Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

O uprawie soi w pigułce

Data publikacji 01.04.2020r.

Więcej odmian, więcej środków ochrony, więcej doświadczeń. O zagadnieniach dotyczących agrotechniki soi mówiono podczas konferencji zorganizowanej przez firmę SolarCorn. Nie zabrakło informacji o nowościach odmianowych i produktowych.

Spotkanie odbyło się 27 lutego w Cycowie (pow. łęczyński). Natalia Sibirtseva reprezentująca firmę AgroYoumis poinformowała, że z danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wynika, że 4 mld zł to wartość rocznego importu soi do Polski. Tymczasem firmy zajmujące się jej przerobem w Polsce planują zwiększyć moce przerobowe, a to oznacza, że na rynku jest miejsce dla soi krajowej. Warunek to dostarczanie nasion o wysokiej zawartości białka.

– W przeciwnym razie cena spada, firma może nawet nie odebrać ziarna – mówiła Natalia Sibirtseva, podkreślając, że AgroYoumis ma w ofercie odmiany dające wysoką zawartość białka w nasionach – od 33 do 44%.

Przybywa odmian
Na liście zaleceń COBORU na 2020 rok jest obecnie kilkadziesiąt odmian soi. AgroYoumis aktualnie ma w ofercie 19, w trakcie badań jest kolejnych sześć. Jest więc w czym wybierać, tak aby postawić na odmianę odpowiednią dla regionu i typowych dla niego warunków glebowo-klimatycznych.

– Nasze nowości odmianowe wyróżniają: złożona wielokwiatowa kiść gwarantująca w odpowiednich warunkach 7–8 strąków w węźle; zmniejszone odległości między węzłami; koncentracja strąków w górnej części łodygi, co minimalizuje straty w czasie zbioru oraz gruba łodyga odporna na wyleganie i wspomagająca rozwój systemu korzeniowego – poinformowała Natalia Sibirtseva. – Odmiany Kapral i Pompei w stacji doświadczalnej w Jarosławiu, gdzie nie brakowało im wody i składników pokarmowych, plonowały w ub. roku odpowiednio na poziomie 5,4 i 5,2 t/ha.

O nowościach odmianowych przygotowywanych przez Saatbau mówił też Piotr Dziama. – Wszystkie odmiany, które wprowadzamy na polski rynek, są reprodukowane na terenie Polski. Muszą przeżyć rok w naszych warunkach klimatycznych na Dolnym Śląsku, gdzie w Oławie jest nasz zakład uszlachetniania i przygotowywania materiału siewnego soi. Gwarantujemy, że każda partia nasion jest wolna od jakichkolwiek modyfikacji genetycznych i potwierdzamy to certyfikatem. Przy kilku odmianach zatrzymał się na dłużej, omawiając m.in. Abelinę.

– To numer jeden w Porejestrowym Doświadczalnictwie Odmianowym i jednocześnie nasza najpopularniejsza odmiana. Łączy potencjał plonowania, wysokość osadzenia pierwszego strąka, zawartość białka i wczesność zbioru. W latach rejestracyjnych plonowanie zawsze powyżej 100% wzorca, nawet w 2015 r., gdy wzorcem były 2 tony/ha. To oznacza, że nawet w najtrudniejszych warunkach się obroni. Chętnie wybierana, daje wysoki zrównoważony plon. Nie ma problemu ze zbiorem najniższego strąka i umożliwia terminowy siew zbóż ozimych – mówi Piotr Dziama.

Mateusz Hachuła reprezentujący w Cycowie firmę RAGT polecał z kolei odmianę Sirelia. Jej cechą szczególną jest duża zawartość białka (38,35%) przy jednoczesnej wysokiej wartości zaolejenia nasion (23,95%). – Uwagę zwraca potencjał plonu wynoszący 107% wzorca, dość wysoko ułożony pierwszy strąk oraz odporność na wyleganie – powiedział.

