– Niewielki areał, jakim dysponujemy, nie pozwala nam na pełne pokrycie potrzeb paszowych dla bydła. Jesteśmy więc zmuszeni do znacznego zakupu pasz w postaci mokrych i suchych wysłodków buraczanych, pełnoporcjowych pasz treściwych i koncentratów firmy Sano. Czasami dokupujemy też sianokiszonkę – informuje Rafał Kocica. – Zakupy, niestety, negatywnie odbijają się na opłacalności produkcji mleka. Innego wyboru jednak nie mamy. W naszym regionie bardzo ciężko jest wydzierżawić ziemię, nie mówiąc już o jej zakupie. Nie tak dawno udało się nam nabyć 90 arów dobrej jakości gruntów.
Gospodarstwo w produkcji mleka wyspecjalizował ojciec pana Rafała – Leszek Kocica, który 5 lat temu przekazał je synowi. – Stado liczyło wówczas 10 krów dojnych – wspomina pan Leszek.
– Systematycznie zacząłem zwiększać pogłowie, które dziś liczy 46 sztuk, w tym 30 krów dojnych. Szybki rozwój to m.in. zasługa chełmskiej mleczarni. Dzięki jej pomocy udało się nam zakupić pierwiastki i wysoko cielne jałówki pochodzące z holenderskich i duńskich obór hodowlanych. Dzięki tym zakupom, z jednej strony poprawiliśmy genetykę stada, a z drugiej, wydajność – mówi hodowca.
– W stadzie dominują czerwono -białe hf-y, rasa duńska czerwona i szwedzka czerwono-biała. Dokonując zakupów wybieraliśmy wyłącznie czerwono-białe hf-y. W naszej opinii sztuki te są nieco zdrowsze i „mocniejsze”, ponadto ich mleko ma nieco lepsze parametry – mówi gospodarz.
Dobierając nasienie do inseminacji rolnik stara się poprawiać głównie cechy zdrowotne.
– Przy obecnie wykorzystywanej oborze i paszach, jakimi dysponujemy, wydajność przekraczająca 10 tys. l od sztuki w pełni nas zadowala – informuje młody hodowca. – W żywieniu wykorzystujemy kiszonkę z kukurydzy, sianokiszonki, siano, mokre i suche wysłodki, pełnoporcjowe pasze treściwe, śrutę zbożową wytwarzaną z wykorzystaniem własnego ziarna. Dokupujemy również koncentraty wysokobiałkowe, witaminy i tłuszcz chroniony. Najwydajniejsze sztuki otrzymują Lac Power firmy Sano. Aby utrzymać wydajność stada na wysokim poziomie, musimy inwestować w odpowiednie ich żywienie.
Rafał Kocica zapytany dlaczego zdecydował się na zakupy w zachodnich oborach powiedział.
– Pierwszego zakupu, 4 sztuk, dokonaliśmy 2 lata temu. Na rynku nie było wówczas sztuk, jakich szukaliśmy, a jeśli już je znaleźliśmy, to były bardzo drogie. Z tego też powodu kolejne sztuki również pochodziły z importu. Łącznie kupiliśmy 16 sztuk, a w maju br. będziemy mieli pierwsze wycielenia. Z perspektywy czasu wybór zwierząt oceniamy bardzo pozytywnie, choć nie obyło się bez małych problemów. Pierwszy związany był z tym, że zwierzęta pochodziły z obór wolnostanowiskowych i musiały się przyzwyczaić do uwięziowego systemu utrzymania. Drugi z żywieniem, wcześniej otrzymywały dawkę TMR, a my stosujemy tradycyjne żywienie – informuje hodowca.
– Użytkowana obora uwięziowa ogranicza nas co do wielkości stada i możemy utrzymywać tylko 33 sztuki i tyle też chcielibyśmy mieć krów dojnych. Budynek po ostatniej modernizacji wyposażony został w dojarkę przewodową i zgarniacz obornika. Mleko przechowywane jest w schładzalniku o poj. 1200 l. Obecnie nie planujemy budowy nowej obory, gdyż wiązałoby się to z koniecznością zaciągnięcia kredytu, a tego nie chcemy – mówi młody gospodarz. – Część dochodu, jaki uzyskujemy, moglibyśmy przeznaczać na inwestycje, ale niestety, wydatkowany jest na zakup pasz. Dlatego też plany na przyszłość związane są głównie z wydzierżawieniem ziemi, co znacznie obniżyłoby koszty produkcji mleka, które jest jedynym źródłem dochodu naszego gospodarstwa – mówi na zakończenie pan Rafał.
Ireneusz Oleszczyński