– Większa kubatura i wydajna wentylacja kalenicowa sprawiły, że nasze problemy z mastitis odeszły w niepamięć. W starych stropowych budynkach co rusz któraś krowa łapała zapalenie. Innym problemem było to, że krowy utrzymywaliśmy aż w 4 różnych miejscach, zatem konwie z mlekiem trzeba było nosić na dość dużych odległościach zanim biały surowiec trafił do schładzalnika. Mało tego, nie wszędzie była bieżąca woda i również nosiliśmy ją w wiadrach. To była bardzo ciężka praca. Teraz mleko samo płynie, wystarczy przekładać aparaty udojowe, a wodę wedle potrzeb krowy pobierają z poideł – powiedział Władysław Musiał.
Na zdjęciu od lewej: Władysław i Gabriela Musiałowie, ich córka Milena, redaktor naczelny TPR Krzysztof Wróblewski oraz zastępca kierownika działu skupu OSM Końskie Wiesław Popiel
Potrzebne jałówki swojego chowu
Początkowo Gabriela i Władysław
Musiałowie myśleli, że w nowej
oborze zmieszczą się zarówno
krowy, jak i jałówki. Jednak życie
wszystko zweryfikowało, dziś mają
już 46 krów, czyli dokładnie tyle ile
legowisk w prawie 2-letniej uwięziówce.
Pozostałe 12 jałowic korzysta
ze starych budynków.
Był czas, że kupowali jałówki z ogłoszeń oraz na aukcjach, ale nie wszystkie się sprawdziły, dlatego wolą te własnego chowu. Od kiedy przeszli do nowego budynku wrócili też pod oceną użytkowości mlecznej. Póki co średnia wydajność przekracza 7 tys. kg mleka i rośnie. Chcieliby przeselekcjonować stado pod względem wydajności, bo jest pod tym względem duża rozbieżność pomiędzy konkretnymi sztukami, ale aby to zrobić, potrzebują dochować się więcej własnych jałówek. W inseminacji stosowane jest nasienie z MCHiRZ Łowicz, głównie od buhajów rasy hf oraz simentalskich w typie mlecznym.
– Mieszańce hf-a z simentalem mlecznym są znacznie zdrowsze niż typowe hf-y, a wydajnością tak bardzo nie odstają, dlatego będziemy szli w tym kierunku – powiedziała Gabriela Musiał.
Ciągnik retro w oborze nie wymięka
Obornik z korytarzy gnojowych
szerokich na 2,2 m usuwany jest za
pomocą ciągnika. Nie jest to zwykły
ciągnik, bo już 48-letni. To wysłużony,
ale w bardzo dobrym stanie Mc-
Cormic, zakupiony za jedyne 8 tys. zł.
Kolega gospodarza przed rokiem
przywiózł go ze Szwecji. Posiada silnik
o mocy 38 KM. Jest prosty w obsłudze
i tani w eksploatacji, do tego
solidny, dlatego zdaniem Władysława
Musiała, idealnie nadaje się, aby
pracować w trudnych warunkach
oborowych. Traktor usuwa obornik
poruszając się na wstecznym biegu,
gdyż specjalna przystawka do usuwania
obornika zamocowana jest
z tyłu na trzypunktowym układzie
zawieszenia TUZ.
Ściany od strony wewnętrznej zostały wyłożone płytkami ceramicznymi w celu uzyskania powierzchni łatwo zmywalnej. Nie trzeba wykonywać corocznego bielenia, a wystarczy co kilka miesięcy zastosować mycie przy użyciu myjki ciśnieniowej.
Tanio bez PROW-u
Za dój odpowiada dojarka przewodowa
wyposażona w 6 aparatów
udojowych, choć używana, to
sprawuje się bez zarzutów. Montaż
używanej dojarki pozwolił obniżyć
koszt inwestycji, podobnie jak drewniana
konstrukcja dachu, bez zastosowania
ocieplenia. Całość kosztowała
ok. 350 tys. zł, czyli naprawdę
niewiele, co w przeliczeniu na stanowisko
daje niecałe 8 tys. zł. Rolnicy
nie korzystali przy inwestycji
z PROW-u, gdyż przeraziła ich biurokracja
i papierologia z tym związana.
Oborę sfinansowali ze środków
własnych oraz z kredytu udzielonego
przez lokalny Bank Spółdzielczy.
Wsparli się również pożyczką udzieloną
przez OSM Końskie, za którą zakupili
m.in. większy schładzalnik do
mleka o pojemności 2 tys. l. Rolnicy
doceniają pomoc, jaką dostają od
swojej spółdzielni.
Zasada, jaką stosują Gabriela i Władysław Musiałowie to jak najmniejsze zadłużanie się. Dlatego kupują raczej używane ciągniki i sprzęt. Obecnie w gospodarstwie pracuje aż 7 traktorów: MTZ, Mc- Cormic, Ursus 2812, Ursus C-360, Renault o mocy 140 KM i dwa Case o mocy 106 i 65 KM.
Więcej mleka z PMR-em
Od całkiem niedawna, bo od stycznia
br., hodowcy wprowadzili żywienie
z zastosowaniem wozu paszowego
Strautmann o pojemności 9 m3,
w którym za cięcie i mieszanie odpowiada
jeden pionowy ślimak. Maszynę
napędza ciągnik MTZ o mocy
80 KM. To tani i prosty ciągnik zakupiony
specjalnie z myślą o paszowozie.
Jak zapewnia rolnik, przy dziennym
mieszaniu i rozdawaniu paszy
trwającym godzinę traktor ten zużywa
tylko 3,5 l paliwa.
– W starych budynkach paszowóz pozostawał w sferze marzeń. Teraz przy stole paszowym szerokim na 4,5 m nie było żadnych przeciwwskazań. Na początku wdrożenia wymieszanej dawki zanotowaliśmy nieduży spadek mleczności. Jednak szybko, już po kilku tygodniach, wydajność zaczęła iść w górę i teraz doimy średnio o 2–3 l na dzień więcej od krowy niż przed zakupem wozu paszowego – oznajmił Władysław Musiał.
W skład dawki PMR, nie TMR, gdyż nie zawiera ona pasz treściwych, wchodzą: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, słoma i młóto browarniane. Pasze treściwe hodowcy zadają z ręki każdej krowie wedle indywidualnej dawki dostosowanej do jej aktualnej wydajności i fazy laktacji.
Andrzej Rutkowski