Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Teoretycznie jest test płatkowy

Data publikacji 22.04.2020r.

Gdyby był dostępny i tani, każdy plantator rzepaku chętnie wykorzystałby go do oceny zagrożenia ze strony zgnilizny twardzikowej. Test płatkowy od ponad dekady jest wykorzystywany w Kanadzie. Był sprawdzany i wykorzystywany w badaniach również w Europie i w Polsce.

Polscy naukowcy opracowali zresztą metodologię wykonania testu płatkowego uwzględniającą krajowe warunki uprawy i ochrony przed zgnilizną twardzikową. Te informacje można znaleźć np. w „Metodyce integrowanej ochrony rzepaku ozimego i jarego”. Szkopuł w tym, że potrzebna jest do tego szalka z pożywką, z dodatkiem barwnego indykatora kwasowości.

Zasady wykonania
takiego testu warto przypomnieć, bo może zainspiruje to młodych rolników po studiach i świeżo po ćwiczeniach z mikrobiologii do próby przygotowania takiego podłoża i przeprowadzenia testu płatkowego. Dzięki testowi płatkowemu można bowiem ocenić zagrożenie plantacji rzepaku przez sprawcę zgnilizny twardzikowej w czasie kwitnienia. Jak czytamy w metodyce – w celu jego wykonania (warunek to podłoże) pobiera się kwiatostany z roślin w różnych, losowo wybranych punktach pola, a następnie wykłada się płatki kwiatowe na specjalną pożywkę.

Wynik testu
uzyskuje się po 3.–4. dniach, a na zagrożenie plantacji ze strony zgnilizny twardzikowej wskazuje zmiana zabarwienia pożywki. Trzeba się przyjrzeć podłożu pod każdym płatkiem i obliczyć w procentach na ilu płatkach obecny był sprawca. W tej diagnostyce wykorzystywana jest zdolność grzyba zgnilizny twardzikowej do szybkiej produkcji kwasu szczawiowego. Na płatkach, na których były zarodniki i zaczyna rosnąć grzybnia, wydzielana jest ta właśnie toksyna – kwas szczawiowy. W tych miejscach można zaobserwować zmianę zabarwienia pożywki. Dlatego nieodzowny jest dodatek do pożywki indykatora kwasowości, który pod wpływem kwasu szczawiowego obniżającego pH zmieni barwę.

Interpretacja danych
z testu jest kluczowa dla podjęcia decyzji o wykonaniu zabiegu. Polscy naukowcy robili takie badania i wyciągnęli podobne wnioski do opisanych w badaniach kanadyjskich. Z dostępnych informacji wynika, że porażenie płatków wykazane w teście płatkowym na poziomie poniżej 45% przekłada się mniej więcej na porażenie roślin w łanie wynoszącym do 20% i nie ma dużego wpływu na straty plonu. Mieści się to poniżej progu ekonomicznej szkodliwości. Jeżeli test płatkowy wskazuje od 45 do 90% zainfekowanych płatków przez sprawcę zgnilizny twardzikowej, to procent porażonych łodyg szacowany jest odpowiednio w przedziale od 20 do 40%.

Wynik testu wskazujący na ponad 90% zainfekowanych płatków oznacza ponad 40% porażenia roślin rzepaku. Jak widać, test płatkowy nie jest bardzo precyzyjny, ale może dać konkretną informację o zagrożeniu, zanim zauważymy pierwsze objawy choroby.

Zabieg celowany
w zgniliznę twardzikową zaleca się wykonać w okresie kwitnienia Zwykle najbardziej optymalnym terminem jest faza opadania pierwszych płatków kwiatowych (50% kwiatów na głównym kwiatostanie jest otwartych). Pamiętajmy też, że zagrożenie zgnilizną twardzikową istotnie rośnie w warunkach podwyższonej wilgotności gleby. Pierwsze oznaki choroby na plantacji, czyli zaobserwowanie 1% porażonych roślin wskazuje na osiągnięcie progu szkodliwości. Jeśli brak jest symptomów porażenia, to obecność sklerocjów z apotecjami grzyba (1–5 szt./m²) na początku kwitnienia rzepaku również jest wskazaniem do niezwłocznego wykonania zabiegu. Dobrą podpowiedzią byłby oczywiście wynik testu płatkowego.

Marek Kalinowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a