Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że Magda i Marcin Parzonkowie prowadzą niewielkie gospodarstwo rodzinne, ale w miarę możliwości wspierają swoją spółdzielnię, która jest największą firmą mleczarską w Polsce.
– Tak naprawdę wszyscy rolnicy dostarczający mleko do Mlekovity są od niej zależni. Żyjemy z produkcji mleka i gdyby mleczarnia miała jakieś problemy, to dotknęłyby one także nas. Dlatego, od kiedy ogłoszono obowiązek chodzenia w maseczkach i są potrzebne każdemu, postanowiliśmy wesprzeć naszą spółdzielnię. Mam maszynę do szycia, miałam materiał, więc zaczęłam szyć maseczki. Wzory takich maseczek znalazłam w Internecie. Są one bardzo łatwe do wykonania. Podczas rozmowy z mężem stwierdziliśmy, że mogą się przydać w Mlekovicie. Wcześniej dostarczaliśmy mleko do Bielmleku, ale ze względu na trudną sytuację tamtej mleczarni i brak wypłaty za mleko, w ubiegłym roku przeszliśmy z dostawami do Mlekovity. Prezes Dariusz Sapiński zgodził się przyjąć nas do spółdzielni i dzięki temu ani przez chwilę nie zostaliśmy bez mleczarni kupującej od nas mleko. Dlatego teraz pragniemy odwdzięczyć się Mlekovicie, szyjąc i przekazując maseczki. Oczywiście o żadnej zapłacie nie ma mowy – powiedziała Magda Parzonko.
Pani Magda przy odbiorze mleka przez pracownika Mlekovity przekazuje po około 50 maseczek.
– W wolnej chwili siadam do maszyny i szyję kolejne. Może to nie są jakieś zawrotne ilości, ale gdyby każdy wykonał chociaż po 20, to nazbierałoby się ich bardzo dużo. Zostało mi jeszcze 50 m bawełny, więc będę mogła przekazać następne partie maseczek – dodaje pani Magda.
A teraz kilka słów o gospodarstwie. Wszystkie pasze w gospodarstwie zadawane są ręcznie.
– Krowy otrzymują: kiszonkę z kukurydzy, sianokiszonkę sporządzaną w balotach, siano, gotową mieszankę granulowaną, śrutę rzepakową. Dodatkowo od wiosny do jesieni korzystają z pastwiska. Oprócz świeżej zielonki mają zapewniony ruch na świeżym powietrzu, co korzystnie wpływa na zdrowie i kondycję zwierząt – mówi Marcin Parzonko.
Krowy w gospodarstwie państwa Parzonków utrzymywane są w uwięziówce z lat 80. ubiegłego stulecia, w której dój odbywa się za pomocą dojarki konwiowej. Mleko chłodzone i przechowywane jest w zbiorniku o pojemności 650 litrów z firmy DeLaval.
– Tę oborę wybudował jeszcze mój tata. Marzy nam się obora wolnostanowiskowa, w której byłyby lepsze warunki dla bydła, a dodatkowo łatwiejsza byłaby obsługa zwierząt. W nowej oborze moglibyśmy zmechanizować dój oraz zadawanie pasz. Wprowadzając wóz paszowy mielibyśmy mniej pracy, a krowy miałyby dobrze wymieszaną i rozdrobnioną paszę. Wszystko zależeć będzie jednak od sytuacji na rynku mleka – mówi Marcin Parzonko.
Jesteśmy przekonani, że po nieco dłuższej współpracy z Mlekovitą, gdy koronawirusowy kryzys zakończy się, marzenia hodowców zostaną spełnione.
Józef Nuckowski