– To średniej wielkości wieś. Sporo z naszych mieszkańców przebywa w celach zarobkowych za granicą. W ostatnim czasie zjechali. Jest trochę osób na kwarantannie. Trzymają się tam dzielnie, a niektórym się już skończyła. W powiecie kluczborskim mamy na razie dwa potwierdzone przypadki zakażenia – mówił nam tydzień temu Dariusz Pikor.
O to, jak radzą sobie w obecnej sytuacji, też zapytaliśmy. Ale najpierw porozmawialiśmy o wsi i jej nietuzinkowej historii.
Inspirowani historią Lasowice Małe były kiedyś wioską rolniczą. Każdy z gospodarzy miał 5–6 ha. Dariusz pamięta obu dziadków jako gospodarzy. Ale jego rodzice podejmowali już pracę na etatach. Dziś w Lasowicach jest kilku rolników, a duża część mieszkańców pracuje w firmach w Austrii i w Niemczech. Sołtys wraz z grupą zaangażowanych mieszkańców od kilku lat robi wszystko, żeby przywrócić wiosce dawną świetność. Jej duszę, którą pamięta z dzieciństwa.
– To była wieś tętniąca życiem. Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku w Lasowicach Małych była siedziba gminy Lasowice Wielkie. Mieliśmy we wsi gminny ośrodek kultury – była w nim kawiarenka, spektakle, koncerty. I raz w tygodniu przyjeżdżało do nas kino! W piątek wieczorem oglądało się „Wejście smoka” czy „Klasztor Shaolin”. Był fryzjer, kilka sklepów, kiosk, dwa kościoły – ewangelicki i katolicki. Do dziś jest gminny ośrodek zdrowia – wymienia Dariusz.
To wszystko podnosiło prestiż wioski. Przyjeżdżający do urzędu, do przychodni kupowali w sklepach. Pod koniec lat 90. przeniesiono po kolei instytucje do Lasowic Wielkich. Zlikwidowano połączenia kolejowe, a potem zredukowano połączenia pekaesowe. Dziś do Kluczborka są tylko dwa kursy dziennie.
Tyle było planów...
Dariusz mieszka we wsi
od urodzenia. Od dziecka
uczył się obywatelskiej
postawy. Od dziadka, który
udzielał się społecznie.
Kiedy przyszło do wyborów
w 2016 roku, w wyborach
uzupełniających
był jedynym kandydatem.
I od razu zabrał się do ożywiania
wsi.
– Mamy od pięciu lat turniej siatkówki, odbywa się na początku sierpnia. Co roku organizujemy powitanie wakacji. Są zawody strażackie, od dwóch lat bierzemy udział w dożynkach wojewódzkich. Mamy cotygodniowe spotkania w świetlicy, a w tym roku po raz pierwszy współorganizujemy powiatową Ligę Szachową – opowiada Dariusz, który ma w komórce numery telefonów do niemal wszystkich swoich mieszkańców.
W tym roku odbyła się inauguracja Ligi Szachowej. Pierwszą rundę rozegrano pod koniec lutego w wyremontowanej sali wiejskiej. Reszta imprez stoi pod znakiem zapytania. Ale lasowiczanie dalej remontują salę, wykorzystując pięciotysięczną dotację z urzędu marszałkowskiego na działania integrujące mieszkańców. Tej wiosny nie zorganizują sprzątania wsi, nie pojadą do filharmonii i teatru. Pod znakiem zapytania stoi planowana na czerwiec wycieczka do Berlina. Życie się zmieniło i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle wróci do dawnego kształtu.
Dariusz mówi, że pandemia wygląda na pewno inaczej na wsi i w mieście.
– Nie muszę zamykać na kłódkę placu zabaw. Wszyscy wiedzą, że się tam teraz nie chodzi. Ludzie wychodzą do swoich małych ogródków, pracują w nich. Z gminnym ośrodkiem pomocy społecznej myślimy o seniorach, ale póki co nikt nie potrzebował zakupów. Znakiem czasu była rada sołecka online. Zrobiliśmy ją przez Messengera – opowiada Dariusz.
Bądźcie odpowiedzialni!
Podczas spotkania uradzili
kilka spraw. Między
innymi to, że odraczają
rozwiązanie konkursu na
logo sołectwa. Przyszły
cztery prace, ale z otwarciem
kopert i ogłoszeniem
zwycięzcy chcą poczekać
na czas, kiedy spotkają się
w świetlicy. Zastanawiali
się też, czy uda się w tym
roku zrobić ekumeniczne,
ewangelicko-katolickie dożynki,
które są już tradycją
Lasowic. Rozliczyli ostatnią
przedepidemiczną imprezę.
Teraz wypuszczają na
ulicę kilku wsi wóz strażacki,
który ogłasza, żeby
zostać w domu.
– Przez kilka dni od Wielkiej Środy objeżdżaliśmy Lasowice, Chocianowice, Ciarkę i Granowice z komunikatem: „Zostańcie w domu, nie grupujcie się, zachowujcie odległość dwóch metrów i bądźcie społecznie odpowiedzialni!”. Mieliśmy nagranie w formacie mp3, które dostaliśmy od prezesa straży na telefony. Puszczaliśmy to ze smartfona do głośników, a w telefonach włączaliśmy tryb samolotowy, żeby nikt nie przerwał komunikatu – opowiada Maciej Sitek, członek lasowickiej OSP i jednocześnie radny powiatu.
Dodaje, że właśnie dostali do rozdysponowania po jednostkach straży w gminie maseczki uszyte przez panie z kluczborskiej grupy „Pomagam, bo mogę”. Strażacy mają teraz 120 maseczek wielokrotnego użytku. Z komunikatem po wsiach jeździli już „zamaskowani”. Nie musieli nikogo dyscyplinować.
– Myślę, że stanęliśmy na wysokości zadania jako społeczeństwo. Nie widzieliśmy jakichś ryzykownych zachowań. Oczywiście, pojawiali się ludzie – na spacerze z psem albo na rowerze, na którym jechali do sklepu czy pracy. Ale zakupy wszyscy tu robią w rękawiczkach. Wiem, że ludzie mieszkający w miastach, w blokowiskach mają trudniej z tym zamknięciem – kończy Maciej Sitek.
Kiedy zamykamy ten tekst, w powiecie jest już kilka chorych osób. I wciąż w kwarantannie jest rodzina w Lasowicach. Ale wszyscy czekają z utęsknieniem, żeby móc pójść do świetlicy na zumbę i rozegrać partię szachów, bez lęku przesuwając po planszy króla z gońcem.
Karolina Kasperek