Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Jakość podkręci azot i biostymulatory

Data publikacji 22.04.2020r.

Poziom glutenu w ziarnie zbóż jest wartością zakodowaną w genach odmian, ale ulega w praktyce sporym wahaniom. Wysoki plon ziarna pszenicy jest ważny, ale aby ten plon sprzedać, ziarno pszenic jakościowych musi zawierać jak największą ilość glutenu.

Miarą jakości plonu rzepaku jest natomiast jak najwyższe zaolejenie. To też najmocniej zależy od genetyki, ale decydująca jest końcówka wegetacji i odpowiednie zaopatrzenie roślin w składniki pokarmowe. Im większe, dorodniejsze i lepiej wypełnione są nasiona, tym lepsze będzie zaolejenie nasion.

Nalać ziarno dobrym białkiem
W sezonach mokrych nawożenie azotem zwiększa plon, ale w takich warunkach może dojść do mniejszej koncentracji białka. Właśnie wtedy znaczenia nabiera korekta nawożenia azotem z dawką na kłos. Póki co, na sezon mokry raczej się nie zanosi. Już jest sucho, poziom wód gruntowych jest niski, ale to może się oczywiście zmienić. A jeżeli dalsza część sezonu zaskoczy nas pozytywnie, warto sięgnąć po możliwość dokarmiania kłosów i podkręcić jakość zbóż jakościowych. Nawet dwie dawki na kłos – takie literaturowe zalecenia można spotkać. Gorzej jest zrealizować taki plan, bo zależy on głównie od pogody.

W wielu zaleceniach intensywnych technologii znaleźć można prosty przepis – stosujemy na kłos azot w ilości 10 kg N na każdą spodziewaną tonę ziarna. W praktyce kierować się trzeba rozsądkiem, bo przy spodziewanym plonie 8 t ziarna na kłos trzeba byłoby zastosować aż 80 kg N/ha. To bardzo duża porcja i w naszym klimacie nie do końca uzasadniona. Przy bardzo wysokich spodziewanych plonach kłos można żywić dwa razy – raz w fazie kłoszenia i drugi szybko po kwitnieniu. W pierwszej dawce azotu na kłos (w okresie kłoszenia) w formie stałej saletrzanej (o ile wystąpią opady przemieszczające azot w zasięg korzeni) można dać od 40 do 60 kg N/ha. W drugiej dawce (w okresie po kwitnieniu) azot na kłos stosujemy dolistnie w formie 4–5% roztworu mocznika (zaaplikujemy tym sposobem do 8 kg N/ha).

Przy mniejszych oczekiwaniach plonu, ale przy sprzyjającej pogodzie, dwukrotne żywienie kłosa nie jest uzasadnione. Uzasadnione może być natomiast opóźnienie żywienia kłosa dawką azotu w formie stałej (zaraz po kwitnieniu) na bardzo dobrych stanowiskach i przy doskonałych warunkach wilgotnościowych. I odwrotnie – na stanowiskach suchych azot przeznaczony do żywienia kłosa trzeba podać wcześniej, nawet na początku liścia flagowego lub gdy wyczuwamy grubiejące kłosy w pochwach liściowych.

Biostymulacja krzemem?
W podkręcaniu jakości ziarna, w którym liczy się zawartość białka i frakcji glutenu, kluczowy jest oczywiście azot. W programach dokarmiania nie można zapominać o magnezie i siarce, fosforze, ale także o użyciu biostymulatorów. Są w nich często pierwiastki, które nie spełniają kryteriów przynależności do składników pokarmowych roślin, ale wspomagają ich procesy życiowe. Niektórzy nazywają te pierwiastki funkcjonalnymi. Na rynku są biostymulatory o różnym składzie, zawierające związki organiczne, mineralne, a także różne mikroorganizmy. Ze związków mineralnych pierwiastkiem o bardzo korzystnym działaniu jest krzem. Dostarczony dolistnie prowadzi do powstania tuż pod kutikulą tzw. podwójnej warstwy krzemowej. Ta zmniejsza parowanie wody z roślin i poprawia funkcje liści w warunkach narastającego stresu wodnego. Krzem poprawia gospodarkę roślin azotem i mikroelementami.

