Według opowiadań najstarszych mieszkańców Komprachcic, jednostka została założona w 1910 r. a jej założycielem był ówczesny wójt gminy niejaki Cyryc, na czele stanął komendant druh Johann Rzany, który tę funkcję pełnił do 1939 r. Dla celów straży wybudowano szopę, która była pierwszą siedzibą, dumnie zwana remizą. W niej składowano podstawowy sprzęt gaśniczy m.in. sikawkę ręczną zaprzęganą końmi, węże, tłumice i prądownice. W czasie II wojny światowej jednostka wzbogaciła się o motopompę marki Magirus, która służyła druhom do 1954 r. w czasie działań wojennych strażnica została przeniesiona do prywatnych pomieszczeń pana Klisza, by po wojnie zasiedlić nowy budynek, który zajmują do dziś. W 1954 r. w ręce komprachcickich druhów trafiła motopompa Leopoldia. W latach 70. ub.w. remiza została poddana kompletnemu remontowi a strażacy rozpoczęli wspólne użytkowanie budynku wraz z Gminną Biblioteką i Związkiem Wędkarskim. Dzięki przedsiębiorczości dh. Manfreda Galli stali się w 1974 r. posiadaczami pierwszego w ich historii samochodu pożarniczego marki Lublin, a rok później do jednostki trafił Żuk z przyczepą wężową. Kolejny samochód do jednostki, Star 22, trafił w 1978 r. i służył strażakom przez dziesięć lat, by jego miejsce mógł zająć wóz bojowy Star 26. Obok samochodów ciężkich, , od 1993 r. druhowie dysponowali również Żukiem do ratownictwa technicznego, aż do 2010 r., gdy zastąpił go fabrycznie nowy Ford ratowniczo- gaśniczy. Warto wspomnieć, że od lat 90. ub.w. druhowie uczestniczyli w zawodach sportowo- pożarniczych wygrywając nagrody m.in. motopompę Polonia, a w latach 2001–2009 męska drużyna pożarnicza nie miała sobie równych na terenie gminy.
Wieloletnie zasługi
i profesjonalizm zakwalifikowały
jednostkę do
włączenia jej w 2009 r.
w struktury KSRG.
– W naszej jednostce jest 80 druhów, z czego 26 czynnych. Mamy także 9-osobową MDP i Harcerską Drużynę Pożarniczą – mówi gospodarz dh Łukasz Jarosz. – Jest nas dużo, ale tak jak wszędzie, borykamy się z brakiem ludzi. Jedni się wykruszają a na ich miejsce potrzebni następni. Robimy co możemy, by zainteresować kolejne pokolenia. Prowadzimy pogadanki w szkołach i przedszkolach, współpracujemy z różnymi placówkami oświatowymi i krzewimy wiedzę z zakresu pożarnictwa. Wiadomo, prewencja rzecz ważna i może m.in. dzięki niej obserwujemy spadek pożarów. Naszą specjalizacją jest ratownictwo drogowe. Poza tym krzewicie i staracie się utrzymać tradycje przez choćby takie imprezy jak, zanikające w regionie Wodzenie niedźwiedzia. A wracając do spraw jednostki…
– Mamy bardzo oddanego prezesa Krzysztofa Labusgę, który z wielkim uporem i zaangażowaniem zabiega o wszystko co potrzebne. Ten upór i determinację odziedziczył pewnie po swoim ojcu, który był prezesem przez ponad 20 lat. Dla niego również nie było rzeczy niemożliwych, podobnie jak u obecnego prezesa. Z jego też inicjatywy spotykamy się po każdej akcji i omawiamy jej przebieg, starając się tak dopracować wszelkie środki i działania, by uniknąć ew. błędów, bo przecież zawsze się może zdarzyć coś nieprzewidzianego. Po tragicznych zdarzeniach z ofiarami śmiertelnymi, swą pomoc oferuje komenda miejska w Opolu, która wychodzi naprzeciw proponując spotkania z psychologiem. Wiemy zatem, że możemy na nią liczyć, bo nie zostaniemy z tym sami – kontynuuje pan Łukasz.
Przed czterema laty
w czeskich Raclawicach
uczestniczyli w nocnych
zawodach, które się diametralnie
różnią od tych
tradycyjnych. To było coś
innego i pasjonującego,
więc postanowili przenieść
tę inicjatywę na
swój grunt. – Tak, już od
kilku lat organizujemy
„Fire challenge” w Komprachcicach
– mówi pan
Łukasz. – Widzimy coraz
większe zainteresowanie
tym przedsięwzięciem,
czyli spotkało się
z aprobatą zarówno druhów,
jak i włodarzy. Każda
z biorących udział jednostek
przygotowuje pewną
konkurencję a potem
wszyscy postępujemy wg
wskazówek podanych na
mapie. Pod osłoną nocy,
przy oświetleniu jedynie
latarek nasobnych należy
wykonać zadania w określonym
czasie. I ma to
sens, bo wiele wydarzeń
ma miejsce nocą, przy
ograniczonej widoczności,
a strażak musi być
przygotowany na różne
ewentualności, np. ratownictwo
wodne, ratownictwo
drogowe, przyjmowanie
śmigłowca LPR, cięcie
drzew i wiele innych.
Komprachciccy druhowie mają jeszcze jedną pasję. Odrestaurowali i przywrócili do życia dwa samochody zabytkowe – Star 25 z 1971 r. i Żuk z 1982 r. i co ważne, oba jeżdżą. – To nasze perełki, niestety, z braku miejsca w remizie, samochody stoją u gospodarzy, myślę, że niebawem to się zmieni. A dba o nie dh Marek Niestruj – opowiada z dumą w głosie gospodarz. – W 2010 r. Star został poddany kompletnemu remontowi, który pokryliśmy z własnych środków, podobnie jak w przypadku Żuka, którego wyremontowaliśmy w 2013 r.
Druhowie mają bardzo realne plany, otóż jest nadzieja na nową strażnicę, która ma powstać na wykupionym już przez gminę gruncie, mają w tym również poparcie Posła na Sejm RP Ryszarda Galla, który jest mieszkańcem Komprachcic i pomaga w rozwoju jednostki ile tylko może. Głównym inwestorem budowy jest gmina i już zbiera oferty projektów. Gdy zostaną zatwierdzone, prace ruszą a druhowie doczekają się siedziby z prawdziwego zdarzenia. I oby im się powiodło.
Małgorzata Wyrzykowska