r e k l a m a
Warto w tym miejscu nadmienić, iż – jak „nieoficjalnie” się dowiedzieliśmy – pani Elżbieta przez prawie 30 lat nie opuściła żadnego doju krów. Gospodarstwo Elżbiety i Wiesława Kieliszków znamy od lat. Po śmierci pana Wiesława przeszło ono w ręce następnego pokolenia – córki Katarzyny i jej męża Grzegorza Głodków. Młodzi nie tylko kontynuują pracę nad dorobkiem rodziców, ale i z zapałem rozwijają gospodarstwo. Pani Ela – pomimo że jest już na zasłużonej emeryturze – wspiera młodych hodowców, nie tylko swoją wiedzą, ale także aktywną pracą. Jak od kilkudziesięciu lat było tak i teraz dój krów to jej zadanie. Ale nie tylko.
r e k l a m a
Obora nadal ta sama
Zobacz także
Od początku funkcjonowania obiektu pracuje w nim stacja paszowa, która – zdaniem hodowców – jest nieodzownym elementem indywidualnego żywienia wysoko wydajnych mlecznic, które dojone są na hali udojowej typu rybia ość 2 x 4 stanowiska.
A jak produkcyjne jest tutaj stado, liczące 65 krów? Średnia wydajność wynosi 11 tys. kg mleka od sztuki, a rekordzistki dają nawet 15 tys. kg mleka.
- I w naszej opinii po więcej nie ma co sięgać, bo to oznacza początek poważnych problemów z rozrodem zwierząt – stwierdziła Elżbieta Kieliszek.
Jest na czym „oko zawiesić”
W stadzie od lat dominuje genetyka amerykańska, kanadyjska i nieco niderlandzkiej. Podobnie jak przez lata seniorzy, tak i dziś młodzi hodowcy preferują krowy duże. Bo – jak z uśmiechem twierdzi pani Elżbieta – lubimy, gdy jest na czym „oko zawiesić”, a wyrostowość krów poprawiają tylko amerykańskie rozpłodniki. Mocne nogi i racice, wysoka zawartość białka w mleku, lekkie porody oraz odpowiedni pokrój i budowa zwierząt, to cechy, które były i nadal są priorytetem w doskonaleniu genetycznym pogłowia. Jak słuszny jest to hodowlany kierunek, najlepiej potwierdza pełna półka trofeów, jakie otrzymywały krowy i jałówki rywalizujące chociażby na Regionalnej Wystawie Zwierząt Hodowlanych w Sitnie.
Kilka lat temu do gospodarstwa trafiły jałówki importowane z Danii. Jak oceniła Elżbieta Kieliszek, bardzo dobrze sprawdziły się jako mlecznice. Są obecnie w trzeciej laktacji a ich wydajność osiągnęła poziom 12 tysięcy kg mleka.
Dobrego nie zmieniamy
Wcześniej państwo Kieliszkowie, a dziś ich następcy, nieprzerwanie współpracują z firmą Cargill, która zaopatruje gospodarstwo w środki do produkcji mleka. Obecnie między innymi w specjalistyczną mieszankę laktacyjną – Kromilk 22 NON GMO.
– Jest to pasza doskonale zbilansowana i dostosowana do wysokich wydajności, którą od lat stosujemy w żywieniu stada – mówi gospodyni. – Tylko raz mąż zaryzykował zmianę i – jak się okazało – mleka w zbiorniku ubywało. Od tamtego czasu nawet nie myślimy o zastępowaniu jej inną. Po co bowiem zmieniać dobre na niepewne?
Na stole paszowym dawka dla krów laktacyjnych zbilansowana jest na produkcję 26 litrów mleka dziennie. Jej uzupełnieniem jest dawka zaprogramowana indywidualnie dla każdej sztuki i pobierana ze stacji paszowej.
– Jednym z najważniejszych, jak nie najważniejszym elementem sukcesu produkcyjnego, jest wysoka jakość pasz objętościowych. Jeśli najlepsza nawet genetyka nie zostanie poparta najwyższej jakości paszami to mleka nie będzie – stwierdziła pani Elżbieta.
Cielęta na mleku pełnym
W ostatnim czasie młodym następcom udało się zakupić 24 ha wraz z siedliskiem. Do nabytych budynków mogli przeprowadzić młodzież.
– Dzięki temu jakoś się dziś z pogłowiem mieścimy – podkreśliła Elżbieta Kieliszek, dodając, że jeszcze do niedawna młodzież przebywała na świeżym powietrzu i była idealnie wręcz zdrowa.
W dalszej rozmowie okazało się, że nie tylko dój jest codziennym zajęciem pani Elżbiety.
Cielęta i młodsze jałóweczki, to również moja domena, bo z nimi trzeba przecież obchodzić się jak z dziećmi. Od ponad roku zmieniliśmy system ich odchowu przechodząc na odpajanie mlekiem pełnym, przez pierwsze 2,5 miesiąca życia. Wydaje się, że korzystnie byłoby wydłużyć ten czas nawet do 3. miesięcy. Efekty tej zmiany są bowiem doskonałe. Cielęta są zdrowsze, lepiej przyrastają i szybciej zaczynają pobierać starter. Trzeba też wspomnieć, że przez pierwsze 3 tygodnie, z uwagi na jak najlepszą higienę, odpajamy oseski butelkami, co w naszej opinii jest zdecydowanie lepszą metodą niż wiaderkami.
Obecnie hodowcy porównują pierwiastki wchodzące do stada odchowane wcześniej na preparacie mlekozastępczym, z tymi odchowywanymi na mleku pełnym.
– Zdecydowanie lepiej wypadają sztuki odpajane mlekiem pełnym, bowiem w laktacji dają od 1000 do nawet 1500 litrów mleka więcej – poinformowała Katarzyna Głodek.
Beata Dąbrowska