Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Hf-owi trudno sprostać, ale…

Data publikacji 13.05.2020r.

Młody hodowca, jakim jest Robert Wołyński, mówi wprost, że do tej pory nie wymyślono nic lepszego od hf-a, jeśli chodzi o produkcję mleka. Jednocześnie zaznacza, że hf musi dostać jak najlepsze pasze, a opinie, że jest to bydło chorowite, wynikają z faktu, że nie wszyscy radzą sobie z wymagającym hf-em i być może tam lepiej wprowadzić rasę simentalską bądź krzyżówki.

– Sprostać hf-owi to nie takie łatwe. Niektóre sztuki i mnie przerastają. Też się zastanawiam co jeszcze dołożyć do dawki żywieniowej, aby zaspokoić ich wymagania i doprowadzić do tego, aby się zacieliły i nie wypadły ze stada. Trzeba dbać przede wszystkim o pasze objętościowe. Podstawą są zasobne w białko mieszanki traw z motylkowymi oraz zasobna w energię kiszonka z kukurydzy. W poprzednim roku, pomimo okresowej suszy, kukurydza plonowała bardzo dobrze, natomiast deszczowy maj pokrzyżował plany co do terminu koszenia traw. Zostały one zebrane z 10-dniowym opóźnieniem, co wpłynęło na obniżenie poziomu białka i wzrost zawartości włókna – oznajmił Robert Wołyński, dodając, że w kiszonce z kukurydzy liczy się zawartość ziarna, a także jego rozdrobnienie, wysokość i termin cięcia. Nie mniej ważny jest dobór mieszanek przeznaczonych do produkcji sianokiszonki, liczą się trawy zasobne nie tylko w białko, ale i w cukry oraz niezbędny jest udział lucerny bądź koniczyny.

W tym roku zmartwieniem młodego rolnika jest bardzo sucha wiosna, jakiej sam nie pamięta.

– W kwietniu nie padało u nas wcale, w marcu bardzo mało, na szczęście maj zaczął się deszczowo i jeśli dalej tak będzie, to sytuacja ulegnie poprawie, co może zażegnać kryzys. Pod koniec kwietnia było już bardzo źle. Bałem się, że kukurydza w ogóle nie wzejdzie, gdyż nasiona leżały w suchej ziemi. Mam nadzieję, że poprawią się też oziminy, bo póki co, są w bardzo słabej kondycji. Na naszym terenie jest wiele gospodarstw warzywniczych i ogrodniczych, które użytkują studnie głębinowe i nikt tego nie kontroluje. Podlewają non stop, także w upalne, wietrzne i słoneczne dni. W ten sposób nawadnianie jest nieefektywne i dużo wody się marnuje, w końcu może dojść do sytuacji, że zabraknie jej nawet do picia – powiedział Robert Wołyński.

Brak zainteresowania jałówkami
Już od kilku lat przeciętna krowa daje tu ponad 10 tys. kg mleka w 305 dni laktacji, co niezmiennie plasuje Roberta Wołyńskiego w pierwszej dziesiątce powiatu płockiego. Obecnie średnia wydajność laktacyjna od krowy za ostatnie 12 miesięcy wynosi 10 700 kg mleka. Jak przyznał rolnik, taki wynik nie byłby możliwy, gdyby nie dobra współpraca z lekarzem weterynarii oraz inseminatorem. Od kilku lat w stadzie występuje nadmiar żeńskiego materiału hodowlanego. Jest to możliwe dzięki stosowaniu nasienia seksowanego.

– Co roku sprzedaję kilka jałowic cielnych. Do tej pory szły jak świeże bułeczki po dobrych cenach. W tym roku jest inaczej, koronawirus sprawił, że nie ma nawet najmniejszego zainteresowania materiałem hodowlanym – przyznał Robert Wołyński.

Jałówki utrzymywane są luzem. Sztuki starsze, które będą się cieliły na jesieni, chodzą w oborze, zaś młodsze, czyli te kryte od sierpnia do listopada, wychodzą na pastwiska już w maju i korzystają z nich do późnej jesieni. – Ruch to zdrowie, wpływa nie tylko korzystnie na kondycję i nogi, ale przede wszystkim na skuteczność zacieleń, dlatego pozwalamy sobie na krycie nasieniem seksowanym, droższym i o mniejszej ruchliwości plemników niż tradycyjne – powiedział hodowca, dodając, że stosuje głównie buhaje zagraniczne, w tym amerykańskie ze światowej czołówki, gdyż inwestycję w genetykę uważa za najlepszą z możliwych w hodowli krów.

Taniej wymieszać samemu
Pasze objętościowe uzupełnia mieszanka treściwa sporządzana w gospodarstwie, a w jej skład wchodzą: śruty zbożowe, śrutowany groch, śruta sojowa, śruta rzepakowa, tłuszcz chroniony, białko chronione, suszone wysłodki, drożdże, dodatek mineralno-witaminowy oraz bufor.

– Sam przygotowuję mieszankę treściwą, gdyż w ten sposób jest najłatwiej kontrolować i regulować jej skład w celu uzupełniania okresowo występujących niedoborów, jakie mogę zaobserwować po wynikach oceny przeglądając tabulogramy. Ponadto, jest to tańsze rozwiązanie niż kupno gotowej paszy pełnoporcjowej – powiedział Robert Wołyński.

Nie dajmy się zwariować
Co do pandemii koronawirusa hodowca zachowuje zimną krew i chłodną głowę, ma na ten temat też swoje dobitne zdanie.

– Cała otoczka związana z koronawirusem jest mocno przesadzona. Oczywiście koronawirus jest, stanowi jakieś zagrożenie, ale niewiele większe niż grypa czy inne choroby. Codziennie ludzie umierają np. w wypadkach drogowych i nikt z tego powodu nie zakazuje jeżdżenia samochodem. Jedno jest pewne, koronawirus, a raczej ktoś pod przykrywką koronawirusa wywołał strach w społeczeństwach wielu krajów i wręcz zatrzymał gospodarkę. Jest to sytuacja bez precedensu i bardzo groźna dla funkcjonowania całego świata, które do tej pory było normą. Świat i gospodarka muszą ruszyć z powrotem i to z kopyta, bo inaczej nie będzie pieniędzy chociażby na służbę zdrowia i wtedy ludzie nie będą umierać na koronawirusa a na inne choroby, które jeszcze niedawno mieliśmy opanowane – powiedział Robert Wołyński, dodając, że wiele branży ucierpi z powodu koronowirusa, w tym i mleczarstwo. – Nawet Grupa Polmlek będąca dużym i stabilnym partnerem wprowadziła obniżkę cen skupu mleka, ale co tu się dziwić, jak na światowych giełdach mocno spadają ceny masła i mleka w proszku – zakończył rolnik.

Andrzej Rutkowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a