Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Rolnik producentem maszyn? Niecodzienna historia z Mazur

Data publikacji 08.04.2020r.

Waldemar Modzelewski postawił w swoim gospodarstwie w miejscowości Babki koło Gołdapi fabrykę maszyn rolniczych. Nie byle jaką, ale supernowoczesną z robotami spawalniczymi, wypalarkami plazmowymi oraz malarnią proszkową. Będzie w niej produkował duże brony talerzowe i agregaty, które mają odpowiadać jakością zachodnim maszynom. Jest tego pewien, bo jego sprzęt został dokładnie przetestowany w najtrudniejszych warunkach, bo na mazurskich, ciężkich, pagórkowatych i kamienistych ziemiach. Jako pierwsza redakcja mieliśmy okazję zobaczyć nowy zakład „od środka”.

– Maszyny budowałem od zawsze. Już w 50-hektarowym gospodarstwie rodziców z tego co znalazłem na złomie składałem różne sprzęty – przyczepy, skrzynie do przewożenia kiszonek czy spychacze do śniegu. To były proste urządzenia, ale wtedy takie były potrzebne. Dzisiaj rolnicy wymagają dużych, wydajnych maszyn, aby móc wyrobić się w terminach agrotechnicznych. Istotna dla nich jest też wysoka jakość, bo nikt nie ma zamiaru co chwilę ich naprawiać czy wymieniać elementów roboczych. I właśnie taki sprzęt chcemy im zaoferować – mówi na wstępie Waldemar Modzelewski, założyciel firmy Agrimet.

Zaczęło się od przegubowego ciągnika…
Gospodarstwo Waldemara Modzelewskiego liczy 1500 hektarów. Uprawiane są w nim zboża, rzepak i kukurydza. Sporą część areału stanowią trudne w uprawie ciężkie gleby, ale największym problem w tym rejonie są kamienie, które niszczą talerze, dłuta, lemiesze i inne elementy maszyn uprawowych. Dlatego mazurscy rolnicy stają przed trudnym wyborem: czy kupić tańsze, ale słabsze jakościowo maszyny, ryzykując tym, że popękają w czasie pracy? A może lepiej wyłożyć spore pieniądze na zachodni sprzęt?

– Teraz będą mieli alternatywę w postaci naszych maszyn, które będą miały taką samą jakość jak niemieckie czy inne zachodnie, a będą przy tym tańsze o 30 procent – zapewnia właściciel Agrimetu. – Zdecydowałem się produkować maszyny, bo kilka lat temu też stanąłem przez podobnym wyborem. Za 840 tys. złotych kupiłem w firmie Primator w Czyżewie potężny przegubowy ciągnik New Holland T9.670 o mocy 670 koni i zacząłem szukać do niego maszyn. Ceny były szokująco wysokie, bo na przykład za bronę talerzową pod taki traktor sprzedawca żądał 380 tys. złotych! I wtedy podjąłem decyzję, że zamiast kupować tak drogi sprzęt, sam go zbuduję. Warsztat był już wtedy nieźle wyposażony, bo posiadałem prasę krawędziową i odkupioną od firmy leasingowej wypalarkę plazmową. I tak systemem gospodarskim powstała pierwsza brona talerzowa, a potem ciężki agregat do głębokiej uprawy.

Agregat jest potężny. Ma sześć metrów i potrzebuje bagatela 100 koni na każdy metr szerokości roboczej. Jego rama została wykonana z profili 140x140 mm. W przedniej części zostały zamontowane dwa rzędy talerzy o średnicy 780 mm, które rozcinają glebę i intensywnie mieszają resztki roślinne oraz słomę. W razie natrafienia na kamienie odchyla się cała sekcja. To zasługa układu hydraulicznego. Za talerzami są dłuta zakończone redlicami. Ich zadaniem jest głębokie spulchnianie roli, nawet do 35–38 cm. Dłuta rozmieszczone są w trzech rzędach, a zamocowane do nich i ustawione pionowo siłowniki hydrauliczne zabezpieczają indywidualnie każdy ząb przed kamieniami. Maszyna wyposażona została w sprzęg, do którego mocowana jest brona talerzowa doprawiająca rolę. W dowolnym momencie można ją odczepić i pracować solo.

Budowa z unijną dotacją
Agregat nosi nazwę Multicat HD. Wykonał już uprawę na imponującej powierzchni ponad 7000 hektarów. Pracował nawet w skrajnie trudnych warunkach tj. na nieużytkach i odłogach i co zaskakuje, jego talerze jeszcze nie były wymieniane! Ta maszyna – podobnie jak brona – były stale udoskonalane, a przy wprowadzaniu zmian brał udział zespół pracowników badawczych Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. A mając już tak dopracowane maszyny zrodził się pomysł, aby zacząć je produkować i sprzedawać. Potrzebna było tylko fabryka z prawdziwego zdarzenia. Dlatego Waldemar Modzelewski zaczął wnioskować o pozyskanie dotacji unijnych na taką inwestycję.

