Takie prognozy wynikały z obserwacji łanów poczynionych wczesną wiosną. Cóż – susza nie sprzyja wielu patogenom, ale jeżeli były silne infekcje, to nie znikną. Każdy okres opadów – i oby było ich jak najwięcej – sprzyja większości sprawcom chorób. A co trzeba wiedzieć o chorobach wywoływanych przez grzyby z rodzaju Fusarium i jak przygotować się do ich zwalczania i jakich środków użyć?
Eksperci ostrzegają,
że stopień porażenia jest nadzwyczajnie
wysoki, być może nawet
nieodnotowany dotąd w historii.
Jeżeli rolnicy nie podejmą odpowiednich
działań, skutki będą bardzo
negatywne. Rośliny zainfekowane
już na bardzo wczesnym etapie
rozwoju przez sprawców rodzaju
Fusarium wydadzą też skażony
plon, a ten – ze względu na
obecność szkodliwych mikotoksyn
– może być niebezpieczny dla
zwierząt i ludzi. Ryzyko dotyczy
również zboża przeznaczonego na
materiał siewny. Będzie on wadliwy,
ponieważ nasiona, które trafią
do gleby, będą skolonizowane
przez patogen obecny wcześniej
na roślinach matecznych. Jak radzić
sobie z tym problemem?
– Od początku roku pobieramy i badamy materiał biologiczny w celu oceny sytuacji fitopatologicznej w konkretnych gospodarstwach. Nikt do tej pory tego nie robił, jesteśmy pierwsi. Dzięki naszej metodzie identyfikacji patogenów w laboratorium oceniamy już istniejące zagrożenia, które wystąpią w danej lokalizacji i radzimy, jak skutecznie im przeciwdziałać – mówi Andrzej Brachaczek, dyrektor ds. badań i rozwoju w INNVIGO. – Analiza jest bardzo prosta, niedroga i przebiega naprawdę szybko. Odbywa się w aseptycznych warunkach laboratoryjnych – w komorach laminarnych w pracowni in vitro, gdzie hodowane i oceniane są próby z poszczególnych lokalizacji. Rolnik nie przeprowadzi tego samodzielnie, a my dysponujemy takimi rozwiązaniami i oferujemy tego typu serwis naszym klientom. Uważam, że każde większe gospodarstwo, w którym koszty pierwszego zabiegu wynoszą przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych, powinno zlecić tego typu analizę o tej porze roku, żeby mieć uzasadnienie dla wyboru optymalnego środka ochrony. Po pierwsze: diagnostyka, po drugie: rozwiązanie. To podstawa odpowiedzialnego i precyzyjnego rolnictwa.
Skala porażenia
sprawcami chorób fuzaryjnych
jest tak ogromna i wielu rolników
może zapytać – dlaczego? Prawdopodobnie
są dwie przyczyny.
Pierwsza, to warunki pogodowe,
które sprzyjały infekcjom tymi patogenami:
długość jesiennego etapu
wegetacji, znaczna wilgotność
i dość wysokie temperatury zimą.
Natomiast drugi czynnik, który
ewidentnie miał wpływ na rozmiar
problemu, to obecne w glebie
i na resztach pożniwnych patogeny,
których zarodniki są źródłem
pierwotnych infekcji. Z pewnością
sprzyja temu zmieniający się sposób
przygotowania gleby do siewu,
w tym coraz powszechniej
stosowany system uprawy bezorkowej,
ograniczonej czy też pasowo-
rzędowej, w których w zasadzie
nie niszczy się ścierni, tylko
zachowuje się ją nienaruszoną lub
frezuje, a w większości wypadków
tylko mulczuje i pozostawia w warunkach
tlenowych w górnej warstwie
gleby.
Eksperci oceniają, że tego typu zabiegi doprowadzają do obciążenia pola potężnym bankiem patogenów, które zagrażają nie tylko danemu stanowisku uprawnemu, ale również sąsiadującym obszarom. A zatem, intensywna kolonizacja zbóż ozimych przez grzyby rodzaju Fusarium, jaką właśnie obserwujemy, jest również skutkiem obecności patogenów na ubiegłorocznych resztkach pożniwnych. Zagrożenie jest duże i zostało potwierdzone w badaniach laboratoryjnych. Eksperci zwracają uwagę na zjawisko presji selekcyjnej Fusarium na adaptację do zmieniających się warunków klimatycznych. W Polsce odnotowuje się obecność patogenów pochodzenia obcego, które wcześniej nie występowały w uprawach rolniczych w naszej szerokości geograficznej, np. Fusarium pseudograminearum.
W każdej fazie rozwojowej
i o każdej porze roku choroby pochodzenia
fuzaryjnego atakują
rośliny, ale obecna skala tego zjawiska
jest zatrważająca. Zwykle
wczesną wiosną zdarzało się niewielkie
porażenie zbóż ozimych
w obrębie systemu korzeniowego,
które było związane z niedostosowaniem
rodzaju zaprawy bądź jej
nieprawidłową aplikacją. Jednak
dotychczas nie stwierdzano aż tak
silnego porażenia liści.
– Nasza ocena odnosi się w zasadzie do całego terenu Polski. Prowadzimy badania w gospodarstwach, których pola znajdują się w różnych powiatach, a nawet w innych województwach. Obecny stan możemy uznać za krytyczny – podkreśla Andrzej Brachaczek. – Należy na niego zdecydowanie zareagować zabiegami interwencyjnymi.
Co w tej sytuacji robić? Najlepszy jest bezpośredni kontakt z ekspertami INNVIGO i z innych firm chemicznych. Już na początku br. sygnowaliśmy za radami ekspertów, potrzebę wykonania zabiegu T0. Grzyby Fusarium dobrze ograniczyłoby zastosowanie tebukonazolu. A teraz, jeżeli jesteśmy przed zabiegiem zasadniczym T1, to najlepiej wykonać go środkiem trójskładnikowym, zawierającym dwie substancje o działaniu antyfuzaryjnym.
Szczególną uwagę na problem powinni zwrócić rolnicy uprawiający zboża w systemach uprawy bezorkowej. Resztki pożniwne to groźne pierwotne źródło infekcji chorób fuzaryjnych. Już teraz warto rozważyć działania po zbiorze tegorocznych plonów i wspomóc rozkład resztek pożniwnych preparatami bakteryjnymi o działaniu fungistatycznym.
Marek Kalinowski