Natalia Sibirtseva poinformowała też, że zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, za handel niekwalifikowanym materiałem siewnym grożą kary finansowe. Jednocześnie zapewniła, że jakość materiału siewnego gwarantuje m.in. jego badanie w komorach fitotronowych. – Odeszliśmy od podawania normy wysiewu w kilogramach na rzecz jednostek siewnych – dodała. Z kolei Saatbau oferuje jednostki siewne pakowane po 160 tys. nasion. – Cztery jednostki siewne z naszej hodowli wystarczają na ha – mówił Piotr Dziama.

Nasiona w otoczce
Produkcją nasion w odżywczej biodegradowalnej otoczce chwali się AgroYoumis. Biopolimer użyty w otoczkowaniu nasion zapobiega ich pękaniu czy to w transporcie czy podczas siewu, a skuteczność metody potwierdzają znacząco wyższe wyniki plonowania i zawartości białka uzyskane podczas niezależnych badań. – W zaprawianiu stosujemy mikronawożenie, fungicydy i szczepionkę bakteryjną HICOAT Super Soy od firmy BASF. Wszystko po to, żeby nasiona w zmieniających się warunkach klimatycznych startowały i ukorzeniały się jak najszybciej – mówiła Natalia Sibirtseva. – Jeśli ktoś woli szczepić nasiona we własnym zakresie może np. skorzystać ze szczepionki HiStick Soy firmy BASF.

Także materiał siewny z firmy Saatbau jest „wyposażony” w polimerową otoczkę i zaszczepiony bakteriami. – Co do żywotności tych bakterii bardzo ważne jest, aby od razu po dostarczeniu materiału siewnego do gospodarstwa umieścić go w magazynie, a przed siewem wywozić w pole partiami. Kilka godzin w słońcu, w folii, i po bakteriach – ostrzegał Piotr Dziama. – Od przyszłego roku będziemy starać się dostarczać materiał siewny do punktów takich jak SolarCorn w chłodniach. Chodzi o to, aby unikać transportu w warunkach, na które nie mamy wpływu – zapowiedział.

W jakich warunkach szczepionka może nie działać? Z materiałów zaprezentowanych przez AgroYoumis wynika, że nocne przymrozki zmniejszają efektywność wiązania azotu do 45%. Na słabą efektywność tego procesu ma również wpływ niskie pH gleby. Nieprawidłowe zastosowanie azotowych nawozów mineralnych może doprowadzić do rozleniwienia bakterii brodawkowych i ich całkowitego braku działania. Wiązanie azotu znacząco się zmniejsza lub nie występuje wcale w przypadku gleb ubogich w makroi mikroelementy. Z kolei nadmiar składników pokarmowych takich jak miedź i mangan, też nie jest korzystny. Pierwszy hamuje wzrost włośników, co znacznie ogranicza brodawkowanie, drugi jest toksyczny dla bakterii Bradyrhizobium. – Spowodowane suszą zaskorupienie gleby skutkujące brakiem dostępu powietrza do systemu korzeniowego także prowadzi do niezawiązywania brodawek – tłumaczyła Natalia Sibirtseva.

Jak siać
AgroYoumis zaleca siew soi do ogrzanej i wilgotnej gleby (średnia temperatura dobowa na głębokości wysiewu 12–14 stopni C), co zazwyczaj następuje w III dekadzie kwietnia, I dekadzie maja. Głębokość siewu w przypadku wilgotnej gleby powinna wynosić 3–4 cm, w przypadku przesuszenia jej górnej warstwy, głębokość ta powinna wynosić 5–6 cm. Nie można z nią przesadzić, bo konsekwencją może być m.in. niżej zawiązany dolny strąk, co będzie oznaczało kłopoty podczas zbioru. W przypadku niskiego poziomu wilgotności gleby warto przeprowadzić wałowanie pola po siewie w celu uzyskania efektu zwiększenia podsiąkania wody.

