Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Od postępu nie ma ucieczki

Data publikacji 08.04.2020r.

Kierując się między innymi tą zasadą Marcin i Krzysztof Kulikowscy, w grudniu 2019 roku, oddali do użytku nową oborę, którą wyposażyli w automatyczny system doju. – Postanowiliśmy wybudować taką oborę, która umożliwi nam redukcję nakładów pracy przy obsłudze zwierząt, a brak siły roboczej przesądził o zakupie robota udojowego VMS V300 – mówi Marcin Kulikowski.

– Prowadzę gospodarstwo wspólnie z ojcem i głównym problemem jest u nas deficyt siły roboczej. Jak zobaczyłem robot VMS V300 podczas pracy, od razu podjąłem decyzję o wyborze modelu robota. Po kilku miesiącach jego pracy w oborze utwierdziłem się w przekonaniu, że dobrze wybrałem. Nie zamierzam zbyt mocno rozwijać produkcji i chcę utrzymywać takie stado krów, które będzie w stanie wydoić jeden robot – wyjaśnia hodowca.

W budowie nowej obory (o wymiarach 26 x 41,5 m) zastosowano nowoczesną konstrukcję stalową ze ścianami i dachem z płyty warstwowej. Po jednej stronie korytarza paszowego jest sektor przeznaczony dla jałówek, po przeciwnej stronie dla krów mlecznych, w którym są 3 rzędy legowisk wyłożonych materacami. Zaplanowano tu także poczekalnię dla krów, które poruszają się w systemie ruchu kierowanego. Zwierzęta przechodzą przez bramkę selekcyjną i jeżeli mają pozwolenie na dój, to kierowane są do robota. W budynku zastosowano oświetlenie ledowe.

Marcin Kulikowski do niedawna utrzymywał krowy mleczne w oborze, którą nie pogardziłby niejeden hodowca bydła mlecznego. Była to uwięziówka z dwoma rzędami legowisk wyłożonych matami i dodatkowo ścielonych słomą. Za stanowiskami znajdują się kanały gnojowe, a obornik usuwany jest za pomocą zgarniaczy hydraulicznych. Przez środek przechodzi korytarz paszowy, w którym bez problemów mieści się wóz paszowy. W budynku zamontowana jest także dojarka przewodowa na 5 aparatów udojowych, którą hodowca doił najwięcej 43 sztuki. Zapytaliśmy zatem Marcina Kulikowskiego, co skłoniło go do podjęcia decyzji o budowie obiektu bezuwięziowego.

– Przede wszystkim chciałem poprawić dobrostan zwierząt oraz ograniczyć czas pracy w oborze. Również rezygnacja ze ścielenia słomą pozwala na zmniejszenie zapotrzebowania na siłę roboczą. W przyszłości zaplanowałem zakup robota do czyszczenia rusztu RS 450, ale po kilku miesiącach utrzymywania bydła w nowej oborze widzę, że bez tego urządzenia obiekt też może funkcjonować – mówi Marcin Kulikowski.

W gospodarstwie pracuje wóz paszowy Trioliet o pojemności 7 m3. W najbliższym czasie zastąpi go maszyna z firmy Storti o pojemności 15 m3. W skład miksu wchodzi: sianokiszonka z traw i lucerny, kiszonka z kukurydzy, słoma, kiszone ziarno kukurydzy, młóto browarniane, śruta sojowa, rzepakowa i zbożowa, drożdże oraz witaminy i minerały. Krowy w robocie otrzymują premię w postaci mieszanki o wysokiej koncentracji białka i energii. Jedna sztuka otrzymuje w ciągu doby do 6 kg paszy.

Zabiegi unasienniania krów i jałówek wykonuje inseminator z zewnątrz oraz sam hodowca, który kurs ukończył około 15 lat temu.

– Inseminator przyjeżdża zazwyczaj rano i wieczorem, a jeśli zabieg należy wykonać np. w środku dnia, to wówczas wykonuję go sam. Takie rozwiązanie jest bardzo korzystne, gdyż dzięki niemu zwierzęta są unasienniane w optymalnym momencie. Przy doborze buhajów zwracam uwagę przede wszystkim na nogi i wymię oraz wyniki ekonomiczne – tłumaczy Marcin Kulikowski.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a