– Plantatorzy wciąż mogą sprzedawać słomę i niektórzy z tej możliwości korzystają – mówi Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. – Jestem zdania, że współspalanie słomy w tzw. dużej energetyce powinno zostać zabronione. Są wciąż rolnicy, którzy zamiast pozwolić resztkom pożniwnym przejść mineralizację, wywożą je z pola doprowadzając do wyjaławiania gleby. A przecież nic nie zastąpi w magazynowaniu wody w glebie próchnicy, która chłonie ją jak gąbka, a potem zatrzyma w ziemi. Myślę, że już najwyższy czas na to, aby wprowadzić program rolnośrodowiskowy zachęcający rolników do zwiększania poziomu próchnicy. Byłoby to działanie prośrodowiskowe, plonotwórcze, jak również wychodzące naprzeciw wymaganiom Unii Europejskiej w sprawie CO2.
W kwestii upowszechnienia wiedzy na temat negatywnych skutków takiego postępowania, wielkie pole do popisu mają ośrodki doradztwa rolniczego. Powinny także docierać do rolników z informacjami o konieczności dostosowywania agrotechniki do warunków zmieniającego się klimatu. W wielu przypadkach stosowanie uprawy bezpłużnej pozwala na skuteczne zatrzymywanie w glebie wilgoci, na jej nieprzesuszanie. Niestety, mam wrażenie, że ODR-y nie radzą sobie z przekazywaniem tych informacji. Więcej niż wszystkie ODR-y razem wzięte dla popularyzacji idei uprawy bezpłużnej w Polsce oraz dla ochrony gleby zrobił zamojski rolnik Wiesław Gryn.
Nie tylko w tej kwestii wciąż nie wykorzystujemy powszechnie wiedzy, którą dysponujemy. W Polsce melioracja sprowadzała się i niestety wciąż sprowadza do osuszania. Co oczywiście jest błędem, bo melioracja powinna zapewniać możliwość zarówno osuszania, jak i nawadniania terenu w razie takiej potrzeby. I choć w Polsce od co najmniej czterech lat mówi się jedynie o suszy, to w sprawie melioracji bardzo niewiele się zmienia.
Niestety, zarówno spółka Wody Polskie, jak i ministerstwo rolnictwa mają na swoim koncie liczne zaniedbania w kwestii suszy. Są rolnicy, którzy nie otrzymali jeszcze odszkodowań za straty spowodowane suszą ubiegłoroczną. Jak ministerstwo mogło do tego dopuścić?
Dlaczego Wody Polskie wciąż skupiają się na dużych inwestycjach zamiast wprowadzić program powszechnego kopania oczek wodnych? Wystarczyłyby niewielkie zmiany przepisów i upowszechnienie wśród rolników tej idei. Teraz rolnik na swojej ziemi może bez pozwolenia wykopać 10-arowy zbiornik wodny. Zwiększmy ten obszar do co najmniej pół hektara.
Ważne, aby plantator mógł wykopać na swoim terenie większy zbiornik wodny bez konieczności grzęźnięcia w biurokratycznych procedurach wodnoprawnych. To jest droga przez mękę, wielu zniechęcająca. Sporo kosztuje i zabiera mnóstwo czasu.
Obecnie dofinansowanie kosztów takich inwestycji wynosi 50%. Ja opowiadam się za jego zwiększeniem do 80%. Zamiast co roku płacić coraz wyższe odszkodowania za szkody suszowe, przeznaczmy te pieniądze na znaczące dofinansowanie inwestycji prowadzonych przez rolników w sferze małej retencji.
Ale, żeby tak się stało, trzeba mądrych decyzji. Trudno do takich zaliczyć wydawanie przez Wody Polskie pieniędzy podatników na długopisy i cukierki z napisem „stop suszy”.
Notował: Krzysztof Janisławski