Firma RAGT zaleca, aby umieszczać nasiona na równej głębokości w wilgotnej glebie (ok. 3–4 cm w zależności od stanowiska) i unikać zbytniego pogłębiania. – Powoduje ono, że zaczyna się zmieniać pokrój roślin, prowadzi do przedłużonych, nierównomiernych wschodów. To także większe ryzyko zasklepienia gleby po ewentualnych opadach, zanim nastąpią wschody – zaznaczył Mateusz Hachuła. – Soja lubi dobrze przygotowaną, spulchnioną glebę, bardzo ważne jest jej uwilgotnienie. Oczywiście trzeba pamiętać, że każde z tych zaleceń rolnik musi dostosować do warunków panujących na jego polu – zastrzegł Mateusz Hachuła. Wałowanie plantacji RAGT zaleca w przypadku gleb lżejszych. – To zabieg, który korzystnie wpływa na wschody. Ale na mocnych, gliniastych stanowiskach to zabieg troszeczkę ryzykowny, bo gdy pojawi się po siewie deszcz, gleba może się zasklepić.

Siew w przypadku soi jest szczególnie ważny. – Decyduje on, jak będzie przebiegał zbiór. W przypadku nierównego zasiewu będziemy mieli przy zbiorze zanieczyszczenia ziemią – mówił przedstawiciel firmy RAGT. Gdy temperatura gleby na głębokości siewu osiągnie już optymalną wartość, a prognozy pogody wskazują na ochłodzenie, warto rozważyć opóźnienie siewu. – Ochłodzenie może spowodować, że nasiona będą zalegały w glebie i może dojść do ich uszkodzeń – ostrzegał Mateusz Hachuła. – Soja jest rośliną ciepłolubną. Opóźnia fazę kwitnienia, gdy temperatura spada poniżej 10 stopni, a utrzymywanie się przez dłuższy czas temperatury niższej niż 24 stopnie opóźnia wegetację i skutkuje niższą zawartością białka.

Poważnym zagrożeniem dla kiełkujących roślin może być ptactwo. W tej kwestii można i trzeba próbować różnych sposobów odstraszania, w celu uniknięcia kłopotów z obsadą roślin.

Nawożenie
Co do zapotrzebowania na składniki pokarmowe, AgroYoumis podaje następujące wartości: Do wytworzenia 1 tony ziarna z ha soja potrzebuje 80–90 kg azotu (z czego 50–70% rośliny asymilują z powietrza), 30–40 kg potasu, 25–40 kg fosforu, 16 kg wapnia, i 8 kg (w formach tlenkowych). Największe zapotrzebowanie na NPK soja wykazuje w fazie kwitnienia i początku rozwoju strąków. Zapewnienie w tym czasie odpowiedniej ilości składników pokarmowych przekłada się na wyższą zawartość białka w plonie.

– O większej zawartości białka decyduje także wybór odpowiedniej odmiany oraz pogoda. Osiągnięciu większej zawartości białka w ziarnach sprzyjają suche warunki – mówiła Natalia Sibirtseva. – Trzeba uważać z mikronawożeniem, bo choć znacząco zwiększa plon, to jednocześnie nadmiar mikroelementów szkodzi.

Z kolei Saatbau podkreśla, że „najbardziej dyskusyjnym tematem w uprawie soi jest nawożenie azotowe” i doradza je (30–40 kg N/ha) jedynie w sytuacji, gdy do momentu kwitnienia na korzeniach nie rozwinęły się brodawki bakteryjne.

Przybywa narzędzi
Na popularności zyskuje pogląd, że nie ma opłacalnej uprawy soi bez aminokwasów. O biostymulatorach wspierających rośliny w przypadku wystąpienia stresu abiotycznego, np. suszy, mówił Tomasz Harciarek, prezes firmy Agro Sorb zajmującej się ich produkcją. Zawierają one naturalne wolne aminokwasy z hydrolizy enzymatycznej. – Biostymulatory są często używane dopiero w momencie wystąpienia stresu. Jednak w naszych obecnych warunkach klimatycznych należy je stosować jako standardowe uzupełnienie nawożenia. Trzeba bowiem przygotować roślinę na nadejście stresu, dzięki czemu łagodniej przechodzi sytuacje stresowe.

