– Maszyny budowałem od zawsze. Już w 50-hektarowym gospodarstwie rodziców z tego co znalazłem na złomie składałem różne sprzęty – przyczepy, skrzynie do przewożenia kiszonek czy spychacze do śniegu. To były proste urządzenia, ale wtedy takie były potrzebne. Dzisiaj rolnicy wymagają dużych, wydajnych maszyn, aby móc wyrobić się w terminach agrotechnicznych. Istotna dla nich jest też wysoka jakość, bo nikt nie ma zamiaru co chwilę ich naprawiać czy wymieniać elementów roboczych. I właśnie taki sprzęt chcemy im zaoferować – mówi na wstępie Waldemar Modzelewski, założyciel firmy Agrimet.
Zaczęło się od przegubowego ciągnika…
Gospodarstwo Waldemara Modzelewskiego
liczy 1500 hektarów.
Uprawiane są w nim zboża,
rzepak i kukurydza. Sporą część
areału stanowią trudne w uprawie
ciężkie gleby, ale największym problem
w tym rejonie są kamienie,
które niszczą talerze, dłuta, lemiesze
i inne elementy maszyn uprawowych.
Dlatego mazurscy rolnicy
stają przed trudnym wyborem:
czy kupić tańsze, ale słabsze jakościowo
maszyny, ryzykując tym, że
popękają w czasie pracy? A może
lepiej wyłożyć spore pieniądze na
zachodni sprzęt?
– Teraz będą mieli alternatywę w postaci naszych maszyn, które będą miały taką samą jakość jak niemieckie czy inne zachodnie, a będą przy tym tańsze o 30 procent – zapewnia właściciel Agrimetu. – Zdecydowałem się produkować maszyny, bo kilka lat temu też stanąłem przez podobnym wyborem. Za 840 tys. złotych kupiłem w firmie Primator w Czyżewie potężny przegubowy ciągnik New Holland T9.670 o mocy 670 koni i zacząłem szukać do niego maszyn. Ceny były szokująco wysokie, bo na przykład za bronę talerzową pod taki traktor sprzedawca żądał 380 tys. złotych! I wtedy podjąłem decyzję, że zamiast kupować tak drogi sprzęt, sam go zbuduję. Warsztat był już wtedy nieźle wyposażony, bo posiadałem prasę krawędziową i odkupioną od firmy leasingowej wypalarkę plazmową. I tak systemem gospodarskim powstała pierwsza brona talerzowa, a potem ciężki agregat do głębokiej uprawy.
Agregat jest potężny. Ma sześć metrów i potrzebuje bagatela 100 koni na każdy metr szerokości roboczej. Jego rama została wykonana z profili 140x140 mm. W przedniej części zostały zamontowane dwa rzędy talerzy o średnicy 780 mm, które rozcinają glebę i intensywnie mieszają resztki roślinne oraz słomę. W razie natrafienia na kamienie odchyla się cała sekcja. To zasługa układu hydraulicznego. Za talerzami są dłuta zakończone redlicami. Ich zadaniem jest głębokie spulchnianie roli, nawet do 35–38 cm. Dłuta rozmieszczone są w trzech rzędach, a zamocowane do nich i ustawione pionowo siłowniki hydrauliczne zabezpieczają indywidualnie każdy ząb przed kamieniami. Maszyna wyposażona została w sprzęg, do którego mocowana jest brona talerzowa doprawiająca rolę. W dowolnym momencie można ją odczepić i pracować solo.
Budowa z unijną dotacją
Agregat nosi nazwę Multicat HD.
Wykonał już uprawę na imponującej
powierzchni ponad 7000 hektarów.
Pracował nawet w skrajnie
trudnych warunkach tj. na nieużytkach
i odłogach i co zaskakuje,
jego talerze jeszcze nie były wymieniane!
Ta maszyna – podobnie
jak brona – były stale udoskonalane,
a przy wprowadzaniu zmian
brał udział zespół pracowników
badawczych Uniwersytetu Warmińsko-
Mazurskiego w Olsztynie.
A mając już tak dopracowane
maszyny zrodził się pomysł, aby
zacząć je produkować i sprzedawać.
Potrzebna było tylko fabryka
z prawdziwego zdarzenia. Dlatego
Waldemar Modzelewski zaczął
wnioskować o pozyskanie dotacji
unijnych na taką inwestycję.
