– Co prawda nie wykonuje już ciężkich zadań, z którymi mierzą się nowsze, mocniejsze traktory. Ale cały czas w pole wyjeżdża – opowiada o Magnumie Bernard Brzoski, dyrektor ds. produkcji roślinnej i mechanizacji w gospodarstwie w Chodowie. – Do jego zadań należy włókowanie pól oraz doprawienie gleby agregatem pod zasiewy buraków cukrowych. Ze względu na swoją masę wykorzystujemy go również do ugniatania zielonki w silosie.
Remont dopiero po 24 000 motogodzinach
Gospodarstwo Nasienno-Rolne
Bovinas w Chodowie (Wielkopolskie)
uprawia ponad 2300 hektary
gruntów ornych. Ma też 100
ha trwałych użytków zielonych.
W strukturze zasiewów dominują
zboża (m.in. pszenica, jęczmień).
Sporą część powierzchni
przeznacza
się pod zasiewy
rzepaku ozimego,
kukurydzy oraz buraków
cukrowych.
Uprawiana jest też
lucerna. Oprócz produkcji
roślinnej, gospodarstwo
prowadzi
hodowlę bydła
mlecznego. Łącznie
stado liczy 2000
sztuk, w tym jest
750 krów dojnych.
Roczna produkcja mleka sięga 6 mln litrów. Surowiec trafia do Bakomy, która jest współudziałowcem gospodarstwa Bovinas. Siłę pociągową gospodarstwa stanowią traktory Fendt, na czele z modelem 939 Vario o mocy prawie 400 koni. Case IH Magnum 7140 tak dużo już nie pracuje, bo kręci rocznie po 400 motogodzin. Ale w pierwszych latach pracy w gospodarstwie taki przebieg uzyskiwał w miesiąc! Podobne przebiegi kręcił drugi Magnum, który cztery lata temu został sprzedany. To właśnie na tych dwóch traktorach – jak wspomina Bernard Brzoski – przez ponad 10 lat była oparta cała produkcja polowa.
– Podczepialiśmy do nich sześcioskibowe czeskie pługi PHX i oraliśmy wszystkie pola. Praca szła sprawnie, bo traktory w ogóle się nie psuły. Magnumy wykorzystywane były też do doprawiania roli agregatami biernymi o szerokości 8,4 m, zbudowanymi w postaci kultywatorów. Ponadto do ciągników podczepiana była maszyna aktywna Rau Rototiller z obracanym wałem oraz trzymetrowy agregat Rau Multitiller będący połączeniem talerzówki z kultywatorem ścierniskowym – wspomina dyrektor Brzoski. – Magnumy to naprawdę pancerne ciągniki. Dopiero kiedy miały po 8500 godzin wystąpiła w nich pierwsza poważniejsza awaria – uszkodzeniu uległa pompa wodna. Co ciekawe, zużycie podzespołów w obu tych ciągnikach następowało z regularnością co 50 motogodzin.
Czyli jak psuł się jakiś element w jednym ciągniku, to za tydzień czy dwa, był problem z podobną częścią czy podzespołem w drugiej maszynie. Pamiętam, jak przy zakupie tych maszyn dostawca deklarował, że bez remontu silniki powinny wytrzymać maksymalnie 11 000 motogodzin. W rzeczywistości były one naprawiane dopiero przy przebiegu 24 000 godzin! I nie był to kapitalny remont silnika, a jedynie wymiana tulei i tłoków. Głowica nadal pozostała nienaprawiana, podobnie jak pompa paliwowa. Dotyczy to również skrzyni biegów, przedniego mostu oraz układu hydraulicznego, no może poza wymianą jakieś linki. W zeszłym roku mieliśmy jedną poważniejszą awarię w Magnumie, związaną z uszkodzeniem łożyska przedniego napędu. Poradziliśmy sobie z tym we własnym zakresie.
Na liczniku 36 000 motogodzin
W czym tkwi sukces
starszych Magnumów?
W prostej
konstrukcji i nieskomplikowanym
8,3-litrowym
sześciocylindrowym
silniku
Cummins. Te traktory
mają też niewielką
ilość elektroniki,
która sprowadza się
m.in. do tego, że po
odpaleniu ciągnika
uaktywnia się system oceniający
cztery parametry: ciśnienie oleju
w silniku, temperaturę cieczy
chłodzącej, temperaturę i ciśnienie
w skrzyni biegów. Gdy któryś z tych
parametrów przekracza normę, to
po 30 sekundach ciągnik zostaje
unieruchomiony. Niewiele elektroniki
ma też John Deere 8400,
który był produkowany w drugiej
połowie lat 90. Ten traktor też słynie
z wytrzymałości i bezawaryjności.
