Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Sezon chorób fuzaryjnych

Data publikacji 29.04.2020r.

W tym roku sezon wiosenny na plantacjach zbóż ozimych zaczyna się od ogromnego problemu – silnego zainfekowania upraw przez grzyby rodzaju Fusarium. Zdaniem ekspertów INNVIGO mamy do czynienia z porażeniem na niespotykaną dotąd skalę.

Takie prognozy wynikały z obserwacji łanów poczynionych wczesną wiosną. Cóż – susza nie sprzyja wielu patogenom, ale jeżeli były silne infekcje, to nie znikną. Każdy okres opadów – i oby było ich jak najwięcej – sprzyja większości sprawcom chorób. A co trzeba wiedzieć o chorobach wywoływanych przez grzyby z rodzaju Fusarium i jak przygotować się do ich zwalczania i jakich środków użyć?

Eksperci ostrzegają,
że stopień porażenia jest nadzwyczajnie wysoki, być może nawet nieodnotowany dotąd w historii. Jeżeli rolnicy nie podejmą odpowiednich działań, skutki będą bardzo negatywne. Rośliny zainfekowane już na bardzo wczesnym etapie rozwoju przez sprawców rodzaju Fusarium wydadzą też skażony plon, a ten – ze względu na obecność szkodliwych mikotoksyn – może być niebezpieczny dla zwierząt i ludzi. Ryzyko dotyczy również zboża przeznaczonego na materiał siewny. Będzie on wadliwy, ponieważ nasiona, które trafią do gleby, będą skolonizowane przez patogen obecny wcześniej na roślinach matecznych. Jak radzić sobie z tym problemem?

– Od początku roku pobieramy i badamy materiał biologiczny w celu oceny sytuacji fitopatologicznej w konkretnych gospodarstwach. Nikt do tej pory tego nie robił, jesteśmy pierwsi. Dzięki naszej metodzie identyfikacji patogenów w laboratorium oceniamy już istniejące zagrożenia, które wystąpią w danej lokalizacji i radzimy, jak skutecznie im przeciwdziałać – mówi Andrzej Brachaczek, dyrektor ds. badań i rozwoju w INNVIGO. – Analiza jest bardzo prosta, niedroga i przebiega naprawdę szybko. Odbywa się w aseptycznych warunkach laboratoryjnych – w komorach laminarnych w pracowni in vitro, gdzie hodowane i oceniane są próby z poszczególnych lokalizacji. Rolnik nie przeprowadzi tego samodzielnie, a my dysponujemy takimi rozwiązaniami i oferujemy tego typu serwis naszym klientom. Uważam, że każde większe gospodarstwo, w którym koszty pierwszego zabiegu wynoszą przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych, powinno zlecić tego typu analizę o tej porze roku, żeby mieć uzasadnienie dla wyboru optymalnego środka ochrony. Po pierwsze: diagnostyka, po drugie: rozwiązanie. To podstawa odpowiedzialnego i precyzyjnego rolnictwa.

Skala porażenia
sprawcami chorób fuzaryjnych jest tak ogromna i wielu rolników może zapytać – dlaczego? Prawdopodobnie są dwie przyczyny. Pierwsza, to warunki pogodowe, które sprzyjały infekcjom tymi patogenami: długość jesiennego etapu wegetacji, znaczna wilgotność i dość wysokie temperatury zimą. Natomiast drugi czynnik, który ewidentnie miał wpływ na rozmiar problemu, to obecne w glebie i na resztach pożniwnych patogeny, których zarodniki są źródłem pierwotnych infekcji. Z pewnością sprzyja temu zmieniający się sposób przygotowania gleby do siewu, w tym coraz powszechniej stosowany system uprawy bezorkowej, ograniczonej czy też pasowo- rzędowej, w których w zasadzie nie niszczy się ścierni, tylko zachowuje się ją nienaruszoną lub frezuje, a w większości wypadków tylko mulczuje i pozostawia w warunkach tlenowych w górnej warstwie gleby.

Eksperci oceniają, że tego typu zabiegi doprowadzają do obciążenia pola potężnym bankiem patogenów, które zagrażają nie tylko danemu stanowisku uprawnemu, ale również sąsiadującym obszarom. A zatem, intensywna kolonizacja zbóż ozimych przez grzyby rodzaju Fusarium, jaką właśnie obserwujemy, jest również skutkiem obecności patogenów na ubiegłorocznych resztkach pożniwnych. Zagrożenie jest duże i zostało potwierdzone w badaniach laboratoryjnych. Eksperci zwracają uwagę na zjawisko presji selekcyjnej Fusarium na adaptację do zmieniających się warunków klimatycznych. W Polsce odnotowuje się obecność patogenów pochodzenia obcego, które wcześniej nie występowały w uprawach rolniczych w naszej szerokości geograficznej, np. Fusarium pseudograminearum.

W każdej fazie rozwojowej
i o każdej porze roku choroby pochodzenia fuzaryjnego atakują rośliny, ale obecna skala tego zjawiska jest zatrważająca. Zwykle wczesną wiosną zdarzało się niewielkie porażenie zbóż ozimych w obrębie systemu korzeniowego, które było związane z niedostosowaniem rodzaju zaprawy bądź jej nieprawidłową aplikacją. Jednak dotychczas nie stwierdzano aż tak silnego porażenia liści.

– Nasza ocena odnosi się w zasadzie do całego terenu Polski. Prowadzimy badania w gospodarstwach, których pola znajdują się w różnych powiatach, a nawet w innych województwach. Obecny stan możemy uznać za krytyczny – podkreśla Andrzej Brachaczek. – Należy na niego zdecydowanie zareagować zabiegami interwencyjnymi.

Co w tej sytuacji robić? Najlepszy jest bezpośredni kontakt z ekspertami INNVIGO i z innych firm chemicznych. Już na początku br. sygnowaliśmy za radami ekspertów, potrzebę wykonania zabiegu T0. Grzyby Fusarium dobrze ograniczyłoby zastosowanie tebukonazolu. A teraz, jeżeli jesteśmy przed zabiegiem zasadniczym T1, to najlepiej wykonać go środkiem trójskładnikowym, zawierającym dwie substancje o działaniu antyfuzaryjnym.

Szczególną uwagę na problem powinni zwrócić rolnicy uprawiający zboża w systemach uprawy bezorkowej. Resztki pożniwne to groźne pierwotne źródło infekcji chorób fuzaryjnych. Już teraz warto rozważyć działania po zbiorze tegorocznych plonów i wspomóc rozkład resztek pożniwnych preparatami bakteryjnymi o działaniu fungistatycznym.

Marek Kalinowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a