Pamiętam, jak na jednym ze spotkań Dni Pola prezentowano wyniki doświadczenia, w którym zastosowanie krzemu w nawożeniu dolistnym pszenicy istotnie poprawiło jakość ziarna, a konkretnie zawartość glutenu. Prawdopodobnie wynikało to z lepszej gospodarki azotem. Tolerancję roślin na stresy podnoszą także inne pierwiastki funkcyjne (tytan i selen), a także związki organiczne wykorzystywane w biostymulatorach. Ich stosowanie w czasie dokarmiania dolistnego w okresie kłoszenia pszenicy (razem z azotem, siarką i magnezem oraz fosforem) optymalizuje warunki nalewania ziarna i stymuluje wzrost zawartości azotu w ziarnie. Daje to dobrą podstawę do kolejnego zabiegu dokarmiania pszenic jakościowych w fazie dojrzałości mlecznej (azot, siarka, magnez, fosfor i potas), przyczyniającego się do wzrostu zawartości białka.

Dla grubszych nasion w łuszczynach
A czy w końcówce wegetacji można podkręcić plon i zaolejenie rzepaku? Dokarmianie dolistne rzepaku w fazie kwitnienia poza azotem, fosforem i borem, można wspomóc żelazem oraz biostymulatorami. Zabieg w tym momencie ma za zadanie wspomóc proces zawiązywania łuszczyn i nasion w łuszczynach oraz poprawić wypełnienie nasion i MTN, a zatem i zaolejenie. Generalnie rzepaku po jego kwitnieniu nie dokarmia się, a wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, kiedy rośliny mają słaby aparat asymilacyjny i rebomilizacja azotu z liści do łuszczyn będzie upośledzona. Wtedy zastosowanie azotu i fosforu w fazie formowania nasion ograniczy redukcję łuszczyn i nasion oraz spowoduje lepsze ich wypełnienie. Ilość wiosennych zabiegów dokarmiania tak zbóż, jak i rzepaku zależy od przebiegu pogody oraz obserwowanego stanu odżywienia.

Dokarmianie rzepaku azotem na tzw. łuszczynę uzasadnia, jak wspomniałem, słaby aparat asymilacyjny. Ten ostatni zabieg dokarmiania powinniśmy wykonać szybko, zaraz po przekwitnieniu rzepaku na młode zielone łuszczyny. Nie róbmy tego na siłę, pamiętając o kosztach zabiegu. W literaturze można tylko znaleźć wzmianki, że dokarmianie łuszczyn podnosi plon nawet do 5%, ale badań na ten temat nie znalazłem. Niestety, wjazd opryskiwacza w takiej fazie może wyrządzić straty mechaniczne, których ten teoretyczny wzrost plonu nie pokryje. I jeszcze jedna ważna uwaga – dokarmianie dolistne młodych zielonych łuszczyn ma trafić w cel, czyli na łuszczyny, a tutaj ważny jest dobór ciśnienia i rozpylaczy.

Takie dokarmianie można prowadzić też pod warunkiem, że zbiega się to z kresem zieloności liści i trwa redystrybucja składników pokarmowych w kierunku nasion. Jeżeli masa liściowa jest duża i są one jeszcze zielone, dokarmianie mija się z celem. Azot mógłby wtedy wpłynąć na sztuczne podtrzymywanie wegetacji i mógłby niepotrzebnie pobudzić rozwój pędów bocznych. Teraz warto skupić się na zwalczaniu agrofagów, aby utrzymać zdrowe liście do końca wegetacji. Biorąc pod uwagę realne zagrożenie suszą (zapasów wody glebowej praktycznie nie ma) oraz trwający stres termiczny (cały czas mamy skoki temperatur z lekkimi przymrozkami nocą) warto rozważyć zastosowanie biostymulatorów. W obecnej sytuacji wskazane jest ich zastosowanie razem z każdym planowanym zabiegiem dokarmiania dolistnego.

Marek Kalinowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a