200 hektarów zasiał i zebrał stosując taką właśnie metodę w ubiegłym roku. W tym roku zwiększył areał uprawy do 220 ha. Już pierwszy rok przemysłowej uprawy dobrze wróży na przyszłość, chociaż efekty ekonomiczne pozostawiają na razie wiele do życzenia.
Dobre efekty wysokim kosztem
Ryszard Maj korzysta z technologii
irlandzkiej firmy SAMCO System,
która jest sprawdzana w Polsce, ale
tylko na niewielkich areałach.
– Z prób na małych areałach, jakie przeprowadzano w północnych rejonach Polski w okolicach Torunia wynika, że plony w tej technologii sięgają 18–20 ton z hektara. To już dobre efekty pozwalające w nią inwestować. A w czasie prób u mnie różnica między tradycyjną metodą uprawy a nową pod folią wynosiła kilka ton – relacjonuje rolnik. I dodaje: – W ubiegłym roku przy suszy, plony kukurydzy sianej tradycyjnie, czyli po 15 kwietnia sięgały poziomu 6 – 6,5 tony z ha mokrego ziarna. Zaś plony kukurydzy sianej pod folią na przełomie marca i kwietnia wypadły dużo lepiej, bo było to nawet 9,5 tony z hektara.
Zdaniem rolnika, to znacząca różnica, która pozwala na osiągnięcie zysku. Jednak koszty siewu w nowym systemie są też dużo wyższe. W jego gospodarstwie to około 1100 zł na ha, co ma ogromny wpływ na osiągany z hektara zysk. Technologia uprawy kukurydzy pod folią wydaje się stosunkowo prosta. Wystarczy do niej zaledwie kilka maszyn i pięć przejazdów (włącznie ze zbiorem), co wyraźnie ogranicza wydatki na paliwo. Znacząco pomaga w tym trzyrzędowy siewnik, ale to jeden z większych wydatków inwestycyjnych, gdyż kosztował 250 tys. zł.
Technologia krok po kroku
– Jesienią robię tradycyjną orkę
głęboką, gdzie przeoruję gnojowicę
z ferm do 40 m3 na hektar, bo na
polu zostają resztki pożniwne. Daje
to bardzo dobre warunki do tworzenia
próchnicy. Sieję kukurydzę
w monokulturze, bo to moje najlepsze
stanowiska – wyjaśnia producent.
– Na wiosnę stosuję aktywny
agregat uprawowy na głębokość
około 15 cm. Jak jest mokro, to trzeba
nieco głębiej, a jak sucho, to trochę
płyciej, aby jak najmniej przesuszać
glebę.
Po wykonanych uprawkach na pole wyjeżdża siewnik, który wykonuje kilka zadań jednocześnie włącznie z siewem kukurydzy (rozstaw 75 cm, 82 tys. ziarna/ha). Jednocześnie podsiewa nawozy startowe z zestawu firmowego SAMCO w ilości 20 kg/ha, od razu też prowadzi opryski na chwasty (Lumax 4 l/ha, także w międzyrzędziach) i na koniec rozkłada biodegradowalną folię, którą jednocześnie precyzyjnie nakłuwa, aby rośliny miały dostęp powietrza.
Na tym w zasadzie kończy się uprawa, bo jak podkreśla rolnik, podawane są jeszcze tylko standardowe nawozy NPK w ilości do 400 kg/ha. Folia w sierpniu jest praktycznie rozłożona, napowietrza się, słońce ją neutralizuje, rozpuszcza i nie ma po niej śladu. Ale to tylko jeden z plusów nowego rozwiązania.
– Pod folią ziemia się rozgrzewa, co więcej, zostaje w niej wilgoć. Dzięki temu, że tworzy się pod nią specjalny mikroklimat, trochę tak jak w szklarni. A otwory w folii pozwalają na wymianę gazową i regulację temperatury przez pierwsze 6 tygodni. Co też niezwykle ważne w początkowym okresie, folia chroni rośliny przed przymrozkami. Dzięki temu stosunkowo szybko wschodzą. Kukurydza przez folię przebija się w okresie ósmego, dziesiątego liścia, to jest około 15 maja. A jak się już przebije, to idzie błyskawicznie do góry, wtedy dostaje oprysk wzmacniający w postaci makro- i mikroelementów – wyjaśnia Ryszard Maj. – Przy zastosowaniu standardowej metody kukurydza kwitnie między 1 a 20 lipca, a u mnie w ubiegłym roku już ponad miesiąc wcześniej puściła wiechę (na początku czerwca) i mimo że przyszła susza, była na nią lepiej przygotowana, bo miała prawie dwa metry wysokości.
Największy plus – ochrona wody
Rolnik podkreśla, że wykorzystuje
jedynie kwalifikowany materiał
siewny, odmian FAO 300 do 380, jakie
stosuje się na Węgrzech, w południowej
Francji, Hiszpanii, Włoszech.
Kolejne zalety nowej technologii
to gwarancja wyższej temperatury
pod folią, która umożliwia
roślinom nie tylko wcześniejsze,
ale i bardziej wyrównane wschody.
Co ważne, w obecnym kryzysie
wodnym, folia zatrzymuje w glebie
wodę, bo ogranicza jej parowanie,
a tę może wykorzystać roślina. To
polepsza też działanie herbicydów
doglebowych. Lepsze jest także wykorzystanie
nawozów, bowiem rośliny
mają silniejszy system korzeniowy,
natomiast wyższa temperatura
pozwala im na lepsze przyswajanie
i wykorzystanie fosforu. Szacuje
się, że przy temp. 13 st. C dostępne
jest 31 proc. fosforu z fosforanu
amonu, a przy 18 st. C aż 73 proc.
Pozytywnym ekonomicznie skutkiem
tej technologii jest możliwość
wcześniejszego zbioru, który umożliwia
rolnikowi szybszą sprzedaż po
wyższych cenach.
– Ubiegłoroczna kukurydza w tej technologii była ładna, ale susza nieco jej zaszkodziła. Jednak plon w tych warunkach 9,5 tony trzeba uznać za przyzwoity. Dużo więcej będziemy wiedzieć o tej metodzie dopiero za parę lat – zaznacza Ryszard Maj.
Rolnik już teraz wie, że może eliminować oprysk na omacnicę. W czerwcu, gdy pojawia się omacnica to roślina jest duża i silna. Wtedy jeśli nawet złoży jaja, to nie robi to już takiej szkody.
Artur Kowalczyk