Polscy naukowcy opracowali zresztą metodologię wykonania testu płatkowego uwzględniającą krajowe warunki uprawy i ochrony przed zgnilizną twardzikową. Te informacje można znaleźć np. w „Metodyce integrowanej ochrony rzepaku ozimego i jarego”. Szkopuł w tym, że potrzebna jest do tego szalka z pożywką, z dodatkiem barwnego indykatora kwasowości.
Zasady wykonania
takiego testu warto przypomnieć,
bo może zainspiruje to
młodych rolników po studiach
i świeżo po ćwiczeniach z mikrobiologii
do próby przygotowania
takiego podłoża i przeprowadzenia
testu płatkowego.
Dzięki testowi płatkowemu można
bowiem ocenić zagrożenie
plantacji rzepaku przez sprawcę
zgnilizny twardzikowej w czasie
kwitnienia. Jak czytamy w metodyce
– w celu jego wykonania
(warunek to podłoże) pobiera
się kwiatostany z roślin w różnych,
losowo wybranych punktach
pola, a następnie wykłada
się płatki kwiatowe na specjalną
pożywkę.
Wynik testu
uzyskuje się po 3.–4. dniach,
a na zagrożenie plantacji ze
strony zgnilizny twardzikowej
wskazuje zmiana zabarwienia
pożywki. Trzeba się przyjrzeć
podłożu pod każdym płatkiem
i obliczyć w procentach na ilu
płatkach obecny był sprawca.
W tej diagnostyce wykorzystywana
jest zdolność grzyba zgnilizny
twardzikowej do szybkiej
produkcji kwasu szczawiowego.
Na płatkach, na których były zarodniki
i zaczyna rosnąć grzybnia,
wydzielana jest ta właśnie
toksyna – kwas szczawiowy.
W tych miejscach można zaobserwować
zmianę zabarwienia
pożywki. Dlatego nieodzowny
jest dodatek do pożywki indykatora
kwasowości, który pod
wpływem kwasu szczawiowego
obniżającego pH zmieni barwę.
Interpretacja danych
z testu jest kluczowa dla podjęcia
decyzji o wykonaniu zabiegu.
Polscy naukowcy robili takie
badania i wyciągnęli podobne
wnioski do opisanych w badaniach
kanadyjskich. Z dostępnych
informacji wynika, że porażenie
płatków wykazane w teście
płatkowym na poziomie poniżej
45% przekłada się mniej
więcej na porażenie roślin w łanie
wynoszącym do 20% i nie
ma dużego wpływu na straty
plonu. Mieści się to poniżej progu
ekonomicznej szkodliwości.
Jeżeli test płatkowy wskazuje
od 45 do 90% zainfekowanych
płatków przez sprawcę zgnilizny
twardzikowej, to procent porażonych
łodyg szacowany jest odpowiednio
w przedziale od 20
do 40%.
Wynik testu wskazujący na ponad 90% zainfekowanych płatków oznacza ponad 40% porażenia roślin rzepaku. Jak widać, test płatkowy nie jest bardzo precyzyjny, ale może dać konkretną informację o zagrożeniu, zanim zauważymy pierwsze objawy choroby.
Zabieg celowany
w zgniliznę twardzikową zaleca
się wykonać w okresie kwitnienia
Zwykle najbardziej optymalnym
terminem jest faza
opadania pierwszych płatków
kwiatowych (50% kwiatów
na głównym kwiatostanie jest
otwartych). Pamiętajmy też, że
zagrożenie zgnilizną twardzikową
istotnie rośnie w warunkach
podwyższonej wilgotności
gleby. Pierwsze oznaki choroby
na plantacji, czyli zaobserwowanie
1% porażonych roślin wskazuje
na osiągnięcie progu szkodliwości.
Jeśli brak jest symptomów
porażenia, to obecność
sklerocjów z apotecjami grzyba
(1–5 szt./m²) na początku
kwitnienia rzepaku również jest
wskazaniem do niezwłocznego
wykonania zabiegu. Dobrą podpowiedzią
byłby oczywiście wynik
testu płatkowego.
Marek Kalinowski