Jedna z takich
maszyn od 1995 roku
pracuje w Kombinacie
Rolnym Kietrz
(Opolskie). Ma nakręconych
36 000
motogodzin!
– Niewiarygodne jest w nim to, że nie miał jeszcze przeprowadzanego remontu silnika. Naprawy oczywiście w nim były, ale dotyczyły skrzyni biegów, zwolnic czy hamulców. Co ciekawe, po 16 000 mth była w nim przeprowadzona próba silnika, która wskazała tylko niewielki, bo około 7-procentowy spadek mocy – dodaje Marian Fudali, kierownik zakładu mechanizacji Kombinatu Rolnego Kietrz. – Niestety, dzisiaj tak wytrzymałych ciągników już się nie produkuje. Owszem, nowoczesne traktory są mocniejsze, o wiele bardziej komfortowe, ale niestety nie idzie to w parze z ich niezawodnością.
Kombinat Rolny Kietrz to potężne gospodarstwo należące do Skarbu Państwa. Uprawia 8500 hektarów. Ziemie są ciężkie II i III klasy i do tego w dużej mierze pagórkowate. To nie ułatwia uprawy. Na polach zasiewana jest pszenica, rzepak, kukurydza, soja oraz buraki cukrowe. W celu zabezpieczenia bazy paszowej dla bydła uprawiana jest też lucerna oraz trawy w uprawie polowej i na TUZ. Ogółem w Kietrzu utrzymywanych jest 9000 sztuk bydła, w tym 3700 krów mlecznych. Codziennie z Kombinatu wyjeżdżają cztery pełne cysterny mleka o łącznej pojemności 108 tys. litrów. Rocznie daje to produkcję 38 mln litrów mleka, które w 2/3 kierowane jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej we Włoszczowie, a w 1/3 do firmy Danone. W Kombinacie Rolnym Kietrz na stanie znajduje się 126 traktorów, z tego 40 to ciągniki John Deere.
– Ten traktor – wskazuje na John Deere’a 8400 Marian Fudali – ma najwyższy przebieg. Ale mamy też kilka innych John Deere’ów, które mają po 30 000 godzin pracy. Są to 200-konne modele 4955, które trafiły do nas w 1992 roku. W latach świetności kręciły rocznie po 2300 motogodzin rocznie, zastępując w pracy nawet kilka użytkowanych wtedy maszyn. Dzisiaj, podobnie jak John Deere 8400, nie wykonują już ciężkich prac, ale po zalaniu kół wodą są wykorzystywane do ugniatania i wyrównywania podsuszonej zielonki w silosach.
Na początku pracował na okrągło
Niezawodną konstrukcją jest też
230-konny Fendt Favorit 824. Taki
traktor pracuje w gospodarstwie
Agropol Szudziałowo w okolicach
Sokółki. W tym gospodarstwie
uprawianych jest 1500 hektarów,
a podstawowe zasiewy stanowią
zboża jare i ozime, rzepak i kukurydza.
Agropol prowadzi hodowlę
brojlerów, bydła mięsnego
i tucz gęsi. Zbiera część słomy z pól
i z tym zadaniem mierzy się prasa
wielkogabarytowa Claas Quadrant
2200 podczepiona do Fendta Favorita
824.
– To jest ciągnik z przełomu lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych – mówi Leszek Olchowik, prezes zarządu spółki Agropol. – Był pierwszym zachodnim traktorem, jaki do nas trafił. Bywało, że w sezonie nie zjeżdżał z pola. Dzisiaj już tak mocno go nie eksploatujemy, bo ma imponujący przebieg ok. 30 000 motogodzin. Ale cały czas jest w pełni sprawny i jak trzeba, to wyjeżdża w pole także z pługiem siedmioskibowym. Jego podstawowym zadaniem jest jednak współpraca z rozsiewaczem nawozów Amazone.
Fendt Favorit 824 był produkowany do 2004 roku. Powstały dokładnie 2094 takie traktory. Ten model ma 230 koni generowanych przez sześciocylindrowy 6,9-litrowy silnik MAN. Skrzynia ma 6 biegów głównych i cztery zakresy. Dodając do tego reduktor (polowe/szosowe) łącznie do dyspozycji są 44 biegi do przodu. Tyle samo do tyłu, bo ciągnik ma rewers obsługiwany dźwignią umieszczoną przy kierownicy.
– Co prawda w tym ciągniku zdarzały się awarie, ale wiele z nich nie wynikało z winy maszyny, ale operatora, który nie dbał o ten sprzęt. Porównując jednak ten traktor do modelu Fendt 930, to Favorit 824 wypada dużo lepiej pod względem wytrzymałości. Dlatego ten ciągnik cały czas u nas pracuje, a dziewięćset trzydziestkę już sprzedaliśmy – mówi Leszek Olchowik.
Przemysław Staniszewski