– Łatwo nie było, ale w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014–2020 „Kredyt na innowacje technologiczne” udało nam się pozyskać dotację na budowę zakładu, która pokrywała 60 procent kosztów – mówi Mariola Czuryszkiewicz, dyrektor generalna Agrimetu, która dołączyła do zespołu w 2019 roku, a wcześniej pracowała w warszawskich spółkach zajmujących się pozyskiwaniem dotacji unijnych również dla sektora agro. – Prace na budowie szły w iście ekspresowym tempie. Fundamenty zostały zalane wiosną zeszłego roku, a już w połowie listopada zakład był w pełni gotowy i trwały odbiory techniczne. Prace były tak zorganizowane, że mieliśmy wszystko dopięte co do minuty, począwszy od rozpisania przetargów na budowę budynku produkcyjnego i zakup niezbędnego wyposażenia, kończąc na doprowadzeniu energii elektrycznej czy mediów. W ten sposób udało się przygotować zakład do produkcji agregatów Multicat. Teraz naszym najważniejszym celem jest produkcja kolejnych rodzajów maszyn jakie będą miały zastosowanie w rolnictwie.
Trwa produkcja bron i agregatów
Zakład zajmuje 2500 m2 powierzchni.
Rozplanowanie wnętrza
odpowiada procesowi produkcyjnemu.
W skrajnej części hali ustawione
zostały dwie przecinarki plazmowe.
Jedna to maszyna najnowszej
generacji, oparta na obrotowej
głowicy 3D amerykańskiej firmy
Hypertherm, która porusza się na
maszynie portalowej niemieckiego
Zinsera. Tnie blachy o grubości do
30 mm. Po wypaleniu, części przechodzą
przez szlifierkę szerokotaśmową,
na której usuwane są ostre
krawędzie i pozostałości po cięciu.
Detale wymagające formowania
kierowane są do dwóch giętarek,
a te wymagające połączenia, trafiają
na zautomatyzowane lub ręczne
stanowiska spawalnicze. W fabryce
pracują dwa roboty. Na jednym
spawane są ramiona do mocowania
talerzy. Na drugim powstają ramy
maszyn. W zakładzie znajduje się też
stół obrotowy do spawania dużych
i ciężkich ram. Jest też czterorolkowa
zwijarka hydrauliczna do profili
rur. Wszystkie wykonane detale
kierowane są do kabiny śrutowniczej,
w której wyrzucany pod ciśnieniem
śrut dokładnie oczyszcza powierzchnie
metalowych elementów.
Oczyszczone części są zawieszane
na trawersach i transportowane do
lakierni, w której stosowane jest
malowanie elektrostatyczne przy
użyciu farb proszkowych. Podczas
pierwszej „wizyty” w kabinie nanoszona
jest farba podkładowa, a po
wygrzaniu w piecu w temperaturze
około 200 stopni C nakładana jest
farba nawierzchniowa i proces dosuszania
jest powtarzany.
– Proces malowania zostanie jeszcze udoskonalony i na wzór niemiecki detale będą trafiać do pieca dopiero po naniesieniu dwóch warstw farby. To usprawni cały proces i przyspieszy produkcję – zapowiada Waldemar Modzelewski. – Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że jesteśmy na początku naszej drogi produkcyjnej, ale w ciągu kilku lat chcemy dojść do produkcji seryjnej. Mamy już wyprodukowane maszyny, które czekają na swoich nabywców. Produkowane są kolejne. Już zwróciło się do nas kilku okolicznych rolników zaineresowanych zakupem naszych maszyn. Wiosną przetestują je na swoich polach.
Do hali produkcyjnej przylega budynek istniejącego wcześniej warsztatu, który w ramach inwestycji przeszedł gruntowną modernizację. Jego pomieszczenia zaadaptowano na szatnie, jadalnię i zaplecze sanitarne dla pracowników. Znajdują się w nim również pomieszczenia biurowe. W firmie Agrimet pracuje już 16 osób, ale kadra cały czas się powiększa. Jak produkcja maszyn ruszy na dobre, zatrudnienie może wzrosnąć nawet do 30 osób.
Wystawy polskie i zagraniczne
Właściciel Agrimetu prowadzi
obecnie rozmowy z dealerami, bo
właśnie przez punkty dealerskie
będą sprzedawane maszyny. Każdy
sprzedawca ma mieć do dyspozycji
system, który pozwoli błyskawicznie
skonfigurować maszynę
i przedstawić rolnikowi finalną
cenę. Firma zapowiada, że ten kto
z wyprzedzeniem zamówi sprzęt,
kupi go taniej. Taką zasadę stosuje
wielu producentów maszyn rolniczych.
