Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Koronawirus zatrzymał produkcję maszyn rolniczych we Włoszech? Nie wszędzie

Data publikacji 25.03.2020r.

Pandemia koronawirusa wywróciła do góry nogami sytuację na europejskim rynku. Kolejne koncerny motoryzacyjne decydują się na zamknięcie fabryk. Nie pracuje Michelin ani lotniczy gigant – firma Airbus. Ale w obliczu katastrofalnie trudnej sytuacji zaskakująco dobrze radzi sobie wielu mniejszych producentów maszyn rolniczych z Włoch, a więc z kraju,  gdzie jest najwięcej potwierdzonych przypadków koronawirusa w Europie. Gorzej sytuacja wygląda w dużych koncernach.



– Nasza fabryka w Breganze nawet na chwilę nie wstrzymała produkcji – podkreśla Joanna Wrotna-Opoka, reprezentująca w Polsce firmę Faresin. – Bez większych
przeszkód działa też serwis, a jedynie część pracowników biurowych została wydelegowana do
pracy z domu. Oczywiście w zakładzie wprowadzono zalecenia
związane z pomiarem temperatury pracowników i oceną stanu
zdrowia, ale jest to normalna procedura w obecnej sytuacji. Trzeba
też dodać, że w Breganze położonym w północno-wschodniej części kraju, na razie potwierdzono
tylko jeden przypadek zakażenia
koronawirusem i dotyczył on osoby, która tylko przejeżdżała przez
to miasto.

r e k l a m a

Faresin zatrudnia 150 osób. Wytwarza ładowarki teleskopowe i wozy paszowe. Tych drugich produkuje 400–500 sztuk rocznie. Z tego ponad 100 sztuk to maszyny samojezdne, co czyni tę firmę drugim na świecie producentem paszowozów z własnym napędem. W produkcji wozów zaczepianych i samojezdnych specjalizuje się też Sgariboldi. Maszyny produkuje w mieście Codogno w Lombardii, które było uważane za centrum epidemii koronawirusa. To właśnie tutaj wykryto pierwszy we Włoszech przypadek zakażenia.

– Co prawda fabryka miała dwutygodniowy przestój i na ten czas wszyscy pracownicy, czyli 70 osób, zostało skierowanych na kwarantannę. Ale od kilku dni fabryka pracuje pełną parą i produkuje wozy paszowe. Tylko osoby z biura nie powróciły do fabryki, a pracują zdalnie – mówi Paweł Kaczmarek, właściciel firmy Agro-Partner, która jest dystrybutorem na Polskę wozów paszowych Sgariboldi. – Problemem staje się natomiast transport ciężarówkami gotowych wozów paszowych, bo korki na granicy włosko-austriackiej sięgają kilkudziesięciu kilometrów. Granicę szybciej przekraczają auta dostawcze, które dowożą części zamienne. Ostatni taki transport przyjechał do nas bez większych problemów w poniedziałek 16 marca.

r e k l a m a

Argo Tractors zatrzymał produkcję

Gorsza sytuacja panuje w potężnych fabrykach zatrudniających setki czy tysiące ludzi, bo w takich zakładach ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa jest znacznie większe. Dlatego wiele takich fabryk ze względów bezpieczeństwa tymczasowo wstrzymało produkcję. Na taki krok zdecydował się m.in. koncern Argo Tractors, właściciel takich marek traktorów jak Landini czy McCormick, który zamknął wszystkie swoje fabryki we Włoszech na razie na 10 dni – od 16 do 25 marca. Argo Tractors zatrudnia w nich 1300 osób.

Zobacz także

– Zadecydowały względy bezpieczeństwa pracowników, ale wpływ miały też pojawiające się problemy z dostarczaniem od podwykonawców podzespołów i części wykorzystywanych przy produkcji traktorów – twierdzi Andrzej Jabłoński, dyrektor handlowy Argo Tractors na Polskę. – Taka sytuacja nie powinna jednak wpłynąć na sprzedaż, bo jeszcze w lutym zrealizowanych zostało 95 procent planów produkcyjnych. Fakt, teraz zakład nie pracuje, ale wedle zapewnień, do pierwszej połowy kwietnia zaległości mają być nadrobione. Dla właścicieli naszych traktorów istotne jest to, że jest pełna dostępność części zamiennych.