– Łatwo nie było, ale w ramach Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014–2020 „Kredyt na innowacje technologiczne” udało nam się pozyskać dotację na budowę zakładu, która pokrywała 60 procent kosztów – mówi Mariola Czuryszkiewicz, dyrektor generalna Agrimetu, która dołączyła do zespołu w 2019 roku, a wcześniej pracowała w warszawskich spółkach zajmujących się pozyskiwaniem dotacji unijnych również dla sektora agro. – Prace na budowie szły w iście ekspresowym tempie. Fundamenty zostały zalane wiosną zeszłego roku, a już w połowie listopada zakład był w pełni gotowy i trwały odbiory techniczne. Prace były tak zorganizowane, że mieliśmy wszystko dopięte co do minuty, począwszy od rozpisania przetargów na budowę budynku produkcyjnego i zakup niezbędnego wyposażenia, kończąc na doprowadzeniu energii elektrycznej czy mediów. W ten sposób udało się przygotować zakład do produkcji agregatów Multicat. Teraz naszym najważniejszym celem jest produkcja kolejnych rodzajów maszyn jakie będą miały zastosowanie w rolnictwie.

Trwa produkcja bron i agregatów
Zakład zajmuje 2500 m2 powierzchni. Rozplanowanie wnętrza odpowiada procesowi produkcyjnemu. W skrajnej części hali ustawione zostały dwie przecinarki plazmowe. Jedna to maszyna najnowszej generacji, oparta na obrotowej głowicy 3D amerykańskiej firmy Hypertherm, która porusza się na maszynie portalowej niemieckiego Zinsera. Tnie blachy o grubości do 30 mm. Po wypaleniu, części przechodzą przez szlifierkę szerokotaśmową, na której usuwane są ostre krawędzie i pozostałości po cięciu. Detale wymagające formowania kierowane są do dwóch giętarek, a te wymagające połączenia, trafiają na zautomatyzowane lub ręczne stanowiska spawalnicze. W fabryce pracują dwa roboty. Na jednym spawane są ramiona do mocowania talerzy. Na drugim powstają ramy maszyn. W zakładzie znajduje się też stół obrotowy do spawania dużych i ciężkich ram. Jest też czterorolkowa zwijarka hydrauliczna do profili rur. Wszystkie wykonane detale kierowane są do kabiny śrutowniczej, w której wyrzucany pod ciśnieniem śrut dokładnie oczyszcza powierzchnie metalowych elementów. Oczyszczone części są zawieszane na trawersach i transportowane do lakierni, w której stosowane jest malowanie elektrostatyczne przy użyciu farb proszkowych. Podczas pierwszej „wizyty” w kabinie nanoszona jest farba podkładowa, a po wygrzaniu w piecu w temperaturze około 200 stopni C nakładana jest farba nawierzchniowa i proces dosuszania jest powtarzany.

– Proces malowania zostanie jeszcze udoskonalony i na wzór niemiecki detale będą trafiać do pieca dopiero po naniesieniu dwóch warstw farby. To usprawni cały proces i przyspieszy produkcję – zapowiada Waldemar Modzelewski. – Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, że jesteśmy na początku naszej drogi produkcyjnej, ale w ciągu kilku lat chcemy dojść do produkcji seryjnej. Mamy już wyprodukowane maszyny, które czekają na swoich nabywców. Produkowane są kolejne. Już zwróciło się do nas kilku okolicznych rolników zaineresowanych zakupem naszych maszyn. Wiosną przetestują je na swoich polach.

– Naszą firmę będzie wyróżniało też to, że rolnik będzie mógł u nas wykonać coś nietypowego. Takich usług nie oferują zachodni wytwórcy maszyn uprawowych – mówi Waldemar Modzelewski

Do hali produkcyjnej przylega budynek istniejącego wcześniej warsztatu, który w ramach inwestycji przeszedł gruntowną modernizację. Jego pomieszczenia zaadaptowano na szatnie, jadalnię i zaplecze sanitarne dla pracowników. Znajdują się w nim również pomieszczenia biurowe. W firmie Agrimet pracuje już 16 osób, ale kadra cały czas się powiększa. Jak produkcja maszyn ruszy na dobre, zatrudnienie może wzrosnąć nawet do 30 osób.

