– Piętnaście lat temu sprowadziłem się do Orska z Rawicza w woj. wielkopolskim, gdzie prowadziłem gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego. Niestety, nie miałem możliwości dalszego rozwoju. Kupiłem więc filię Spółdzielni Rolniczej Rudna, w skład której wchodziło 50 ha ziemi oraz budynki. Przywiozłem ze sobą stado liczące 35 sztuk i od razu zmodernizowałem pierwszy budynek dla zwierząt i zamontowałem halę udojową typu rybia ość 2 x 6. Następnie dokupiłem 15 wysoko cielnych jałówek hodowlanych z polskich obór – na wstępie informuje pan Grzegorz.
Budynki, w których obecnie przebywa bydło zostały wybudowane w latach 50. ub.w. Do 2003 r. utrzymywano w nich trzodę chlewną. W 2005 r. bazę kupił rolnik z Wielkopolski i zaczął modernizację obiektów, przystosowując je do bezuwięziowego systemu utrzymania.
– Nasze stado składa się z krów rasy holsztyńsko-fryzyjskiej, a jego średnia wydajność za 2019 r. wyniosła 10 400 l mleka od sztuki. I powiem szczerze – nie chcemy więcej. Zależy nam, by krowy były zdrowe i co roku rodziły cielę. Jakiś czas temu osiągnęliśmy wydajność na poziomie 12 tys. l od sztuki, ale wówczas mieliśmy duże problemy ze zdrowotnością zwierząt oraz skutecznością zacieleń. Również liczba laktacji spadła nam zdecydowanie poniżej 3. Gdy obniżyliśmy wydajność wzrosła do 3,6 i dalej rośnie – mówi hodowca.
Stado Pernaków liczy obecnie 350 sztuk, w tym 130 krów dojnych. Do niedawna wszystkie sztuki, jakie urodziły się w gospodarstwie w nim pozostawały.
– Buhajki pozostawialiśmy do opasu, ale niska cena, jaką od pewnego czasu oferują podmioty skupowe za buhaje ras mlecznych spowodowały, że dziś tygodniowe byczki sprzedajemy. Niestety, pojawia się problem ze znalezieniem chętnych. Mam nadzieję, że wiosną będzie lepiej, wtedy też będę chciał sprzedać około 20 odsadków – planuje gospodarz.
W rozrodzie wykorzystywane jest zarówno krycie naturalne, jak i inseminacja.
– Na stałe w oborze chodzi buhaj, który kryje krowy. Po około 50 dniach od wycielenia przyjeżdża lekarz weterynarii opiekujący się naszym stadem i kontroluje cielność zwierząt. Sztuki niecielne, a znajdujące się w odpowiedniej fazie cyklu otrzymują hormon (prostaglandynę) wywołujący ruję i po 80 godzinach są inseminowane. Jak do tej pory ten sposób nam się sprawdza – informuje hodowca.
– Przy doborze nasienia do inseminacji staramy się wybierać takie rozpłodniki, które poprawiają zawartość suchej masy w mleku – dodaje.
Żywienie w gospodarstwie Pernaków oparte jest na dawce TMR. Do poziomego wozu paszowego firmy Blattin o poj. 15 m3 trafia: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonki z lucerny i traw, młóto browarniane, śruta rzepakowa, śruta zbożowa, premiksy, kreda, kwaśny węglan wapnia.
Gospodarstwo mojego rozmówcy posiada bardzo rozbudowany park maszynowy pozwalający samodzielnie wykonać wszystkie prace.
– Musimy mieć sprzęt, po pierwsze dlatego, że posiadamy duży areał, ale ważniejszym powodem jest konieczność sporządzenia pasz w najodpowiedniejszym momencie. Warunki atmosferyczne zmieniają się tak szybko, że o tym czy uda się nam sporządzić paszę decydują czasem godziny. Nie możemy sobie pozwolić na oczekiwanie na wolny termin w firmie świadczącej usługi – informuje rolnik.
Pan Grzegorz zapytany czy produkcja mleka jest opłacalna powiedział.
– Dzięki produkcji mleka, przez 15 lat udało się nam systematycznie rozwijać gospodarstwo. Powiększyliśmy areał, zmodernizowaliśmy budynki, kupiliśmy sporo sprzętu. Oczywiście związane to było z wieloma wyrzeczeniami i ciężką pracą. Ale było warto, ponieważ mam następców, którzy w przyszłości przejmą gospodarstwo – na zakończenie powiedział pan Grzegorz.
Ireneusz Oleszczyński