Tomasz Harciarek omówił wyniki doświadczeń prowadzonych w uprawach soi Tadeusza Solarskiego. W przypadku odmiany Silezia w 2018 r. w najbardziej udanych doświadczeniach plon w stosunku do kontroli zwiększył się po zastosowaniu aminokwasów o 810 i 1050 kg/ha. – Zawartość chlorofilu w porównaniu do kontroli wzrosła 10–20%. Po użyciu aminokwasów istotnie wzrastała MTZ. Chcę jednak szczególnie podkreślić, że po zastosowaniu naszych produktów występuje synergia z bakteriami probiotycznymi, co przekłada się na zdrowotność plantacji i jakość uzyskanego plonu – mówi Tomasz Harciarek.

W ciągu ostatnich lat liczba preparatów do zastosowania w ochronie herbicydowej i fungicydowej soi zwiększyła się. – Ochrona jest aktualnie pełna. Warto jednak pamiętać, że w przypadku niektórych odmian nie należy stosować herbicydu zawierającego metrybuzynę – ostrzegała Natalia Sibirtseva. – Soi nie można też uprawiać przez 24 miesiące po zastosowaniu herbicydów zawierających aminopyralid – dodała.

Wojciech Woźniak reprezentujący Belchim Polska mówił w Cycowie o doglebowym herbicydzie Proman 500 SC, wykorzystywanym w soi do zwalczania jednorocznych chwastów jedno- i dwuliściennych. Jego działanie opiera się na metobromuronie, substancji czynnej z grupy fenylomocznika. Ma rejestrację do 2024 roku.

Należy go stosować przed wschodami soi i chwastów w jednej aplikacji najpóźniej cztery dni po siewie, najlepiej w dawce 1,5–2 l/ha, góra 2,5 l/ha (rekomendacja producenta). Zastosowanie środka później niż cztery dni po siewie może w niesprzyjających warunkach skutkować fitotoksycznością. – Substancja czynna jest absorbowana przez roślinę przez korzeń lub kontaktowo przez liść (po przejściu rośliny przez powstałą po zastosowaniu warstewkę na powierzchni ziemi) i działa systemicznie. Producent preparatu do jego zalet zalicza m.in. wiele możliwości mieszania (z chlomazonem, S-metolachlorem, dimethenamidem-P, pendimetaliną) oraz brak okresu karencji. Zwalczane chwasty to owies głuchy, chwastnica jednostronna, dymnica pospolita, fiołek polny, gwiazdnica pospolita, komosa biała, przytulia czepna.

Co do szkodników, to w ub. sezonie na plantacjach soi pojawił się oprzędzik łubinowy, migrujący z sąsiednich plantacji łubinu. – Można go zwalczyć bez problemu – zapewniła Natalia Sibirtseva. Żerowała także gąsienica motyla rusałki osetnika. – Naukowcy informują, że pojawia się w takim natężeniu raz na 10–12 lat – uspokajała Natalia Sibirtseva. Na plantacjach można też było dostrzec przędziorka.

Choroby soi, podobnie jak szkodniki, to przynajmniej na razie nie jest wielki problem w uprawach, choć warto uważać na zgorzel siewek. Obumieranie siewek roślin występuje bardzo wcześnie po skiełkowaniu i jest wywołane przez liczną grupę patogenów powszechnie występujących w glebach. Zapobiegać temu zjawisku ma Maxim 025 FS z firmy Syngenta, który ma się znaleźć w kolejnej wersji otoczki nasion soi AgroYoumis.

Krzysztof Janisławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a