Wystawy polskie i zagraniczne
Właściciel Agrimetu prowadzi obecnie rozmowy z dealerami, bo właśnie przez punkty dealerskie będą sprzedawane maszyny. Każdy sprzedawca ma mieć do dyspozycji system, który pozwoli błyskawicznie skonfigurować maszynę i przedstawić rolnikowi finalną cenę. Firma zapowiada, że ten kto z wyprzedzeniem zamówi sprzęt, kupi go taniej. Taką zasadę stosuje wielu producentów maszyn rolniczych. Agrimet zdaje sobie sprawę, że jest najmłodszym krajowym producentem, dlatego zapowiada liczne prezentacje maszyn na pokazach polowych oraz wystawach rolniczych. Na jednej z takich imprez firma była już obecna. Mowa o Mazurskim Agro Show w Ostródzie. Kolejny miał być marcowy Agrotech w Kielcach, ale impreza została przełożona na czerwiec. Agrimet będzie obecny także na wrześniowym Agro Show w Bednarach.

– Mamy zamiar uczestniczyć też w wystawach zagranicznych – w Rosji, Kazachstanie, na Ukrainie, w Niemczech i we Włoszech. Pozyskaliśmy też już pierwsze kontakty zagraniczne. Niedawno odwiedził nas francuski handlowiec, wyrażając chęć sprzedaży w swoim kraju ośmiometrowych bron talerzowych. Jest więc duża szansa, że Francja będzie pierwszym zagranicznym rynkiem, gdzie pojadą nasze maszyny – zapowiada prezes Waldemar Modzelewski.

Powstanie Centrum Badawczo-Rozwojowe
Na razie oferta firmy Agrimet obejmuje agregaty Multicat i cztery typy bron talerzowych o szerokościach roboczych 5, 6, 7 i 8 metrów. Brony mają konstrukcję modułową, co pozwala m.in. na szybką wymianę wałów tylko po wyjęciu ośmiu zawleczek i dwóch bolców. Można je kompletować indywidualnie. Do wyboru są talerze o średnicy 510 i 560 mm, wsporniki do talerzy o grubości 18 lub 20 mm, różne rozmiary ogumienia oraz dwa systemy zaczepiania – jeden

wykorzystujący zaczep kulowy, drugi ramiona podnośnika. Istotne jest też to, że maszyny różnią się między sobą tylko bocznymi ramionami i wałami, natomiast centralna sekcja we wszystkich jest taka sama. Co to daje? Gdy rolnik zakupi przykładowo pięciometrową maszynę, a po paru latach, gdy jego gospodarstwo się powiększy i pojawi się w nim mocniejszy traktor, to po wymianie tych elementów będzie mógł stworzyć szerszą maszynę, nawet ośmiometrową.

Plany Agrimetu są niezwykle ambitne. Firma chce zbudować gigantyczną 12-metrową bronę talerzową, która będzie w stanie dokładnie kopiować teren. Aby ten plan się ziścił, obok fabryki powstanie Centrum Badawczo-Rozwojowe, w którym tego typu konstrukcje będą opracowywane. W CBR będą tworzone też mniejsze maszyny i urządzenia pomocne w gospodarstwach. W szczególności te, które w tani sposób pomogą usunąć kamienie z pola. Pierwszą już zapowiedzianą konstrukcją będzie łyżka do zbierania kamieni z funkcją wytrząsania ziemi i z urządzeniem do identyfikacji położenia kamieni zalegających w warstwie uprawnej gleby.

– Centrum Badawczo-Rozwojowe powstanie jeszcze w tym roku. Mamy już przyznane na ten cel fundusze unijne. Centrum będzie zajmowało powierzchnię 2000 m2 – zapowiada Mariola Czuryszkiewicz.

– Obecnie pracujemy nad kolejną wersją agregatu Multicat HD, który będzie lżejszy od pierwowzoru i do którego będzie można podczepiać inny osprzęt, nie tylko bronę talerzową. W tym roku planujemy także tę wersję wprowadzić do oferty – dodaje Waldemar Modzelewski. – Tworzymy też typoszereg zawieszanych bron talerzowych o szerokości od 3 do 6 metrów. Trudno mi powiedzieć ile maszyn będziemy docelowo produkowali. Chcemy oczywiście jak najwięcej. Ale na pierwszym miejscu stawiamy nie ilość, ale jakość. Dlatego nasze maszyny są wykonane z profili gorącowalcowanych oraz utwardzonej stali konstrukcyjnej S355. W przypadku bron, talerze mają grubość 6 mm i powstają ze stali borowej sprowadzanej ze Szwecji. Postawiliśmy też na piasty bezobsługowe FKL, a wał jest mocowany na łożyskach samoobsługowych 212, umieszczanych na wałku o średnicy 60 mm. W firmach konkurencyjnych stosowane są najczęściej mniejsze łożyska 210.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a