Zdaniem dyrektora Andrzeja Jabłońskiego, wśród krajowych dealerów podnoszona jest kwestia, jak traktory przywiezione z Włoch należy bezpiecznie rozładować z samochodu ciężarowego. 

– Bez względu czy jest to transport otwarty czy zamknięty, zalecamy profilaktycznie używać rękawiczek i maseczek. Ponadto przed zjechaniem z ciężarówki zalecamy otwarcie na 10–15 minut kabiny, aby przewietrzyć jej wnętrze. Należy też przetrzeć środkiem dezynfekcyjnym kierownicę i dźwignie do obsługi traktora, które były dotykane przez pracowników ładujących traktory na tiry – radzi Andrzej Jabłoński. 

 

Specjalne środki bezpieczeństwa

W Lombardii, w miejscowości Treviglio, mieści się fabryka koncernu SDF. Powstają w niej traktory Deutz-Fahr, Lamborghini, Same oraz Hürlimann. Ponad 12 tys. sztuk rocznie. Nad ich wytwarzaniem czuwa załoga licząca 1260 pracowników. Na ten moment produkcja jest chwilowo wstrzymana, a pracownicy fizyczni przebywają w domach w pełnej gotowości do powrotu do pracy. Do zakładu przychodzi tylko część pracowników biurowych. Reszta wykonuje obowiązki zdalnie z domu.

– We włoskich fabrykach, także w naszej w Treviglio, wprowadzone zostały środki bezpieczeństwa dotyczące m.in. procesów logistycznych związanych z wysyłką i transportem maszyn. Zmiany wprowadzono też w samym biurze zakładu. Pracownicy mogą przebywać tylko pojedynczo w pokojach i nawet podczas narady nie spotykają się w sali konferencyjnej, tylko komunikują się ze sobą przez internet dzięki telekonferencji – opisuje Anna Makulec, dyrektor marketingu SDF Polska. – To, że fabryka w Treviglio nie pracuje, nie stanowi na razie większego problemu, bo nasi dealerzy posiadają odpowiednio duże zapasy całej gamy traktorów, które gwarantują ciągłość sprzedaży przez co najmniej kilka kolejnych miesięcy. Paradoksalnie takie zapasy były robione z myślą o wzroście sprzedaży traktorów marki Deutz-Fahr w Polsce, a okazało się, że teraz stanowią dla nas pewien bufor bezpieczeństwa przed skutkami koronawirusa. Nie mamy też żadnych problemów z dostawami części zamiennych, gdyż główny magazyn znajduje się w Niemczech.



Tygodniowy przestój w New Hollandzie

We wtorek 17 marca zamknięte zostały bramy fabryki New Hollanda we włoskim Jesi. Ponad 800 pracowników pozostało w domach. Zakład, w który produkowane są modele T4, T5 i TD5, ma być ponownie gotowy do pracy 24 marca. Tygodniowy przestój w żaden sposób nie wpłynie na funkcjonowanie polskiego oddziału i jego dealerów, bowiem – jak informuje Kamil Deląg, specjalista od ciągników w firmie New Holland – każdy z polskich sprzedawców ma odpowiedni zapas traktorów na swoim placu.

– Już jesienią, przeważnie w październiku, ustalamy plany na nowy rok – szacunkową wielkość rynku oraz naszą sprzedaż w każdym miesiącu czy kwartale. Pod koniec roku dział handlowy przekonwertowuje te szacunki na dealerów, którzy na tej podstawie uzupełniają swoje place i magazyny. Na dzisiaj zapasy dealerów sięgają około 1000 traktorów. Mniej więcej połowa ciągników jest przeznaczona pod konkretnych rolników. Ale pozostałe maszyny są wolne i czekają na klientów. Więc nie ma obawy, że traktorów może zabraknąć – podkreśla Kamil Deląg.

Koncern CNH Industrial – właściciel New Hollanda – już wcześniej podejmował w swoich fabrykach we Włoszech działania związane z ograniczeniem rozprzestrzeniania się koronawirusa. Intensywnie odkażane a potem gruntowanie czyszczone były wszystkie miejsca pracy, odpoczynku, szatnie oraz inne pomieszczenia w zakładach. Wprowadzono zmiany na liniach montażowych czy stołówkach, aby zachować co najmniej 1-metrową odległość między pracownikami. Udostępniono, tam gdzie jest to konieczne, maski ochronne. W miarę możliwości część kadry przekierowano na zdalną pracę z domu.

Przemysław Staniszewski



r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a