Agrimet zdaje sobie sprawę,
że jest najmłodszym krajowym
producentem, dlatego zapowiada
liczne prezentacje maszyn na pokazach
polowych oraz wystawach
rolniczych. Na jednej z takich imprez
firma była już obecna. Mowa
o Mazurskim Agro Show w Ostródzie.
Kolejny miał być marcowy
Agrotech w Kielcach, ale impreza
została przełożona na czerwiec.
Agrimet będzie obecny także na
wrześniowym Agro Show w Bednarach.
– Mamy zamiar uczestniczyć też w wystawach zagranicznych – w Rosji, Kazachstanie, na Ukrainie, w Niemczech i we Włoszech. Pozyskaliśmy też już pierwsze kontakty zagraniczne. Niedawno odwiedził nas francuski handlowiec, wyrażając chęć sprzedaży w swoim kraju ośmiometrowych bron talerzowych. Jest więc duża szansa, że Francja będzie pierwszym zagranicznym rynkiem, gdzie pojadą nasze maszyny – zapowiada prezes Waldemar Modzelewski.
Powstanie Centrum Badawczo-Rozwojowe
Na razie oferta firmy Agrimet obejmuje
agregaty Multicat i cztery typy
bron talerzowych o szerokościach
roboczych 5, 6, 7 i 8 metrów. Brony
mają konstrukcję modułową, co pozwala
m.in. na szybką wymianę wałów
tylko po wyjęciu ośmiu zawleczek
i dwóch bolców. Można je kompletować
indywidualnie. Do wyboru
są talerze o średnicy 510 i 560
mm, wsporniki do talerzy
o grubości 18 lub 20 mm,
różne rozmiary ogumienia
oraz dwa systemy
zaczepiania – jeden
wykorzystujący zaczep kulowy, drugi ramiona podnośnika. Istotne jest też to, że maszyny różnią się między sobą tylko bocznymi ramionami i wałami, natomiast centralna sekcja we wszystkich jest taka sama. Co to daje? Gdy rolnik zakupi przykładowo pięciometrową maszynę, a po paru latach, gdy jego gospodarstwo się powiększy i pojawi się w nim mocniejszy traktor, to po wymianie tych elementów będzie mógł stworzyć szerszą maszynę, nawet ośmiometrową.
Plany Agrimetu są niezwykle ambitne. Firma chce zbudować gigantyczną 12-metrową bronę talerzową, która będzie w stanie dokładnie kopiować teren. Aby ten plan się ziścił, obok fabryki powstanie Centrum Badawczo-Rozwojowe, w którym tego typu konstrukcje będą opracowywane. W CBR będą tworzone też mniejsze maszyny i urządzenia pomocne w gospodarstwach. W szczególności te, które w tani sposób pomogą usunąć kamienie z pola. Pierwszą już zapowiedzianą konstrukcją będzie łyżka do zbierania kamieni z funkcją wytrząsania ziemi i z urządzeniem do identyfikacji położenia kamieni zalegających w warstwie uprawnej gleby.
– Centrum Badawczo-Rozwojowe powstanie jeszcze w tym roku. Mamy już przyznane na ten cel fundusze unijne. Centrum będzie zajmowało powierzchnię 2000 m2 – zapowiada Mariola Czuryszkiewicz.
– Obecnie pracujemy nad kolejną wersją agregatu Multicat HD, który będzie lżejszy od pierwowzoru i do którego będzie można podczepiać inny osprzęt, nie tylko bronę talerzową. W tym roku planujemy także tę wersję wprowadzić do oferty – dodaje Waldemar Modzelewski. – Tworzymy też typoszereg zawieszanych bron talerzowych o szerokości od 3 do 6 metrów. Trudno mi powiedzieć ile maszyn będziemy docelowo produkowali. Chcemy oczywiście jak najwięcej. Ale na pierwszym miejscu stawiamy nie ilość, ale jakość. Dlatego nasze maszyny są wykonane z profili gorącowalcowanych oraz utwardzonej stali konstrukcyjnej S355. W przypadku bron, talerze mają grubość 6 mm i powstają ze stali borowej sprowadzanej ze Szwecji. Postawiliśmy też na piasty bezobsługowe FKL, a wał jest mocowany na łożyskach samoobsługowych 212, umieszczanych na wałku o średnicy 60 mm. W firmach konkurencyjnych stosowane są najczęściej mniejsze łożyska 210.
Przemysław Staniszewski