Tematem tym – jakże dziś aktualnym, w obliczu katastrofalnie suchej wiosny – zajął się prof. Zygmunt M. Kowalski z UR w Krakowie podczas jednego z wykładów na tegorocznej Fermie Bydła. Profesor zwracał uwagę, iż konsekwencją suszy jest nie tylko deficyt pasz objętościowych, ale również niska ich wartość pokarmowa, która ma bezpośredni wpływ na wielkość produkcji mleka.
– Susza, szczególnie w czasie intensywnego wzrostu roślin (drugi pokos traw czy drugi i trzeci pokos lucerny) powoduje radyklany spadek plonów zielonej masy. W przypadku kukurydzy przeznaczonej na kiszonkę, susza nie tylko zmniejsza plon zielonej masy przeznaczonej do zakiszania, ale również powoduje zmniejszenie udziału ziarniaków, a przez to obniża plon energii netto. Dużym problemem nierównomiernych opadów w sezonie wegetacyjnym jest także „zagrzybienie” plantacji kukurydzy i zakażenie plonu mikotoksynami. Niedobory pasz objętościowych powodują, że zaczynamy żywić zwierzęta paszami treściwymi i… zaczynają pojawiać się problemy w postaci kwasicy – wyjaśniał prof. Kowalski.
Niska wartość pokarmowa pasz oznacza trudności w pokryciu zapotrzebowania krów, co powoduje spadek wydajności oraz problemy z rozrodem. Prelegent uczulał hodowców, by zawsze pamiętali, iż niska jakość pasz ma długofalowe konsekwencje. Rozród zdecydowanie pogarsza się w deficytowym, ale do „normalności” powraca w drugim, a zazwyczaj w trzecim roku.
Profesor Kowalski przestrzega, aby w sytuacji niedoborów nie zmniejszać intensywności żywienia krów.
– Zdecydowanie lepiej jest zmniejszyć obsadę zwierząt. Jeżeli źle będziemy żywić krowy, szczególnie te wysokowydajne, to popełnimy podwójny błąd, powodując spadek produkcji mleka oraz wprowadzimy takie sztuki w kłopoty metaboliczne, a także pogorszymy ich rozród – mówił profesor.
Ratując się przed deficytem wielu hodowców decyduje się na zakup pasz z zewnątrz. W opinii eksperta takie działanie nie do końca zdaje egzamin, gdyż najczęściej nie znamy jakości i wartości pokarmowej nabytych pasz. Często są one również nadpsute i spleśniałe. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest zwiększenie w dawkach pokarmowych udziału pasz odpadowych takich jak: wysłodki buraczane, młóto browarniane i tym podobne. Ogromne znaczenie ma też bilansowanie dawek pokarmowych w oparciu o aktualne dane dotyczące wartości pokarmowej pasz objętościowych.
Kolejnym, zalecanym sposobem na utrzymanie produkcji mleka i zdrowia zwierząt w okresie niedoborów pasz jest grupowanie krów. Przy małych zasobach dobrych kiszonek, te najlepsze powinno przeznaczyć się dla najbardziej wydajnych krów, co jest możliwe tylko wtedy, gdy stado podzielone jest na grupy.
Beata Dąbrowska