia trochę padało. Dla porównania, w latach bez suszy, na lepszych ziemiach średni plon z wielolecia to 45 t/ha, w najlepszych latach potrafi dochodzić do 50 t/ha. 

Ziemniak bardzo dobrze reaguje na nawożenie potasem odbywające się przed wysadzeniem. Ten pierwiastek odpowiada m.in. za poprawę odporności roślin i efektywność transpiracji, chroniąc rośliny przed przegrzaniem. – W ub. sezonie zwiększyłem dawkowanie potasu, w nadziei, że choć w jakiejś części pomoże to przetrwać plantacji suszę. Używałem też aminokwasowego preparatu Naturamin WSP, polecanego na sytuacje stresowe, m.in. wywołane przez suszę. Jednak ponieważ nie przeprowadzaliśmy klasycznych doświadczeń, trudno mi ocenić wpływ podjętych działań na ostateczną wysokość plonu – mówi pan Tomasz. – Staram się też sadzić ziemniaki na stanowiskach po rzepaku. Palowy system korzeniowy rzepaku spulchnia glebę, sprawiając, że ziemniak lepiej sobie radzi niż po zbożach ozimych – wyjaśnia rolnik.

 

Na deszczownie nie ma co liczyć

Receptą na utratę plonu spowodowaną suchymi latami może być nawadnianie plantacji. Według informacji podawanych przez nawodnienia.pl, przyrost plonów z deszczowanej plantacji odmian średniowczesnych może wynieść średnio 23%. Z kolei w przypadku odmian późnych wzrost pod wpływem deszczowania jest szacowany przez to samo źródło na ok. 30%.

 – Przynajmniej dwa czynniki w przypadku naszego gospodarstwa przemawiają przeciw myśleniu o deszczowniach w przypadku uprawy ziemniaków – mówi pan Tomasz. – Po pierwsze, rozdrobnienie pół, na których prowadzimy uprawy. Po drugie, przychody uzyskiwane z tej produkcji, nawet przy założeniu, że nastąpi znaczący wzrost plonów, nie zrekompensują poniesionych nakładów. Tym bardziej, że w przypadku wykorzystywania w deszczowni wody ze studni głębinowej, należy się liczyć z opłatą za zużytą wodę – wyjaśnia rolnik.

Jakie odmiany sprawdzają się w gospodarstwie i będą wysadzane ponownie? To m.in. Donald (odmiana wczesna), Magnolia (wczesna). Z późniejszych nasz rozmówca wymienia odmiany Mazur i Amanda. – Wchodzą też odmiany o podwyższonej zawartości skrobi, takie jak Verdi. Ta będzie u nas sadzona drugi rok z rzędu – dodaje Tomasz Matyjasik. – Co do odmian, które są stosunkowo bardziej odporne na suszę, wypróbowywałem odmianę Tajfun. Jej minusem jest to, że jest słaba w przechowywaniu, szybko traci parametry jakościowe. 

Pan Tomasz jest zdania, że gdyby w obecnych warunkach przyszłoby mu decydować, czy od zera wchodzić w uprawę ziemniaków, to zapewne by się na to nie zdecydował. – Trzeba sporo zainwestować w sprzęt, chociażby w kombajn, a także w przechowywanie. Potem trzeba się napracować, bo to wymagająca uprawa, potrzebująca licznych zabiegów. Do tego jest coraz trudniej ze skutecznym przeciwdziałaniem patogenom z uwagi na wycofywanie z rejestracji kolejnych substancji czynnych. A na koniec i tak, jak w przypadku dwóch ostatnich lat, może przyjść susza i pozbawić plonu. Jeśli chodzi o klimat, to nie wygląda na to, aby miało być lepiej. Znowu nie było zimy, a to oznacza zwiększoną presji szkodników, które mają coraz lepsze warunki do bytowania.

Krzysztof Janisławski 

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a