– To dzieje się już od paru lat – mówi Andrzej Łaziński, jeden z rolników, na którego polach prowadzony jest nocny wypas bydła. – Ale w tym roku jest katastrofa. Rolnicy są załamani, bo z jednej strony dotyka ich susza, z drugiej działania sąsiada, który niszczy uszczuplone uprawy.
Jak tłumaczą, kłopoty z bydłem rolnika zaczęły się kilka lat temu.
– Pan (tu pada imię i nazwisko rolnika), posiadając stado bydła około 45 sztuk, w swoim gospodarstwie nie posiada żadnej paszy. Bydło utrzymywane jest w okólniku, w którym jest zadaszenie w bardzo złym stanie – opowiadają poszkodowani. – Około 18.00 bydło jest wypuszczane na łąki i pola, które nie są własnością tego rolnika – tłumaczą.
Jak wskazują autorzy listu do władz Złotowa, wspomniany gospodarz w towarzystwie kilku psów nadzoruje wypas.
– Wypas odbywa się całą noc do godziny 5.00, aby właściciele gruntów nie mogli złapać gospodarza na gorącym uczynku. Każdy z nas na własną rękę pilnuje więc upraw – mówi Andrzej Łaziński.
Nocna straż szansą na sukces Rolnicy w nocy zmuszeni są do pilnowania swoich łąk i pól. Tylko to pozwala im ograniczać straty poczynione przez bydło.
Nocna straż szansą na sukces Rolnicy w nocy zmuszeni są do pilnowania swoich łąk i pól. Tylko to pozwala im ograniczać straty poczynione przez bydło.
– Kiedy tylko pojawi się samochód, właściciel stada zagania krowy na swoje grunty. Tylko w taki sposób możemy doglądać naszych upraw. Niestety skutki takiego działania są katastrofalne i widoczne na każdym kroku. Próby interwencji kończą się atakiem psów – wyjaśnia nasz rozmówca.
Poszkodowani gospodarze zbierali dowody na działalność hodowcy bydła. Zastosowano fotopułapki, które miały dostarczyć obciążających dowodów i zakończyć trwającą od lat przepychankę.
Zdesperowani rolnicy zdecydowali się interweniować u wójta gminy Złotów.
– Wysłaliśmy list, pod którym podpisali się ci, na których polach prowadzony jest nocny wypas bydła – tłumaczy Andrzej Łaziński.
W liście opisują sytuację, z jaką się zmagają: „Jeszcze raz prosimy pana Wójta o rozwiązanie problemu braku paszy w tym gospodarstwie dla utrzymania bydła. Jak mówi rozporządzenie UE, wypas bydła może rozpocząć się dopiero od 1 maja każdego roku, dodatkowo ilość sztuk dużych bydła musi być adekwatna do posiadanego areału” – czytamy we fragmencie pisma i dalej: „Na chwilę obecną na gruntach pana (…) jesienne zboża są wypasane, a innych upraw wiosennych brak”.
O sprawie wiedzą gminne władze Złotowa, jednak jak same przyznają, niewiele mogą zrobić. – Problem, o którym piszą rolnicy z Górznej, istnieje od kilku lat. Brak zdecydowania czy obawy przed odwetem spowodowały, że proceder uchodził bezkarnie – wyjaśnia Piotr Lach, wójt gminy Złotów. – Gmina na przełomie 2017 r. podjęła interwencję w imieniu rolników. Wezwaliśmy wówczas wskazaną osobę do poprawy nadzoru nad stadem. Spotkało się to z ostrą reakcją adresata. Przy pomocy kancelarii prawnej dowodził, że zawarte w piśmie sugestie godzą w jego dobre imię.
Samorząd gminny poprosił w tej sprawie także o interwencję inne służby – złotowską policję oraz służby weterynaryjne.
– Przeprowadzone kontrole nie wykazały większych uchybień i – z tego co wiem – zakończyły się mandatami lub wypłatą odszkodowania tym, którzy wykazali się determinacją – wyjaśnia.
Bez dowodów nie ma sprawcy
Zdaniem wójta problemem jest
brak dowodów, że bydło właśnie
tego rolnika spowodowało szkody
na polach i łąkach innych osób.
– Problem polega na niemożliwości jednoznacznego udowodnienia wypasu, który odbywa się nocą na nieruchomościach w pobliżu gruntów „sprawcy” – dodaje.
Podobna trudność spotkała poszkodowanych, którzy dysponując dokumentacją fotograficzną szkód i zdjęciami z fotopułapki, udali się na policję. Jak sami mówią, dla policji nie był to żaden dowód.
– Obecna technika pozwala na prowadzenie działań operacyjnych policji również w nocy. Jestem w stałym kontakcie ze złotowską policją i namawiam pana komendanta do powtarzanych i zdecydowanych działań – przekonuje Piotr Lach.
Właściciele gruntów rolnych są zrozpaczeni sytuacją.
– Wskutek poniesionych szkód i zniszczonych upraw ARiMR może odmówić wypłaty dopłat bezpośrednich, ponieważ uprawy nie będą w dobrej kulturze, na to nakłada się susza… – mówią.
– Byłem na miejscu, gdzie wystąpiły szkody. Niewątpliwie są dotkliwe – mówi wójt Złotowa.
Straty polegały na zagryzaniu oraz wydeptywaniu ozimin oraz łąk, a także tratowaniu drzew na terenie zalesionym. W piśmie datowanym na 24 kwietnia wójt do poszkodowanych rolników napisał: „Szkody, które można było stwierdzić, mogą mieć wpływ na znacznie obniżenie oczekiwanej wydajności, a w przypadku powierzchni leśnej uszkodzenia będą miały wpływ na jakość drewna oraz mogą przyczynić się do rozprzestrzenienia chorób grzybowych drzew”. Wójt zgadza się ze stanowiskiem poszkodowanych.
– Jedynym wyjściem jest tu zdecydowana pomoc organów ścigania. Negocjacje i rozmowy już były – dodaje Lach.
Michał Czubak